Jeszcze przed chwilą wręcz niedostępne, dziś da się zdobyć, ale pod pewnymi warunkami. Trzeba przy okazji kupić od dwóch do czterech sztuk innych. Mimo wszystko znikają jak świeże bułeczki. Sprawdziliśmy dostępność lodów Ekipy w Sochaczewie. I wszelkie marketingowe okoliczności, jakie tej dostępności towarzyszą.

[FOTORELACJA]10315[/FOTORELACJA]

Poprzednie wyjście córki , którą wydała na świat pisząca te słowa, ze znajomymi na miasto zakończone niczym.

- Tylko wchodziliśmy do sklepu i od razu słyszeliśmy: nie ma lodów Ekipy.

A chcieli tylko wziąć udział w sezonowej, pewnie krótkiej, marketingowo – internetowej fali, skoro wszyscy tak pożądają tych lodów, trzeba spróbować, zaliczyć, sprawdzić.

W ostatnią sobotę się udało. W niewielkim osiedlowym sklepiku w Sochaczewie (rejon Żeromskiego, opis córki: „taki monopolowy”). Ale przy okazji dostali warunek: jeden lód Ekipy plus cztery tańsze na patyku lub dwa droższe. Każde z dzieci wybrało inaczej, skończyło się na lizaniu lodów do obłędu, a nawet obdarowaniu postronnych dzieci tym, co się już w brzuchach nie zmieściło. Zamiast, powiedzmy, dwóch złotych, każde wydało koło siedmiu, ale grunt, że lody Ekipy zaliczone.

- Dobre, ale szału nie ma – kwituje córka, a nawet przytacza lepsze w smaku sorbety na rynku.

I dopóki te dzieci, prawie każde, nie spróbuje, nie poczuje we własnych ustach słynnych lodów Ekipy, fenomen, a z nim biznes będzie trwał. Pewnie to już niedługo, ale co kto miał zarobić, zarobi, i na ile klub fanów wokół znanych youtuberów miał się utrwalić, na tyle się utrwali, w oczekiwaniu na kolejny produkt. Bo w marketingu trzeba szyć, z jednej strony odwołać się do konsumenckiej natury ludzkiej, z drugiej do jej uwielbienia dla bycia na topie. Jakkolwiek top nie byłby absurdalny i sztuczny. Ulegają temu nie tylko dzieci, również dorośli, jedni i drudzy często się przy tym śmieją, wyczuwając głupotę. Ale jednak ulegają, tak, dla rozrywki chociażby.

Sprawdziliśmy redakcyjnie, jak wygląda obecnie dostępność lodów Ekipy w powiecie sochaczewskim. Z naszego rozeznania wynika, że dziś kupić możemy je głównie w niewielkich sklepach, typu Lewiatan, ABC, prywatne sklepy mieszkańców, ale także w niektórych Luxach, Żabkach czy sklepach Dino. Nie każdy punkt decyduje się na zamówienie, bo towarzyszą temu różne trudności, skutkujące chociażby przywołanymi już warunkami, jakie później muszą stawiać klientom sklepy.

W niedzielę 9 maja rozmawiamy ze sprzedawczynią w jednym ze sklepów przywołanej sieci w centrum Sochaczewa. Zaczęła pisząca te słowa.

- Z ciekawości zapytam, czy są lody Ekipy, bo słyszałam, że wasza sieć ma?

- Nie ma. To jest chore, bez sensu. Żeby zamówić jedno pudełko, w którym mieści się zaledwie 40 lodów, musimy wziąć pięć innych kartonów lodów tej samej firmy. Fakt, lody Ekipy rozchodzą się w parę minut, ale my nawet nie mamy takich lodówek, by pomieścić pozostałe lody, do zakupu których w tej sytuacji jesteśmy zmuszeni. Ja wszystko rozumiem, ale jak można powiedzieć klientowi, że może kupić jakiś produkt, jeśli kupi kilka innych. Wiem, że dzieci tego szukają, ale to jest chore.

To jest chore, ale biznes się kręci jak dobra, szybka karuzela, i dopóki się wszyscy nie nasycą, kręcić się będzie. W każdym razie, nie za dwa, lecz za powiedzmy do 10 zł, dziś lody Ekipy w Socho dostaniemy, a przy okazji mnóstwo innych.  Smacznego!