Zamknij

Światowy Dzień Zwierząt: rozmawiamy z behawiorystką Joanną Dąbrowską

Jowita Leszczyńska 07:06, 04.10.2025 Aktualizacja: 09:08, 04.10.2025
Skomentuj

4 października obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt. Z tej okazji rozmawiamy z behawiorystką Joanną Dąbrowską.

JL: Spotykamy się dzisiaj w związku z przypadającym 4 października Światowym Dniem Zwierząt. To jest zawsze dobry pretekst, żeby porozmawiać o naszych pupilach. Zaczniemy od tego, kim jest behawiorysta. 

JD: Behawiorysta jest specjalistą od zachowania zwierząt. Naszą rolą jest pomóc właścicielom w zrozumieniu zachowania ich pupili oraz wdrożenia planu modyfikacji zachowania, tak aby to wspólne życie jednak było przyjemne dla obu stron.

JL: Z jakimi zwierzętami pracuje behawiorysta? Bo kojarzy się nam głównie z psami, ale czy tylko?

JD: Tak naprawdę to wszystko zależy od specjalizacji danego behawiorysty. Pracujemy głównie z psami i kotami, głównie dlatego, że po prostu one są najczęściej blisko nas. Natomiast behawioryści mogą także pracować w ogrodach zoologicznych, dbając o dobrostan zwierząt i redukcję stresu, czy w ośrodkach rehabilitacyjnych. Znam behawiorystów, którzy na przykład pracują ze świnkami morskimi i królikami. Więc tak naprawdę wszędzie tam, gdzie jest potrzeba.

JL: A ze zwierzętami gospodarskimi też pracują behawioryści? 

JD: Tak, myślę, że zwłaszcza z końmi, np. w przypadku lęków różnych behawioryści też mają duże pole do popisu.

JL:  A pani pracuje przede wszystkim z jakimi zwierzętami? 

JD: Ja jednak z psami i kotami.

JL: Jakie objawy powinny skłonić właścicieli zwierząt do wizyty u behawiorysty? 

JD: Wszystkie zachowania, które wydają się nam trudne, czyli coś, z czym my sobie nie radzimy. Jeżeli widzimy, że pies jest agresywny, lękowy, bądź po prostu coś nas niepokoi, warto zadzwonić do behawiorysty. Zdarza się też, że behawiorysta odsyła zwierzę do lekarza weterynarii, jeśli widzi taką potrzebę.

JL: Bo jeśli chodzi o behawiorystów, to oni raczej nie stosują środków farmakologicznych?

JD: Generalnie nie, ale powinni mieć wiedzę na temat leków i farmakologii. Ja taką mam, ponieważ muszę wiedzieć, jak te leki działają, jakie mają skutki uboczne.

JL: A z jakimi problemami pani w swojej pracy spotyka się najczęściej u zwierząt?

JD: Najczęstszymi problemami, z jakimi zgłaszają się opiekunowie to jest agresja chociażby w stosunku do ludzi czy innych psów, różne rodzaje lęku, fobii, czy też załamanie treningu czystości -to szczególnie u kotów występuje. Są to też zachowania kompulsywne, czyli na przykład gonienie ogona lub wygryzanie sobie sierści. No i takie podstawowe, myślę, problemy wychowawcze, czyli ciągnięcie na smyczy. Ja jestem też trenerem i myślę, że każdy behawiorysta jakąś wiedzę na temat szkolenia też mieć musi. 

JL: Koty też bywają agresywne i przychodzą do Pani ich właściciele z takim problemem?

JD: Jak najbardziej. I powiedziałabym, że kocia agresja bywa czasami bardziej niebezpieczna niż psia, ponieważ pogryzienia kotów są naprawdę bolesne. One mają same kły, więc kiedy kot gryzie, to naprawdę poważnie.

JL: Może zapadł Pani w pamięci jakiś szczególny przypadek zwierzęcia, które przybyło do pani jako do behawiorysty?

JD:  Generalnie wszystkie przypadki bardzo dobrze pamiętam, ponieważ ja się związuję też z właścicielami, z ich zwierzętami. Traktuję tę pracę bardzo poważnie. Jednym z takich przypadków był mały pinczer, który od lat pracował z innym behawiorystą i tam niestety tych wyników dobrych nie było. Kiedy zaczynaliśmy pracę, cała rodzina bała się tego psa, bo on uznawał tylko jednego właściciela. On się po prostu bał wszystkich innych. Był bardzo przywiązany do swojej pani i on tej pani bronił przed wszystkimi: przed mężem, dziećmi. Cały dom chodził na palcach. Dopiero po wnikliwym wywiadzie i dokładnym przebadaniu psa znaleźliśmy ten problem i rozpoczęliśmy leczenie. Pies przestał atakować rodzinę. Myślę, że to duży sukces. Bardzo dużo pracy rodzina włożyła w to i serca, a też trzeba powiedzieć, że nie każdy ma na sobie tyle odwagi, żeby przyznać, że to nie jest tak, że pies jest złośliwy i chce nam zrobić krzywdę, tylko faktycznie coś tam się dzieje i trzeba mu pomóc.

JL: To historia z happy endem, ale czasem tego szczęśliwego zakończenia nie ma. Z czego to wynika?

JD: Na to może się złożyć wiele składowych. Tutaj warto zaznaczyć, że behawiorysta nie jest, niestety, cudotwórcą i nie przyniesie złotej różdżki, która zmieni wam psa. Bardziej trzeba pamiętać, że jest to tak naprawdę w dużej mierze praca właściciela. Jeżeli właściciel dostaje zalecenia i nie wykonuje ich,  tylko przeczyta, może wprowadzi jedno, dwa wybrane, no to niestety nie mamy tutaj dużego pola do manewru. Prawdopodobnie te modyfikacje niewiele zmienią, bo behawiorysta pracuje głównie na zmianie emocji, czyli na tym, co leży u podłoża zachowania. Jeżeli my tego nie zmienimy, prawdopodobnie może nie przynieść skutku. 

JL:  Może się też wydawać, że jak już ktoś dotrze do tego behawiorysty, to jest raczej świadomy tego, że będzie musiał pracować ze swoim zwierzakiem, ale z tego, co Pani mówi, nie zawsze tak jest.

JD: Niestety nie. Czasami ludzie szukają po prostu wsparcia, myślę, psychologicznego. Na zasadzie: przecież kontaktowałem się z behawiorystą, ale to nic nie dało, więc zrobiłem wszystko dla swojego psa. Tutaj w zależności od przypadku czasami tej pracy jest naprawdę sporo.

JL: Sporo, czyli ile? Na kilka tygodni, miesięcy, a może lat?

JD: Wszystko zależy od przypadku. Czasami są to też lata, jeżeli to są ciężkie przypadki agresji i pies, powiedzmy, 2-3 lata już był agresywny, no to niestety cudów nie ma i tej pracy trzeba poświęcić naprawdę dużo zaangażowania i przede wszystkim, i tu słowo klucz podczas każdego szkolenia i modyfikacji zachowania, konsekwencji.

JL: Czy są jakieś rasy psów czy kotów, które są szczególnie trudne, powiedzmy, do ułożenia?

JD: To tak naprawdę zależy od tego czy osoba, która bierze dane zwierzę, liczy się z tym, jakie potrzeby gatunkowe to zwierzę ma. Niestety panuje taka moda, że ludzie wybierają sobie zwierzęta ładnie wyglądające, czasem mam wrażenie, że wręcz podnoszące status, natomiast nie zwracają kompletnie uwagi, dlaczego np. dana rasa powstała, a rasy powstały w procesie selekcji. Te zwierzęta miały konkretne prace do wykonywania, więc są niejako genetycznie zaprogramowane do wykonywania ich. Mierzmy siły na zamiary i jeżeli prowadzimy kanapowy tryb życia, to nie bierzmy sobie np. aktywnego border collie, ponieważ te problemy behawioralne po prostu naturalnie mogą się pojawić, gdy pies nie ma możliwości realizować swoich potrzeb gatunkowych.

JL: A jeżeli chodzi o koty? Też ma Pani jakieś przykłady?

JD: Każdy właściciel kotów wie, że one mają swoje specyficzne charaktery. Każdy kot między sobą będzie się trochę różnił, natomiast są też te rasy bardziej, powiedziałbym - dzikie, gdzie trzeba pogodzić się z tym, że to nie będzie taki kotek na kolana, bo nie każdy kot tak naprawdę przepada za dotykiem. To można wypracować w jakimś stopniu, ale trzeba po prostu brać pod uwagę to, czego my potrzebujemy i co możemy od siebie dać. Częstym błędem u ludzi jest chociażby dodawanie do domu kolejnych kotów. Wydaje się, że to normalne: będę miał dwa, trzy koty, będzie fajniej, po czym okazuje się, że kot, ten pierwszy - rezydent wcale nie ma takiego zdania. One selektywnie mogą żyć w grupie, mogą zdecydować, że jest OK, ale czasami zdarza się, że jest to niemożliwe.

JL: Jak w ogóle wygląda wizyta u behawiorysty? 

JD: Na początku przeprowadzany jest wnikliwy wywiad i tutaj tak naprawdę behawiorysta musi się pochylić nad całym spektrum: od problemów medycznych, po tym jak przebiega wspólny dzień, rutyna. Ten wywiad jest naprawdę czasami bardzo długi. Później behawiorysta powinien przekazać zalecenia. Często też, przynajmniej duża rzesza behawiorystów robi taki raport pisemny, ponieważ zwykle konsultacja trwa godzinę, półtorej, nawet do dwóch w ciężkich przypadkach. Czasami ludzie po prostu nie pamiętają, co padło na konsultacji. Tutaj też często pochylamy się nad dietą, ponieważ niewiele osób wie, że nieprawidłowa dieta może wpłynąć na zachowanie zwierząt, więc tak naprawdę bardzo dużo jest tych analiz. A potem – zalecenia.

JL: Dziękuję bardzo za tę rozmowę.

JD: Ja również dziękuję i życzę miłego dnia. 

(Jowita Leszczyńska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%