Pan Jacek nie odpuścił. Przez trzy godziny walczył o życie jeżyka, potrąconego przy drodze powiatowej w Kozłowie Biskupim, na granicy z miastem. Wydeptał wokół niego trawę, dzwoniąc do różnych służb i instytucji z prośbą o pomoc. Udało się. Jeżyk trafił do weterynarza, został zaopatrzony i ma mu się na życie.

[FOTORELACJA]15931[/FOTORELACJA]

Wydawałoby się – niepozorny jeżyk. Ale dla pana Jacka to po prostu istota żywa – nie ma żadnego „wydawałoby się”. W środę 30 lipca rano znalazł potrącone zwierzątko przy drodze powiatowej w Kozłowie Biskupim, na granicy Gminy Nowa Sucha z miastem. Zareagował natychmiast.

- Dzwoniłem na policję, która ponoć poinformowała jakiegoś lekarza, to było pół godziny temu i nadal nie ma reakcji –

- taką informację przekazał pan Jacek prezenterowi Radia Sochaczew, czyli jednocześnie naszej redakcji. Poprosił o nagłośnienie tematu, co też uczyniliśmy.

Czas mijał, nikt z pomocą się nie stawiał, ale pan Jacek nie odpuszczał. Jak nam powiedział, zdążył wydeptać trawnik wokół jeżyka (zwierzę zostało przeniesione w bezpieczne miejsce).

Ta historia znalazła jednak szczęśliwy finał. Z tego, co wiemy, pomagał nawet burmistrz Sochaczewa, dzwoniąc do wójta Gminy Nowa Sucha w tej sprawie.

O pomoc został też poproszony nasz mieszkaniec Paweł Masłowski.

- Pomogłem jeżyka zabrać z pobocza do kartonu i zawiozłem pana Jacka wraz jeżykiem pod blok, w którym mieszka, a tam już pan Jacek swoim autem zawiózł zwierzątko do lekarza weterynarii –

- relacjonuje Paweł Masłowski.

Jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że po podaniu leków przeciwbólowych i nawodnieniu, jeżyk czuje się nieźle – wygląda na to, że ma mu się na życie, a pan Jacek ma go cały czas na oku, pozostając w kontakcie z weterynarzem.

Taka wzruszająca i piękna historia.