W zeszłym tygodniu pisaliśmy o odkryciu średniowiecznej kropielnicy w Lesznie, która pochodzi z Kościoła św. Wojciecha w podbłońskim Rokitnie – jednego z najstarszych kościołów na Mazowszy. Unikalny zabytek znajdował się w przydomowym ogrodku prywatnej posesji. W akcji odzyskania bezcennego przedmiotu dla kulturowego dziedzictwa naszego kraju brali udział kryminlani z Warszawy, którzy nadal prowadzą śledztwo w celu ustalenia, dlaczego unikat dostał się i pozostawał w prywatnych rękach. Rozmawialiśmy z Wiesławą Wideryńską, dyrektor Muzeum Ziemi Błońskiej, gdzie obecnie znajduje się kropielnica, która opowiedziała o nowych szczegółach tej sensacyjnej historii.
O cennym znalezisku w postaci XII-wiecznej kropielnicy mówi już cała Polska. Eksponat zasilił zbiory nowo powstałego Muzeum Ziemi Błońskiej. Choć placówka funkcjonuje niecały miesiąc, może się pochwalić tym, że odwiedziło go już ośmiuset gości. Po informacji o ulokowaniu w nim kropielnicy, przez weekend do placówki przybyło czterysta pięćdziesiąt odwiedzających. Jak mówi Wiesława Wideryńska, dyrektor Muzeum – taki eksponat to marzenie każdego muzealnika.
Pół tony bezcennej historii
Znalezisko to późnoromańska kropielnica granitowa, która waży blisko pół tony. Warto zauważyć, że w dawnych czasach kropielnice pełniły niekiedy funkcję chrzcielnic. Ta najprawdopodobniej była na uposażeniu Kościoła świętego Wojciecha w podbłońskim Rokitnie, jednego z najstarszych kościołów Mazowsza. Nie znamy co prawda lokalizacji tego obiektu, jednak świątynia występuje w wielu źródłach pisanych, a odnalezienie kropielnicy może otwierać nowe drogi w poszukiwaniu śladów po kościele.
Śledztwo naukowców
Tę konkretną kropielnicę odkryła w latach 60. ubiegłego wieku profesor Teresa Kiersnowska, archeolog. Pojechała na posesję w Lesznie i stwierdziła, że to tam została ona przeniesiona z miejsca, gdzie stał kościół św. Wojciecha. Kiersnowska nie miała jednak możliwości prawnych, do tego, aby eksponat przenieść w należne mu miejsce. Archeolog odnotowała jednak obecność kropielnicy na określonym terenie w swoich opracowaniach naukowych. Sprawa z biegiem lat przygasła i dopiero profesor Marcin Solarz, piszący książkę "Błonie na starych mapach", dotarł do tej notatki.
Wkroczenie policji
Przyszedł z ta wiedzą do Wiesławy Wideryńskiej, po czym wspólnie udali się na wskazaną w materiałach posesję. Zimowe oględziny działki, niestety, nie dały rezultatu, ale profesor nie dał za wygraną. Postanowił zgłosić tę sprawę policji, a konkretniej – jednostce, która zajmuje się odzyskiwaniem dzieł sztuki. W ubiegłym tygodniu policjanci zadzwonili z informacją, że prawdopodobnie znaleźli obiekt poszukiwań. Przedmiot był zakopany, ale z ziemi wystawał jego wierzch. Najbardziej rzucał się w oczy materiał – czerwony granit, i charakterystyczne wglębienie, niecka, służąca jako małe oczko wodne. Po odkopaniu nie mogło być mowy o pomyłce.
- Należy podkreślić osobiste zaangażowanie burmistrza Błonia, Zenona Reszki w wydobycie kropielnicy. Było to wyzwanie, gdyż kropielnica waży niemal pół tony i trzeba było obchodzić się z nią na tyle ostrożnie, żeby jej nie uszkodzić – mówi dyrektor Wiesława Wideryńska.
Na honorowym miejscu
Obecnie chrzcielnica zajmuje niemal honorowe miejsce w Muzeum Ziemi Błońskiej i jest tematem rozmów nie tylko wśród społeczeństwa, ale i autorytetów naukowych. Na wrzesień jest planowana ogólnopolska konferencja naukowa na temat pierwszych chrzcielnic. Dopiero wtedy będzie można z niemal stuprocentową pewnością stwierdzić jak jest stara.Obecnie można się domyślać, że pochodzi z XII wieku.
Jowita Leszczyńska
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tusochaczew.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz