Zamknij

Józef z Matyldowa nie wie, gdzie odbudować bocianiec. Potrzebna pomoc eksperta

10:19, 14.08.2020 Aktualizacja: 20:51, 14.08.2020
Skomentuj

[FOTORELACJA]9435[/FOTORELACJA]

Ulewne deszcze, które przeszły w ubiegłym tygodniu przez nasz powiat uszkodziły nie tylko 400-letni dąb w gminie Iłów, ale pozbawiły domu pewną bocianią rodzinę z Matyldowa w gminie Rybno. Niestety wiekowa topola, która była już nadgryziona przez ząb czasu, nie wytrzymała takiego gwałtownego naporu wody i runęła razem z bociańcem i jego małym lokatorem. Rodzina Józefa Adamczyka postanowiła pomóc ptakom i zrobiła prowizoryczne gniazdo na dachu budynku. Boćkom jednak nie przypadło do gustu i zaanektowały komin budynku mieszkalnego. Właściciel budynku planuje odbudować bocianiec, ale potrzebuje fachowej pomocy.

 

Jak wspomina Józef Adamczyk, gniazdo bocianów na jego posesji w Matyldowie było od zawsze. Rodzina sprowadziła się do gminy Rybno w latach 70., a bocianiec już tam był. Najprawdopodobniej powstał dekadę wcześniej. Ptaki są traktowane jak członkowie rodziny, a wszystkie ich przygody i perypetie śledzone są z zapartym tchem przez rodzinę Adamczyków, jak i ich sąsiadów. Boćki straciły swój dom, który budowały przez lata. A wszystko przez ulewny deszcz, który przyczynił się do przewrócenia wiekowej topoli, na której zlokalizowane było gniazdo.

Jak mówi gospodarz Józef, tej wiosny znajomy klekot było słychać dość wcześnie, bo parę dni przed 19 marca. W tym roku bociany z Matyldowa miały tylko jedno młode, które w momencie wypadku nie potrafiło jeszcze latać i pozostawało w gnieździe. Na szczęście bociek miał miękkie lądowanie i szybko zaprzyjaźnił się z kurami, które miały nieopodal swój kurnik.

- Przed przewróceniem drzewa młody jeszcze nie latał, choć już po mału próbował. Stawał na gnieździe i szykował się do lotu. Trenował skrzydła. Ćwiczenia przerwało jednak to nieszczęście. Udało nam się złapać bocianka, bo był przyjacielsko nastawiony i zrobiliśmy mu nowe gniazdo, z palety i opony na dachu budynku. Nie przypadło ono do gustu bocianom. Przeszły one po dachu dalej i usadowiły się na kominie naszego domu. Szybko się zadomowiły i cały czas znoszą patyki i poprawiają „nowe gniazdo”. Na razie nic z tym nie robimy, bo już niedługo będą szykowały się do odlotu. A na przyszły rok musimy zbudować nowy bocianiec – zaznacza Józef Adamczyk.

Materiał na zbudowanie podstawy nowego gniazda już jest. Pan Józef ma już przygotowane dwa betonowe słupy, na których posadowione będzie gniazdo. Wstępnie ustalono również lokalizacje. Bocianiec ustawiony ma być nieopodal, przewróconej topoli. Gospodarz ma jednak wątpliwości, czy ptaki zaakceptują nowe miejsce.

- Słyszałem, że bocian nie w każdym miejscu może mieć gniazdo. Mieszkaniec sąsiedniej wioski zrobił bocianiec i nie przypadł ptakom do gustu. Przylatują, ale nie chcą zostać na dłużej. Prawdopodobnie również, że jak gniazdo zostanie zbudowane na żyle wodnej, to też bocianów w tym miejscu nie będzie, bo liczą się z wyładowaniami atmosferycznymi podczas burzy. Są to tylko zasłyszane plotki i przypuszczenia. Nie wiem, jaka jest prawda. Dlatego przydałaby nam się pomoc eksperta, który zna zwyczaje tych dostojnych ptaków i wie, co dla nich jest dobre. Chcielibyśmy, aby dobrze nam doradził, w którym miejscu najlepiej postawić nowe gniazdo. Choć myślę, że miejsce im się podoba, bo przylatują do nas od dawna. I chciałbym, aby wychowały się tu również kolejne pokolenia – mówi pan Józef.

Stara topola była domem nie tylko dla bocianów. Jak podkreśla pan Józef, na różnych partiach drzewa mieszkali różni skrzydlaci lokatorzy.

- Z dolnej części drzewa korzystały szpaki, wróble. A przez dwa czy trzy lata mieszkała również rodzina puszczyków, która również wychowała na niej nie jedne młode. W tym roku puszczyki jednak nie przyleciały, jakby przewidziały, co się może wydarzyć. A gniazdo bocianów było zlokalizowane dość wysoko ponad dwa metry w górę, więc na niższych partiach też tętniło pełne zgody i harmonii życie.

Pan Józef uważa, że jego rodzina bardzo zżyła się bocianami i wraz z upływem lat zgromadziła wiele wspomnień związanych z tymi pięknymi ptakami.

- Pamiętam jak moje wnuczki były mniejsze i pomagały nam w pracach polowych i pewnego razu miały ze sobą radio, które grało i umilało nam pracę. Zaciekawiło ono jednego z bocianów. Doszedł do radioodbiornika, przyglądał mu się, obszedł go dookoła, ale był zdziwiony, bo słyszał głosy, a ludzi nie widział. To bardzo ciekawe stworzenia. Bardzo się z nami zżyły i zaprzyjaźniły, dlatego wiosenne przyloty tak ogromnie nas cieszą. Lubi śledzić ich przygotowania, wiosenne odświeżanie gniazda, a potem etapy rozwoju młodych. Nie wyobrażam sobie, aby w przyszłym roku ich u nas nie było. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby chciały do nas wrócić i opowiedziały nam nie jedną cudowną historię z ich ptasiego życia – podsumowuje pan Józef.

(K.Ż)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

PopkornPopkorn

3 0

Panie Józku powinien pan częściej gościć na łamach tu, pamiętam jak pan zbierał grzyby w zimie ,teraz ornitolog ,ciekawe co przyniesie jesień . Czekamy , Matyldów wreście słynny !!!!!!!!!!!!!!

13:23, 14.08.2020
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AnnaAnna

2 0

Bocian - Jak pomóc bocianom?
http://www.bocian.org.pl/bocian-bialy/jak-pomoc-bocianom

16:33, 15.08.2020
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tusochaczew.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%