Zamknij

Sporne szacownie strat w gminie Iłów, sprawę bada wojewoda

14:53, 23.08.2024 Aktualizacja: 18:36, 25.08.2024

Warunki atmosferyczne w tym roku nie oszczędziły rolników z gminy Iłów. Tegoroczne uprawy najpierw ucierpiały z powodu przymrozków. Natomiast w połowie lipca gminę nawiedziły burze z silnym gradem i deszczem i praktycznie zniszczyły resztę upraw. Straty są ogromne. Do ich szacowania powołane zostały specjalne komisje gminne. Wielu sadowników nie jest jednak zadowolonych z efektów ich prac. Uważają, że członkowie komisji nie wykonali tego zadania prawidłowo, a nawet znacząco zaniżyli straty. Sadownicy są zrozpaczeni, wysłali petycję do wojewody i ministerstwa rolnictwa z prośbą o interwencję. Pewne kroki prawne poczynił już wojewoda.

[FOTORELACJA]14506[/FOTORELACJA]

Sady oraz uprawy rolne na terenie gminy Iłów w tym sezonie są wyjątkowo nękane przez warunki pogodowe. Najpierw były przymrozki, potem gradobicie. Przy pierwszym gradobiciu ucierpiały tereny Zalesia, Sadowa, Ostrowca i  Wieńca. A przy drugim gradzie, który przeszedł 16 lipca, ucierpiała praktycznie cała gmina. Straty są duże. W terenie oceniały je specjalne komisje gminne. Wielu sadowników kwestionuje jednak efekty tych prac. Uważają, że członkowie komisji nie wykonali tego zadania prawidłowo, a nawet znacząco zaniżyli straty.

- My sadownicy z gminy Iłów chcielibyśmy, aby te szkody były rzetelnie wyszacowane, jak to ma miejsce w innych samorządach, i żeby to było realnie zrobione. Tym bardziej, że wielu z nas miało ubezpieczone swoje uprawy i szacowania bardzo się różnią od tego, jak to robią rzeczoznawcy z firm ubezpieczeniowych, a jak to robiła nasza gminna komisja. Dokument po szacowaniu strat składa się z dwóch części. Mamy zastrzeżenia do tej części dotyczącej szacowania strat do poszczególnych upraw, a dokładniej wysokości straty plonu w procentach. Chcielibyśmy, aby w tej tabelce znalazły się rzeczywiste straty jakie ponieśliśmy. Do drugiej części, w której znajduje się wyliczenie dochodowości gospodarstwa nie mamy zastrzeżeń. Jako sadownicy należymy do grup producenckich, w których deklarujemy przewidywane zbiory konkretnych odmian jabłek. I z tych założeń musimy się wywiązać. W związku z gradobiciem, które przeszło również przez moje uprawy, wiadomo, że nie uda mi się spełnić tych norm. Grupa producencka jest kontrolowana przez ARiMR. Wobec tego te faktyczne straty nie są odpowiednio udokumentowane. Gdyby tabelka z szacowania strat była odpowiednio wypełniona, to my też moglibyśmy pokazać ją naszym odbiorcom i mieć na piśmie udokumentowane, skąd wynika nasz mniejszy plon. Jako członkowie grup producenckich nie możemy sprzedawać naszych owoców i warzyw poza tą grupą. Komisje też nie udzielały nam informacji na temat oszacowanych strat. Poznawaliśmy je dopiero przy podpisywaniu protokołów -

- wyjaśnia Przemysław Wasilewski, sadownik, a zarazem radny gminny.

Sadownicy są zrozpaczeni, wysłali petycję do wojewody i ministerstwa rolnictwa z prośbą o interwencję.

- Komisja orzeka straty dużo mniejsze, niż zostało zadeklarowane bądź wcale nie uznaje klęski, co jest krzywdzące dla rolników z terenu gminy Iłów. Członkowie z komisji z ramienia MIR nie reprezentują interesu rolnika, zachowują się w sposób bierny. A pracownicy MODR powinni służyć fachowym doradztwem członkom komisji. Z przykrością stwierdzamy że tego nie robią. W oparciu o szkody oszacowane przez wykwalifikowanych pracowników firm ubezpieczeniach, które wypłacają odszkodowania, uznając także straty całkowite, śmiemy twierdzić, że wyniki szacowania są znacząco zaniżane. Szacowanie powinno odbywać się w sposób rzetelny i odzwierciedlać stan faktyczny, a nie działać na szkodę rolnika. Komisja szacując straty, zataja przed rolnikami wynik szacowania, rolnik dowiaduje się jaki jest procent strat stwierdzony przez komisję podczas podpisywania protokołu nie podczas wizji lokalnej na polu rolnika. W związku z powyższym prosimy o przeprowadzenie kontroli prac komisji powołanej przy Urzędzie Gminy Iłów pod kątem rzetelności oraz kompetencji urzędników, oraz członków komisji -

- czytamy w piśmie wysłanym przez Krzysztofa Józwika do Ministra Rolnictwa i Mazowieckiej Izby Rolnej.

Do kwestii szacowania strat odniosła się przewodnicząca Rady Gminy Iłów Renata Bartosiak.

- Komisje w terenie zakończyły swoje prace. Na ten moment jest to trzecie wyjście komisji w teren rolniczy. Jako członek komisji mogę powiedzieć, że trudne warunki atmosferyczne, w tym grad, dotknęły wielu rolników z naszej gminy. Uważam, że każda komisja, która wychodziła w teren, jak najrzetelniej chciał i próbowała ocenić, to co wydarzyło się w danym gospodarstwie. Podczas kontroli zdarzyła się sytuacja, że grupa rolników nie jest zadowolona z szacowania tych strat. Oczywiście mają oni do tego prawo.  Wystosowali oni skargę do wojewody. W tej chwili czekamy na rozwój wydarzeń. Wojewoda na tę skargę będzie musiał odpowiedzieć i podjąć pewne kroki. Jakie je podejmie, nie mnie to oceniać. Nie byłam przewodniczącą tej komisji, do której są zastrzeżenia, ale wszyscy, którzy uczestniczyli w szacowaniu strat, starali się wypracować takie szacunki i takie procenty, żeby to było z korzyścią dla rolników. Nasze komisje przeważnie składały się z 10 lub 9 osób, zatem rozmowa w tym gronie była dość silna -

- wyjaśniła przewodnicząca Rady Gminy Iłów Renata Bartosiak.

Szacowanie strat coraz częściej budzi kontrowersje. Kwestią sprawiającą najwięcej kłopotów może być interpretacja, jaka część upraw została dotknięta danym kataklizmem, a jaka pozostała rolnikowi jeszcze na polu. Sprawa ta komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli dane gospodarstwo zostało dotknięte kilkoma klęskami naraz. Kwestię tę omawiała na początku szacowania strat wicewójt Anita Głażewska. Przypomniała, że przy składaniu wniosku o szacowaniu strat, każdy rolnik oświadcza pod odpowiedzialnością karną jaki procent strat poniósł w wyniku danej szkody.

- Składając wnioski o szacowanie strat, jest tam specjalna rubryka, gdzie pod odpowiedzialnością karną rolnik oświadcza, jaki procent straty poniósł w wyniku danej szkody. Niedopuszczalne są sytuacje, że w związku z wystąpieniem każdej z klęsk mrozu, gradu czy suszy ostatecznie ktoś uzyskuje 300, czy 500 procent straty. Musimy pamiętać, że tegoroczny plon jest jeden i można mieć maksymalnie 100 procent straty. I w momencie, kiedy rolnik przy pierwszej klęsce szacuje, że na polu zostało mu tylko 20 procent upraw, to musi liczyć się z tym, że podczas wystąpienia kolejnej klęski żywiołowej i następnego szacowania strat, rolnik musi poruszać się już tylko na 20-procentowym obszarze, który pozostał  –

 

- dodaje Anita Głażewska.

Jak wyjaśnia Przemysław Wasilewski, sadownicy nadal czekają na odpowiedź od wojewody.

-  Wysłaliśmy dwa pisma do wojewody. I jak na razie nie mamy na nie odpowiedzi. Pierwsze pismo dotyczyło sprawdzenia szacowania strat. Drugie pismo wysłaliśmy niecałe dwa tygodnie temu w celu zorganizowania spotkania osób poszkodowanych, a także członków komisji z wojewodą, aby było to spotkanie wszystkich stron -

- podsumowuje Przemysław Wasilewski.

O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy również wójta Jana Kraśniewskiego.

-  Jako wójt nie zajmuję stanowiska, bo moja rola w tej sprawie polegała na powołaniu komisji, która ruszy w teren i dokona szacowania strat. To zostało wykonane. W tej chwil odbywa się weryfikacja protokołów. Odbyło się spotkanie z wicewojewodą w tej sprawie, bo rolnicy z naszej gminy złożyli skargę. Dodatkowe pismo w tej sprawie do wojewody wysłał również Tadeusz Szymańczak. Według mnie straty zostały oszacowane na korzyść rolników, tylko ci ostatni oczekują trochę więcej. Czekamy na rozwój sytuacji. Jak sprawa zostanie wyjaśniona, to oczywiście o wszystkim poinformuję –

- wyjaśnił wójt Jan Kraśniewski.

Zapewne niebawem dowiemy się, jakie są dalsze losy spornego szacowania strat w gminie Iłów.

(K.Ż)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%