Idea akcji opiera się na wzajemnej pomocy funkcjonariuszom, którzy tego wsparcia potrzebują. W tym roku beneficjentami są st. sierż. Marcin Miniak z Komisariatu Policji V w Łodzi oraz asp. sztab. Arkadiusz Dąbrowski – z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Łodzi.
Obaj mężczyźni doznali obrażeń podczas ubiegłorocznej interwencji na łódzkich Bałutach. Według zgłoszenia mundurowi pospieszyli na pomoc kobiecie, która miała upaść i nie była w stanie samodzielnie się podnieść. Drzwi do mieszkania były zamknięte, stąd konieczna okazała się również interwencja strażaków, którzy dostali się do pomieszczenia przez okno i otworzyli drzwi policjantom. Po udzieleniu kobiecie pomocy i wezwaniu służb medycznych, poproszona o dokumenty, 62-latka wskazała pudełko w drugim pokoju. Przy próbie sięgnięcia dokumentów, pudełko wybuchło, raniąc trzech funkcjonariuszy.
W wyniku wybuchu st. sierż Marcin Miniak doznał ran szarpanych obu dłoni, wskutek czego stracił trzy palce. Doznał również poparzenia powiek i uszkodzenia wzroku, a także znacznego uszkodzenia słuchu. Asp. Sztab. Arkadiusz Dąbrowski również doznał poważnych ran, nie wiadomo czy będzie widział w przyszłości. Podczas wybuchu obrażeń doznała jeszcze policjantka, jednak uznała je za mało poważne i odstąpiła, na rzecz poszkodowanych kolegów,od funduszy, które planowano zbierać także dla niej podczas rajdu rowerowego.
Mundurowi poprzez akcję chcą pokazać solidarność, zwrócić uwagę na problemy, związane z pracą funkcjonariuszy, a przede wszystkim wesprzeć kolegów i koleżanki po fachu.
Uczestnicy przejechali łącznie ponad 6 tysięcy kilometrów, akcja zagościła w ponad 130 miastach. Dokładny bilans wciąż nie jest znany. Uczestnicy sztafety przekazywali sobie opaski z nazwami miast początkowego – Białegostoku i końcowego – Łodzi, gdzie w sobotę 30 czerwca odbył się wielki finał akcji. Grupy były różne – z jednego z miast wyjechała tylko jedna funkcjonariuszka, z innych – kilkudziesięciu mundurowych. Sochaczewska grupa liczyła trzy osoby.
W ubiegłą środę (27 czerwca) o 12.40 nastąpił planowy odbiór przysłowiowej „pałeczki” od rowerzystów z Grodziska Mazowieckiego. Sochaczewscy mundurowi mieli 3,20 h na dotarcie do Płocka, a długość trasy była niebagatelna, bo liczyła ponad 56 km. Grupa z Sochaczewa okazała się jednak prężna i dotarła na miejsce ze sporym zapasem czasu.
Jak mówił asp. Jakubczak, w Sochaczewie o mało nie doszło do przerwania sztafety - Harmonogram ustalono w ubiegłym roku, ktoś z Sochaczewa się zgłosił, po czym dwa dni przed terminem na naszej grupie pojawiła się informacja, że szybko są poszukiwani funkcjonariusze z Sochaczewa. Nawet był pomysł, że będzie ratował nas Płock, na co nie mogliśmy się zgodzić.
Następna edycja MNR już za rok, jeszcze nie wiadomo czy trasa będzie wiodła przez Sochaczew.
foto: KPP Łódź
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz