Zasadzone przez mieszkańców na bulwarach wierzby zostały przesadzone w inne miejsce. Poinformował o tym dzisiaj Urząd Miasta w Sochaczewie, podając kilka argumentów.
[FOTORELACJA]10281[/FOTORELACJA]
W miniony weekend grupa mieszkańców skupionych wokół Otwartego Sochaczewa przeprowadziła akcję rodzinnego sadzenia wierzb na bulwarach nad Bzurą. W sumie zasadzono 10 drzew, lokalizując je blisko cmentarnej skarpy.
Akcja z jednej strony budzi entuzjazm i oczywiste, społeczne poparcie, z drugiej jednak rodzą się wątpliwości związane z charakterem bulwarów. To teren zalewowy, rządzący się specyficznymi, regulowanymi przez RZGW przepisami. Z uwagi na zagrożenie powodziowe, by uniknąć piętrzenia się kry i tamowania przez nią odpływu wód, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z reguły nie zezwala na tworzenie jakichkolwiek wystających elementów, w tym sadzenie drzew czy stawianie ogrodzeń trwale związanych z gruntem. Z tego też powodu mamy w Sochaczewie takie bulwary, jakie mamy: ratusz, starając się o zezwolenie na realizację inwestycji, otrzymał ją pod ścisłymi warunkami – nic wystającego, żadnych drzew. To również z tego powodu wiaty, jakie powstały w ramach SBO, mają „przenośny” charakter. Nawet oświetlenie musiało być wmontowane w ziemię, jedyne odstępstwo na montaż wysokich lamp RZGW wydało dla wąskiego pasa przy zamkowej skarpie.
Z tych powodów można było przypuszczać, że Urząd Miasta obok akcji sadzenia wierzb na bulwarach nie przejdzie obojętnie. Dziś ratusz opublikował informację na ten temat, donosząc, że choć akcja to „piękna obywatelska inicjatywa”, drzewa musiały został przesadzone. Tu też wskazano na jeden, istotny argument: pod skarpą cmentarną przebiega podziemny system jej odwodnienia, który korzenie drzew mogłyby rozsadzić. W związku z tym ratusz zdecydował o przesadzeniu wierzb w jedyne miejsce, wobec którego RZGW dało odstępstwo, czyli w pobliże skarpy zamkowej. Poniżej cała informacja ratusza na ten temat.
Na bulwarach nad Bzurą przeprowadzono akcję przesadzania wierzb, które bez konsultacji z właścicielem tego terenu posadzono w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Teraz nie będą zagrażały podziemnej instalacji odwodnieniowej wykonanej tam w ramach wartego prawie 5 mln zł projektu umocnienia osuwającej się skarpy.
24 kwietnia grupa mieszkańców, skupiona wokół jednego z lokalnych stowarzyszeń, przeprowadziła akcję rodzinnego sadzenia wierzb, by bulwary jeszcze bardziej zazielenić. Piękna obywatelska inicjatywa słusznie zebrała wiele pozytywnych opinii w Internecie, bo każdemu zależy, by żyć w przyjaznym i czystym środowisku. Wśród licznych głosów „za” ledwie przebijały się pytania internautów, czy inicjatorzy skonsultowali swoje plany z właścicielem terenu, czy po prostu weszli i zrobili swoje.
A fakty są takie, że niestety poszli na żywioł. Wybrali miejsce gdzie przebiega podziemny system odwodnienia skarpy rzeki Bzury, system który rozrastające się korzenie drzew mogłyby uszkodzić. Przypomnijmy, że skarpę odwodniono i wzmocniono murem oporowym w latach 2016-2017, a prace pochłonęły 4,7 mln zł. By zapobiec zniszczeniom instalacji, ZGK przeniósł wierzby bliżej ruin zamku. Będą rosły w miejscu gdzie już wcześniej Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej wydał zgodę na posadowienie lamp osadzonych na słupach, jedynych obecnie wysokich obiektów trwale związanych w gruntem jakie zaistniały na tym zalewowym terenie.
Nawet najlepsze projekty obywatelskie wymagają przygotowania. Dobre chęci to za mało, dlatego warto, by realizacja nawet tak ciekawych inicjatyw poprzedzona została choćby rozmową z przedstawicielami ratusza. Gdy w maju ub. roku zrodził się pomysł sąsiedzkiej akcji sprzątania lasu w Chodakowie, a mieszkańcy zwrócili się o wsparcie organizacyjne, miasto podstawiło kontener na śmieci, zapłaciło za ich wywiezienie, zapewniło też worki do których uczestnicy zbierali odpady. UM jest otwarty na wszelkie tego typu akcje i chętnie wesprze ich pomysłodawców.
Reasumując, choć z niepotrzebnym zamieszaniem, niewątpliwie dobra wiadomość jest taka, że bulwary wzbogaciły się o 10 wierzb. Im więcej zieleni, tym przecież lepiej.
TSA13:38, 30.04.2021
Słuszna decyzja zgodna z zasadami PIS.
Jan16:03, 30.04.2021
Pisiory powycinali i jeszcze sie nie podoba po swojemu czyjeś przesadzają.A było mozna zostawic drzewa które stały tam od lat.
Ojciec Jana17:20, 30.04.2021
Jasiu zanim zaczniesz komentować PRZECYTAJ tekst. Tyle razy ojciec ci mówił. Gadasz jak wiesz o czym gadasz. Nie inaczej synuś.
Maria17:28, 30.04.2021
A czemu jak była akcja sadznia drzew nie było nikogo z nadzoru miejskiego by doradzać jak sadzić drzewka?
KFC 19:33, 30.04.2021
Teren zalewowy ,a po drugiej stronie odlotowy ogrod i tam raczej nikt nikomu nie zabraniał .
ciekawość20:22, 30.04.2021
czy brzuchowieństwo jak zwykłe to czyni, cudzymi rączkami zareaguje?
8_stars21:55, 30.04.2021
Nie rozumiem. Część drzew roslo pod skarpą. Część na płaskim trawniku dalej od niej. Czy wszystkie zagrażały systemowi odwodnienia? Co jeśli to przesadzenie im zaszkodziło? Drzewa na szmelc i po kłopocie? Co RZGW ma do powiedzenia na temat ogrodu z prawej strony mostu czy też inwestycji mieszkaniowych po drugiej stronie rzeki? Kilka lat temu w tym miejscu rósł niemal las. Bzura płynęła i wylewała, potem wracała do koryta i płynęła dalej. Żadnych powodzi, spiętrzeń, ewakuacji jednak w jej dolinie nie było. Ostatnia zima była rzadką próbką dawnych możliwości rzeki. Co zmieniłyby rosnące tam drzewa??
Lola22:29, 30.04.2021
JAK URZĘDNICY Z ROZNYCH INSTYTUCJI I SRURZĘDOW WEZMA SIĘ ZA REGULOWANIE FAUNY I FLORY TO BEDZIEMY MIEĆ TU PUSTYNIĘ. MYŚLĘ ŻE ZA DUŻO JEST TYCH URZEDNIKOW I WYMYŚLAJĄ GŁUPOTY ZAMIAST MÓWIĆ GLOSEM NATURY.NAJLEPSZA OPCJA DLA POTOMNYCH BY BYŁA REDUKCJA ROZBUCHANEJ URZĘDNICZEJ BIUROKRACJI I OGRANICZENIE GŁUPOTY URZĘDNICZEJ NA KTÓRA JUŻ PLACIMY PODATKI OD PODATKÓW. NA WYSOKOSCI KŁADKI STARE DRZEWA ROSNĄ PRAWIE W BZURZE I JAKOŚ TO NIE PRZESZKADZA RZECE I MIESZKANCOM.ZA TO MIKROKLIMAT TAM JEST SUPER.
Krzysztof.K.08:25, 01.05.2021
PIS I WSZYSTKO JASNE .
8_stars09:58, 01.05.2021
Byłem, sprawdziłem. Drzewa przesadzono w najbardziej ustronne miejsce bulwarów. Kompletne z boku. W cień drzew i krzewów ze skarpy. Wierzby, które mają rozłożyste korony i potrzebują miejsca, teraz rosną o 3 metry od siebie. Ręce opadają
Gość11:28, 01.05.2021
Widać, że miastu lepiej idzie wycinka, niż sadzenie drzew. Bardzo to smutne :(
Patryk10:50, 02.05.2021
Typowo pisowska procedura ,nasze musi byc na wierzchu i tyle.
4 3
A jakie są zasady PIS odnośnie sadzenia drzewek? Czy inne zasady przewidują sadzenie ich gdzie popadnie?
5 3
Nie, no, pewnie, powinny zostać, wrastać w deszczówkę i ją za parę lat zapchać. Wtedy byłoby OK.