W tym roku Przemysław Wasilewski zaryzykował. W swoim gospodarstwie w Brzozowcu, w gminie Iłów, po raz pierwszy zasiał polskie arbuzy. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Plantacja wygląda jak rodem z Gruzji, a najciekawsze jest to, że arbuzy są tyleż duże, co słodkie i soczyste.
[FOTORELACJA]11869[/FOTORELACJA]
- Pomysł wyszedł od grupy, do której jako gospodarstwo należymy. Sieć, z którą współpracujemy, chciała wprowadzić polskie arbuzy do swoich sklepów. Sieć ta handlowała dotychczas arbuzami, ale te pochodziły z zagranicy. A że posiadaliśmy trochę wolej ziemi, od słowa do słowa, postanowiliśmy zaryzykować. Efekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Arbuzy udały się wyjątkowo, są w sprzedaży w tej sieci, z tego, co wiem, klienci są zadowoleni –
- opowiada Przemysław Wasilewski, współwłaściciel gospodarstwa sadowniczego w Brzozowcu, znany nam również jako wiceprzewodniczący rady gminy Iłów.
Rzeczywiście, arbuzy z Brzozowca są wyjątkowo dobre, soczyste, słodkie, z cienką skórką, mocno różowe, a przede wszystkim olbrzymie. I właśnie ich wielkość tak zaskoczyła wszystkich. Zaskoczyła tym bardziej, że mówimy o na wskroś polskich arbuzach.
- To są prawdziwie polskie arbuzy, czyli od nasionka po owoc zostały wytworzone przez polskich producentów. Mówimy tu też o polskiej odmianie arbuzów, której nazwa owiana jest tajemnicą handlową. Polskie arbuzy zazwyczaj osiągały rozmiar piłki nożnej, tymczasem nam urosły bardzo duże. Średnio ważą od 9 do 12 kilogramów. Na szczęście są przy tym zdrowe, wypełnione, nie są puste.
Przemysław Wasilewski nie ma wątpliwości, że na rozmiar arbuzów największy wpływ miała pogoda, przede wszystkim duża wilgoć.
- Arbuzy uprawia się jak dynie czy ogórki. Co ważne, są w zasadzie bezobsługowe jeśli chodzi o stosowanie chemii, jedyne, czego potrzebują, to woda, no i słońce, którego też nie zabrakło.
Jak mówi właściciel gospodarstwa z Brzozowca, wyzwaniem jest przygotowanie kwatery dla arbuza, żeby ta była czysta, bez chwastów. Ale już po wysadzeniu, arbuzy rosną sobie bez pomocy człowieka, nie stosuje się żadnych zabiegów chemicznych. Arbuzy mają też tę zaletę, że same zwalczają wszelką roślinną konkurencję.
- Zdecydowanie najtrudniejszym momentem jest sam zbiór, tu trzeba naprawdę ciężko popracować, tym bardziej, że nasze arbuzy nie są małe.
Nasz rozmówca przyznaje, że nie wie, czy eksperyment, na jaki się zdecydował, okaże się opłacalny. Na razie gospodarstwo jest w trakcie drugiego zbioru warzywa (tak, tak, arbuz to warzywo) i jest za wcześnie, by oszacować ewentualne zyski.
- Po zakończeniu zbiorów i sprzedaży zrobimy tabelę, podsumujemy koszty i wpływy i okaże się, czy uprawa tej rośliny w naszych warunkach da nam dochód.
I na tej podstawie Przemysław Wasilewski zdecyduje, czy w przyszłym roku eksperyment powtórzy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tusochaczew.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz