Patryk Olejniczak, Konrad Rutkowski, Kacper Stencel i Tymoteusz Grzegorowski to młodzi, utalentowani piłkarze, którzy swoją sportową przygodę zaczynali w Unii Boryszew. Obecnie grają w Wiśle Płock - rocznik 2003 i 2004 i snują śmiałe plany, choć te ostatnio przerwała epidemia koronawirusa. Wierzą w jak najszybsze wznowienie rozgrywek, o czym opowiedzieli w Magazynie Sportowym Radia Sochaczew, a także o tym, jak trafili do klubu Ekstraklasy i kto na nich zrobił dobre wrażenie.
Pochodzą z Sochaczewa, a ich drogi już się skrzyżowały właśnie w Unii Boryszew. Na ich sportowe decyzje często wpływała ciężka praca, ambicja i... odrobina szczęścia. Grają na ofensywnych pozycjach i lubią rywalizację. Nie boją się walki o miejsce w składzie drużyn swoich roczników. Patryk Olejniczak, Konrad Rutkowski, Kacper Stencel i Tymoteusz Grzegorowski
- 7 lat byłem związany z Unią. Na początku trenowałem u Mateusza Sikorskiego, a potem przeszedłem do starszego rocznika i trenera Romana Janiszka. Do Wisły na początku zostałem wypożyczony, potem na szczęście udało się dopiąć transfer definitywny - mówi Patryk Olejniczak.
- Znaliśmy się wcześniej, graliśmy w jednym klubie, chodziliśmy razem do szkoły - opowiada Konrad Rutkowski. - Jakoś na boisku się wszyscy mieściliśmy, Taka czołowa czwóreczka! Ten podstawowy skład jakoś trzymaliśmy w pierwszej drużynie. Ze mną było tak, że po jednym meczu z Wisłą rozgrywanym w Chodakowie, trener zaprosił mnie i spodobał mu się mój styl gry. To przejście z Unii do Wisły to też jeden z moich ulubionych momentów w dotychczasowej karierze.
- Moim ulubionym momentem w karierze był wakacyjny obóz piłkarski i tam zostałem zauważony przez jednego z trenerów i szybko przeniosłem się do Znicza Pruszków. Tam grałem przez ostatni rok - mówi Kacper Stencel. - Udało się, wybroniłem się ciężką pracą, szczęście też jest ważne i w tym roku dołączyłem do Wisły Płock. Jak się ma swoje cele i ambicje, człowiek nie olewa obowiązków to wszystko jest możliwe!
Choć obecnie zawodnicy zmuszeni są do przerwy w rozgrywkach to nie zamierzają odkładać piłki na bok i zachęcają do pracy w domu.
- Najważniejsze to nie siedzieć przed tv cały dzień i w miarę możliwości robić swoją pracę - dodaje Tymoteusz Grzegorowski. - Ćwiczenia też mamy rozpisane przez trenerów. Każdy może wykonać jakieś proste ćwiczenia, na które nas stać fizycznie.
- Czego życzyć na przyszłość? Myślę, że najważniejsze jest zdrowie. Widzę to po sobie, bo nawet drobne kontuzje, czy jakieś naciągnięcia potrafią wykluczyć z treningów i meczów. No i też szczęścia, bo to zawsze się przydaje - mówi Patryk Olejniczak.
Pełny wywiad dostępny na stronie Radia Sochaczew w zakładce sport.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz