W Gminnym Ośrodku Kultury w Nowej Suchej odbyło się spotkanie z aktorką Grażyną Zielińską, które na długo pozostanie w pamięci uczestników. Artystka okazała się osobą pełną ciepła, humoru i niesamowitej energii, którą zarażała wszystkich obecnych. Mimo upływu lat wciąż emanuje młodzieńczą pasją.
[FOTORELACJA]16455[/FOTORELACJA]
Podczas spotkania Grażyna Zielińska wspominała początki swojej drogi artystycznej, opowiadając o pierwszych krokach stawianych na deskach teatru, o trudnościach, jakie napotykała oraz o ogromnej determinacji, która pomogła jej wytrwać w zawodzie.
W barwny, pełen anegdot sposób przedstawiła również, jak rozwijała się jej kariera na ekranie – od ról epizodycznych, przez coraz bardziej rozpoznawalne kreacje, aż po te, które przyniosły jej ogólnopolską sympatię.
Spotkanie przebiegło w atmosferze radości, wzruszeń i szczerej rozmowy o sztuce oraz życiu. Publiczność miała okazję zadać pytania, zrobić pamiątkowe zdjęcia i poczuć się naprawdę blisko świata filmu i teatru.
Inicjatorem spotkania był sołtys Mizerki Krzysztof Dylewski, który podzielił się z nami swoimi wrażeniami po spotkaniu z aktorką.
- Miałem to wielkie szczęście, że mogłem zarówno odebrać panią Grażynę z pociągu, jak również odwieźć ją do domu, do Płocka. Trochę taki "after" po spotkaniu w GOK-u. To, co mnie zdziwiło to jej miniaturowa sylwetka. Mimo to, kiedy weszła do GOK-u, okazało się, że mikrofon nie będzie potrzebny. Nie zachowywała się jak "celebrytka", lecz podeszła do rozmowy z mieszkańcami po koleżeńsku. Myślę, że największe wrażenie zrobiła na publiczności, prezentując swój warsztat i udowadniając, że pokazanie "radości, smutku, gniewu" wcale nie jest takie łatwe... Praca aktorki to też poświęcenia i brak możliwości powrotu do domu przez długie dni. Cieszę się, że mimo tego nawału pracy pani Grażyny, mieliśmy okazję ją poznać. A dla fanów "RANCZA", zapytałem czemu nie było takiej postaci jak SOŁTYS... ? Chyba wiecie dlaczego... Zapomniałem tylko zapytać, czy będą kolejne, dodatkowe, odcinki... Zostajemy razem w tej niewiedzy... –
- mówił Krzysztof Dylewski.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz