Kojarzona z dawną zawodówką, bywa traktowana jak szkoła gorszego gatunku. Tymczasem, jak podkreśla Maciej Wódka, kierownik Centrum Kształcenia Zawodowego z Osiemdziesiątki, szkoła branżowa jest tak samo „fajna” jak każda inna, co więcej, jej absolwenci często zakładają własne firmy, zatrudniają ludzi i zarabiają przyzwoite pieniądze. – Sochaczewscy rzemieślnicy, których tak dobrze znamy, to przeważnie absolwenci naszej szkoły.
Szkoła branżowa w Osiemdziesiątce (niegdyś zwana zawodówką) ma już wieloletnią tradycję. Jak mówi Maciej Wódka, kierownik Centrum Kształcenia Zawodowego, placówka zasługuje na szczególną uwagę tych uczniów, którzy wiedzą, co chcą robić w życiu i jakie pieniądze zarabiać.
- Szkoła branżowa nie może być pojmowana jako gorszy gatunek szkoły. Jest tak samo fajna, jak każda inna, oczywiście, jeśli uczeń wie, czego chce, a przede wszystkim, co chce w życiu robić i jakie pieniądze zarabiać. Przecież ci rzemieślnicy, którzy u nas w Sochaczewie funkcjonują i zarabiają naprawdę fajne pieniądze, przeważnie kończyli naszą Osiemdziesiątkę. To absolwenci szkoły branżowej, którzy założyli własne firmy, zatrudniają ludzi, mają papiery mistrzowskie i mogą kształcić kolejnych naszych uczniów. Najważniejsze dla każdego naszego przyszłego ucznia jest szukanie już teraz miejsca praktyk, bo z tym będzie najtrudniej.
Dziś fach w ręku jest szczególnie pożądany. Tym bardziej, że żyjemy w czasie ginących zawodów. Coraz trudniej o zegarmistrza, złotnika czy szewca. Osiemdziesiątka, obserwując lokalny rynek pracy, stara się każdego roku wprowadzić taki zawód, którego wykonawcy znajdą później zatrudnienie. W tym roku są to: operator obrabiarek skrawających oraz mechanik pojazdów kolejowych.
- Nasze działania są ściśle powiązane z lokalnym rynkiem pracy. Dzięki rozmowom z Kolejami Mazowieckimi jesteśmy tu w stanie zapewnić uczniom praktykę. Na tej samej zasadzie współpracujemy na przykład z firmą Zatorski, która niedawno powstała w Dachowej.
Maciej Wódka podkreśla, że uczniowie wybierający po podstawówce szkołę branżową powinni zwrócić uwagę na dwa ważne aspekty:
- Pierwszy to warunki prawne, na jakich można tu funkcjonować, a można funkcjonować jako uczeń lub pracownik młodociany. Uczeń jest kierowany na naukę praktyczną zawodu przez szkołę, nie dostaje wynagrodzenia i obowiązuje go organizacja roku szkolnego tworzona przez MEN, a nadzorowana przez dyrektora szkoły. W Osiemdziesiątce proponujemy dwa takie zawody, mechanik monter maszyn i urządzeń oraz ślusarz. Zajęcia praktyczne w tych zawodach szkoła organizuje w przyszkolnym CKZ-cie. Wystarczy, jeśli uczeń wybierze któryś zawód i zgłosi się do szkoły.
Zdecydowanie inne zasady obowiązują pracownika młodocianego.
- Pracownik młodociany szuka samodzielnie pracodawcy i jednocześnie nauczyciela zawodu najczęściej w jednej osobie, przeważnie mistrza czeladniczego, z którym podpisuje umowę na praktyczną naukę zawodu na okres trzech lat. Z zaświadczeniem od pracodawcy, że zostanie przyjęty, zapisuje się do szkoły branżowej i jest przyjęty do klasy wielozawodowej, łączącej takiej zawody, jak fryzjer, blacharz, murarz i inne. Wyjątkiem w szkole branżowej jest zawód mechanik pojazdów samochodowych, w którym ilość chętnych każdego roku decyduje o utworzeniu klasy jednozawodowej i prowadzeniu teoretycznych zajęć zawodowych w szkole. W przypadku pozostałych zawodów obowiązuje czterotygodniowy kurs w ciągu jednego roku, podczas których wykłada się przedmioty zawodowe. Kursy te mogą odbywać się w dowolnym mieście w Polsce, a kosztami ich prowadzenia szkoła dzieli się z opiekunami uczniów. Szkoła płaci za naukę, a rodzice za utrzymanie w ośrodku kursowym.
Jest jeszcze jedna istotna różnica. Jak podkreśla Maciej Wódka, pracownik młodociany podlega pod prawo pracy, a to nie przewiduje wakacji czy ferii, tylko urlop w określonym wymiarze oraz miesięczne wynagrodzenie.
- Najważniejszy dla pracownika młodocianego jest pracodawca, to on kieruje go do szkoły na naukę teoretyczną. Inaczej mówiąc, jeśli młodociany traci pracodawcę, traci też miejsce w szkole.
I jeszcze jedna, istotna sprawa, szkoła branżowa nie zamyka drogi do dalszego kształcenia.
- Wydaje się, że szkoła branżowa to najważniejsze trzy lata w życiu człowieka, a jednocześnie nie wydaje się, żeby była szkołą gorszą od innych. Daje solidne podstawy zawodu oraz możliwości dalszego kształcenia się, ż możliwością zdobycia tytułu technika czy matury i studiowania. Dodam, że w Osiemdziesiątce od paru ładnych lat funkcjonuje również liceum dla dorosłych w systemie zaocznym cieszące się niezłym zainteresowaniem.
3 5
Największe bagno i patola w tej szkole młodzież pijana i jakby naćpana kolegi syn chodził mówił ostatnio co tam się działo. Koniec świata ?
7 1
Tak jest w każdej szkole, gdzie jest młodzież. ;)
3 4
głupoty walicie Chopin jest ok jest porządek itp.dyrektor jest ok.
4 0
Też uważam, że za mało ludzi kończy szkoły branżowe. Każdy chce kończyć turystykę, kulturoznawstwo, po czym jak ukończy 5 lat studiów, wybawi się za wsze czasy to w wieku 26 lat jest nieprzydatny na rynku pracy. Brak kwalifikacji, doświadczenia a wymagania 4 netto na rękę, karnet multisport i owocowe czwartki.
Sam byłem uczniem p. Wódki i wszystko co mówił po krótce się sprawdza. Jak ktoś chce zci do pracy i zarabiać dobre pieniądze to własna działalność, pomysł na biznes i bardzo dużo chęci do pracy oraz samozaparcia.