Brodzenie w Bzurze, strome podejścia i zejścia, liczne przeszkody na trasie oraz walka z własnymi słabościami - tak, w dużym skrócie, można opisać Bieg Cichociemnych, który po raz kolejny zorganizowano w naszym mieście. To wydarzenie upamiętniające słynnych żołnierzy, elitę polskiej dywersji z czasów II wojny światowej. W sobotę (22 czerwca) zawodnicy rywalizowali na trzech dystansach - 5, 10 i 14 km. Oprócz biegów głównych odbyły się zmagania juniorskie. Łącznie na starcie pojawiło się ponad sześciuset zawodników.

[FOTORELACJA]14243[/FOTORELACJA]

Wydarzenie miało miejsce po raz jedenasty i tradycyjnie działo się przy Amfiteatrze na Podzamczu oraz na Bulwarach nad Bzurą, bo to właśnie wykorzystanie naturalnego koryta rzeki jest jednym z elementów biegu.

- Dokładamy wszelkich starań, żeby było jak najtrudniej, głównie wykorzystując skomplikowaną rzeźbę linii brzegowej naszej Bzury, a dodatkowe przeszkody rozmieszczone są na trasie i jest ich około dwadzieścia. Główny problem to błoto i woda

- mówił organizator Sławomir Cypel. 

Zawodnicy mieli do pokonania trasy o dystansach 5, 10 i 14 km, ale to nie tylko wysiłek, który trzeba było włożyć w bieg, to także pamięć o żołnierzach cichociemnych.

- Bardzo dużo uczestników, i to takich ludzi zdeterminowanych, żeby tym biegiem nie tylko pokonać kilometry, ale oddać hołd bohaterom polskiego podziemia. Żołnierze cichociemni to była elita Polskiego Państwa Podziemnego. Niemcy bali się ich jak ognia. Tak samo Rosjanie. Także na ziemi sochaczewskiej mamy dobre, czasem bolesne, ale bohaterskie ślady żołnierzy polskiej dywersji. I bardzo dobrze, że od lat organizowana jest promocja i upamiętnienie polskich bohaterów poprzez taki trudny sport

- dodawał na miejscu poseł Maciej Małecki.

Na starcie pojawiło się ponad sześćset osób, które postanowiły zmierzyć się z własnymi słabościami. Pokazać, że są twarde i nie boją się wyzwań.

- Ponad sześciuset uczestników na wielu trasach przygotowanych przez organizatorów. Tu ukłony dla Sławka Cypla i Dragon Fight Club Sochaczew za włożony wkład i pracę. To jest coś niebywałego, że tyle osób czci pamięć o elicie polskiej dywersji. Ja się bardzo cieszę, że to w Sochaczewie ma miejsce. Tu trzeba być twardzielem, żeby przebiec dystans pięciu, dziesięciu czy czternastu kilometrów. Po pierwsze to promowanie aktywnego stylu życia, a po drugie pokazujemy, że pamiętamy o naszych bohaterach

- mówił burmistrz Daniel Janiak.

Jak z kolei wyglądały przygotowania do startu w biegu?

- Na co dzień trenuję crossfit, więc czuję się po prostu przygotowany. W Sochaczewie jestem pierwszy raz. Natomiast na biegach, to w zasadzie chyba w każdym brałem udział w tej chwili, w każdej formule. Na trasie zawsze pojawi się coś, co jest trudne, albo coś, czego jeszcze nie opanowałem. Walor turystyczno-krajoznawczy także jest istotny

- dodawał Konrad ze Spartan Training Group Warszawa. 

W zawodach rywalizowali nie tylko duzi, ale i mali. Przed głównymi biegami odbyły się juniorskie, podczas których także nie było miękkiej gry.

- Wpadało się do rzeki, do tego przechodzenie przez auta, przeskakiwanie przez palety oraz beczki, no i na ściankę trzeba było się wspiąć

- mówił Tomek, który brał udział w zawodach dla dzieci.

Najmłodszych wspierali rodzice. To właśnie pociechy mobilizowały bliskich do udziału w sportowej rywalizacji. Wszystko w myśl zasady - brudne dziecko to szczęśliwe dziecko.

Biegaczom gratulujemy determinacji do pokonania trasy oraz osiągniętych wyników. Zapraszamy za rok.