Część mieszkańców Czerwonej Niwy Parcel tworzy miłą niespodziankę, którą zobaczymy już w sobotę. To sporych rozmiarów szopka bożonarodzeniowa, wykonana ze słomy.
[FOTORELACJA]15056[/FOTORELACJA]
Dawniej zimową porą na polskich wsiach kobiety zbierały się, by wspólnie drzeć pierze na poduszki i pierzyny. Była to oczywiście praca, ale też forma integracji, którą pamiętają jeszcze najstarsi mieszkańcy okolicznych wsi.
-Wiem, że kiedyś u pani Lechowej odbywały się takie spotkania. Kobiety zamykały wtedy drzwi na zamek, żeby panowie nie spłatali im psikusa i nie wpuścili w pierze jakiegoś psa, czy kota –
- mówi Jadwiga Kroczyńska.
Dziś są inne sposoby integracji. W części starego budynku szkoły w Czerwonej Niwie mieszkanki Czerwonej Niwy Parcel od listopada spotykają się, by tworzyć szopkę bożonarodzeniową ze słomy.
- Pomysł był wspólny. Spotykamy się tu cyklicznie i podczas wspólnego pieczenia pierników myślałyśmy nad tym, co dalej. Ktoś rzucił pomysł szopki, Dorota wymyśliła, żeby zrobić ją ze słomy –
- mówi Ewa Bartosiewicz, która wspólnie z Dorotą Wiśniewską zajmuje się naklejaniem specjalnie przygotowanej słomy na druciane konstrukcje. W drugim pomieszczeniu kilka pań przygotowuje witki ze słomy. Dopiero po takiej „obróbce” słoma trafia na postaci.
- Tam jest ekipa twórcza, a my jesteśmy ekipą od wicia. Ja ostatnio przyszłam na półtorej godziny, czasami przychodzę na pół godziny, dziś jestem już drugą godzinę. Dziewczyny tutaj siedzą naprawdę długo, też biorą pracę ze sobą do domu, bo głowy postaci, wykonywane ze sznurków, robią się również w domu. Pani Jola i pani Jadzia dostarczają materiałów, dzięki nim mamy też ciepło, bo rozpalają w kominku i pilnują ognia. Pani Bogusia też nam dała słomę, pani radna Dorota Jakubiak pomagała nam w wiciu. Jesteśmy sporą grupą. Każdy przychodzi, kiedy może –
- mówi Magdalena Sowińska. Jak dodaje, witki wije się powoli.
- Jestem średnia w tym temacie, jednego „witka” robię około godziny. Na przykład na nogi osiołka ma ich pójść 36, więc to już jakiś pogląd jest, ile czasu to zabiera.
Spotkania mają charakter międzypokoleniowy. Przybywają na nie też dzieci i wnuki pracujących tu kobiet.
- Dzieciaki chętnie z nami tutaj przesiadują. Nawet bardzo. Pomagają, herbatkę nam robią, przy okazji podpatrują jak ważna jest integracja i mam nadzieję, że będą kultywować w przyszłości te nasze spotkania –
- mówi Jolanta Sabaj.
Same konstrukcje przygotowują mężowie pań. A dlaczego akurat słomiane postaci?
- Kiedyś nasi przodkowie robili słomiane ozdoby na choinkę i my miałyśmy w ogóle taki pomysł, żeby zrobić małą szopkę i chodzić z nią w tym roku po kolędzie. Tak od słowa do słowa doszłyśmy do wniosku, że dlaczego nie spróbować z dużą szopką? –
- mówi Dorota Wiśniewska.
Obecnie szopka liczy trzy postaci – Dzieciątko, Maryję i Józefa. Są też zwierzęta – osiołek, owieczka i kogut – nie wszystkie gotowe, a czasu mało, bo panie chcą zdążyć do soboty.
- W sobotę organizujemy Wigilię głównie dla starszych mieszkańców wsi. W zeszłym roku też zrobiliśmy takie spotkanie i wiem, że seniorzy nie wyobrażają sobie, żeby w tym roku takiej Wigilii nie było. Wiadomo, dzieci wyfruwają z gniazda, a osoby starsze mają potrzebę, by spotkać się i porozmawiać. Każda z nas zrobi coś od siebie i tak się to odbędzie –
- mówią Ewa Bartosiewicz i Dorota Wiśniewska.
Wigilię zaplanowano na 25 osób. Zaproszenia już rozesłane. Szopka ma być miłą niespodzianką, która pojawi się w centralnym punkcie Czerwonej Niwy Parcel.
I takich inicjatyw, integrujących mieszkańców, życzymy jak najwięcej, nie tylko miejscowości Czerwona Niwa Parcel.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz