Zamknij

Nowy eksponat w sochaczewskim muzeum. Na dziedziniec wjechał sam

12:04, 10.07.2020 P.S Aktualizacja: 13:16, 10.07.2020
Skomentuj

Nowy pojazd zagościł w tym tygodniu w sochaczewskim Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Tankietka użyczona przez Biuro Rekonstrukcyjno – Technologiczne Zabytkowej Inżynierii Pojazdowej pozostanie na gościńcu muzeum przez najbliższe dwa tygodnie i można go podziwiać u boku późniejszego i znacznie większego T-34, który został ostatnio odnowiony.

Porównując gabaryty obu czołgów polska tankietka wydaje się wręcz mikroskopijna i trudno uwierzyć w to, że w środku znajdowała się jeszcze obsługa. Jednak jak zaznacza Jarosław Jarosiński z sochaczewskiego muzeum to właśnie małe tankietki wnosiły sporo do siły ognia polskiego wojska w roku 1939:

- Tankietki były najliczniej używanym wozem podczas kampanii 1939 roku w Polsce – na przestrzeni lat 1931-1939 wyprodukowano ich około 570 sztuk. Wyposażona w NKM tankietka miała szanse skutecznej walki z potężniejszymi czołgami niemieckimi – czego przykładem m.in. zniszczenie w okolicach Kampinosu przez TK-3 Panzerkampfwagen IV. Nie był to wcale wyjątek, starcie plutonowego Edmunda Romualda Orlika, dowodzącego TKS, uzbrojonym w NKM 20 mm, rozsławiło jego nazwisko – po zwycięskim pojedynku pod Pociechą z czołgiem niemieckim, co miało miejsce 18 września 1939 roku.

Prace nad polską wersją tankietki rozpoczęły się w roku 1930. Trzy lata później powstał model TKS, który jednak cały czas był modernizowany i testowany w różnych wersjach silnikowych oraz z różnymi działami. Ostateczną wersją uzbrojenia został ciężki karabin maszynowy Hotchkiss wz. 25, 7,9 mm. Rozważano także zastosowanie przeciwpancerne – co sprowadziło się do użycia NKM (najcięższy karabin maszynowy, lub działko) – w wersji Solothurn S18-100, sprowadzanego ze Szwajcarii. Rozpoczęto nawet prace nad stworzeniem polskiego NKM, jednak ze względy na wybuch wojny we wrześniu 1939 roku zdołano wyprodukować i przezbroić jedynie 20 sztuk.

Jak widać polska tankietka goszcząca w muzeum to ciekawy kąsek dla miłośników historii i września 1939. Szczególnie, że egzemplarz, jaki możemy podziwiać w Sochaczewie w przeciwieństwie do obecnego tu stale T-34 może się poruszać, a miejsce na dziedzińcu zajął wjeżdżając tutaj o własnych siłach.

(P.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

AdamAdam

4 3

Dlaczego tylko dwa tygodnie? Koszt transportu nie przewyższy zysku z biletów? 14:27, 10.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

fanfan

6 2

Warto iść i obejrzeć, nawet ze względu na fakt, że wielkością to przypomina puszkę sardynek. 17:55, 10.07.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

MokMok

1 0

Wczoraj kupiłem 4 puszki sardynek....do kieszeni je wsadziłem...tego czołga nie wsadzasz.... 20:56, 11.07.2020


ZBOWIDZBOWID

4 3

Czuję w tym uświęcone rąsie syna ziemi, pewnie osobiście nim przyjechał via kropielnica i kropidło. 18:33, 10.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RomekRomek

3 0

Takim mini pojazdem to mógł przyjechać tylko mini poseł z Nowogrodzkiej. 17:34, 11.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

LisuLisu

0 0

A co wyjechało w zamian na film ? 14:52, 13.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%