Mówi się o nich, gdy działają, ale rzadko kiedy, gdy jest już po wszystkim. Strażacy, policjanci, czy ratownicy - oni właśnie czuwają nad naszym bezpieczeństwem i ratują w potrzebie. W ramach nowego cyklu "Po służbie" w środę 2 lipca gościem Bartka Staniaszka w Radiu Sochaczew była Ewelina Stefaniak, doświadczona instruktorka i wiceprezes sochaczewskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dla kogo jest ta praca? Czym różnią się akcje ratownicze od poszukiwawczych? Czego, a właściwie kogo najbardziej żal? Znamy odpowiedzi.
W ostatnim czasie w lokalnych mediach pojawiły się nieprawdziwe informacje związane z brakiem ratowników gotowych do pracy w "Miejscu Okazjonalnie Wykorzystywane do Kąpieli" przy plaży miejskiej.
- Chciałabym zdementować wszystkie plotki, do których też odniósł się prezes Dariusz Stefaniak. Mamy ratowników i z niecierpliwością czekamy na dobre wyniki wody. Nasi ratownicy obstawiają okoliczne kąpieliska i leżący nieopodal otwarty park wodny. Czekamy na pozytywne wyniki i z wielką radością zaczniemy układać grafiki na sezon letni -
- dementuje Ewelina Stefaniak, wiceprezes WOPR Sochaczew.
To bolesne gdy odchodzą, ale taka jest kolej rzeczy
- Są momenty, które są dla mnie najbardziej bolesne, jako dla człowieka, instruktora. Jestem osobą, która prowadzi młodzież, doprowadza młodzież od 10 czy 12 roku życia do pewnego momentu... I myślę, że ja jeszcze mentalnie nie jestem gotowa, żeby ich oddawać. Myślę, że to wynika z mojego charakteru takiej "matki kwoki" i to jest takie trochę irytujące i sprawia ból na serduszku. Ciężko mi się z nimi rozstać. Gdy poświęcasz komuś swój czas, angażujesz się, przyglądasz, jak ktoś się rozwija i jak owocuje ta jego ciężka praca przeniesiona z basenu na kąpieliska i w pewnym momencie, gdy ci nasi podopieczni decydują się odejść, iść swoją drogą, jest ciężko. Nie każdy zostaje z nami. Są to osoby do 22 lub 24 roku życia, młodzi, piękni, opaleni ratownicy. A później kończą studia, zakładają rodziny i to jest naturalny proces, a mi po prostu trudno się z tym pogodzić, bo nie są już tacy mali, mali. Wynika to z mojego charakteru, a oni, no cóż, idą w swoją stronę -
- tłumaczy Ewelina Stefaniak, wiceprezes sochaczewskiego WOPR.
"Matka kwoka" to potoczne określenie matki, która jest nadmiernie opiekuńcza i kontrolująca w stosunku do swojego dziecka. Z pewnością wielu podopiecznych za tę opiekuńczość i kontrolę będzie wdzięcznych. Podobnie i rodzice. Dzięki takim instruktorom, jak Ewelina Stefaniak dzieci i młodzież rozwijają swoje umiejętności pływackie i empatię. Świadome społeczeństwo najbardziej przyczynia się przecież do poprawy bezpieczeństwa nad wodą.
Trzeba mieć charakter
- To nie jest zajęcie dla każdego. Praca w ratownictwie jest wymagająca psychicznie i fizycznie. Wiele umiejętności można zdobyć z czasem. Kondycję można wytrenować, techniki można opanować. Czasem niektóre osoby są wątpliwie zdolne, ale po szkoleniach okazuje się, że są świetnymi ratownikami. Wystarczy chęć i otwartość na naukę. Trzeba mieć świadomość odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. A czym mi można zaimponować? Nie wynikami. Myślę, że lojalnością i stabilnością. To są takie cechy, które ja doceniam. Ja coraz więcej wymagam od takich osób. Ja wiem, że oni są dobrzy -
- opowiedziała w audycji "Po Służbie" Ewelina Stefaniak. Doświadczona instruktorka wykształciła i przygotowała do pracy wielu młodych ratowników, którzy z sukcesami realizują się w tej trudnej profesji.
Nie zawsze płyniemy by ratować ludzkie życie. Czasem niesiemy ukojenie i przynosimy odpowiedź
- Te akcje możemy podzielić na 2 kategorie. Są akcje ratownicze i poszukiwawcze. Akcje ratunkowe są szybkie, dynamiczne, czasem mamy dosłownie kilka sekund na reakcję, a presja czasu jest ogromna. Liczy się refleks, opanowanie, umiejętności i zaangażowanie zespołu, bo ratownik nigdy sam nie prowadzi takiej akcji. Ratownik nigdy sam nie wchodzi do wody. Zawsze przy asekuracji sprzętu oraz kolegów z zespołu. Byłam częścią takiego zespołu, czy to pracując nad morzem, czy to na warszawskim odcinku Wisły, gdy wchodziłam w cały system ratownictwa wodnego w Polsce. Najtrudniejsze i najcięższe były nocne zmiany nad Wisłą. Najcięższa była słoneczna, wietrzna pogoda. Nie do wszystkiego jesteśmy w stanie się przygotować od razu, ale trzeba założyć skórę krokodyla i dostawać lanie, działać -
- mówiła w studiu Radia Sochaczew Ewelina Stefaniak, która opisuje także drugi rodzaj prowadzonych działań.
- Drugie to akcje poszukiwawcze. Te z kolei są najbardziej emocjonujące. To jest prawdziwa huśtawka. Trwają dłużej, wymagają olbrzymiej cierpliwości i skupienia. Dochodzi do nich, gdy już wiadomo, że ktoś nie wróci do domu. Nigdy więcej go nie zobaczymy. Wtedy szuka się nie po to, żeby uratować, ale żeby dać rodzinie odpowiedź i zamknąć pewien etap. To równie ważne i równie trudne dla mnie, jako ratownika, który też brał udział w takich poszukiwaniach.
Rozmowa z Eweliną Stefaniak, doświadczoną ratowniczką, instruktorką i wiceprezesem sochaczewskiego WOPR dostępna jest na stronie Radia Sochaczew w zakładce wywiady.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz