Od kilkunastu lat w Kampinoskim Parku Narodowym znów żyją wilki. I jest ich coraz więcej. Obecnie około 25 osobników skupionych w trzech watahach. Dobrze sobie radzą, pokarmu im nie brakuje. Podzieliły puszczę na trzy mniej więcej równe części, by nie wchodzić sobie w paradę w polowaniu. Biorąc pod uwagę wielkość parku, przy takim układzie jest naprawdę nikła szansa na to, że spotkamy tu wilka osobiście. Tym bardziej, że zwierzęta te unikają ludzi i wiedzą, jak unikać ich skutecznie. – Absolutnie nie ma żadnych podstaw do tego, by bać się wilków – mówi Cezary Buniowski, nadleśniczy obrębu Laski Kampinoskiego Parku Narodowego.
Jak zapewnia Cezary Buniowski, nadleśniczy obrębu Laski Kampinoskiego Parku Narodowego, nie ma powodu, by bać się wilków. Nie dają ich same wilki, które wprawdzie nie boją się człowieka, ale też bardzo skutecznie unikają spotkania z nim. Doskonale rozwinięte zmysły umożliwiają im wyczucie ludzkiej obecności na tyle wcześnie, by zdążyły się oddalić. Tym bardziej, że mają się gdzie oddalić.
- Wilki wróciły do Kampinoskiego Parku Narodowego kilkanaście lat temu. Stało się to za sprawą pojawienia się w KPN jelenia, który stanowi ich główny pokarm. Obecnie na terenie parku żyje około 25 wilków skupionych w trzech watahach, czyli trzech grupach rodzinnych. Podzieliły sobie park na trzy mniej więcej równe części. Dodam, że KPN mierzy około 38 tysięcy hektarów, więc jeśli na obszarze 12 – 14 tysięcy hektarów żyje zaledwie 8 wilków, naprawdę trudno o spotkanie –
- wyjaśnia nadleśniczy Buniowski.
Wilki w KPN mają też co jeść.
- Możemy śmiało powiedzieć, że jest to potężna baza pokarmowa: 850 jeleni, 350 łosi i ponad 2000 saren. To powoduje, że nie ma także żadnego niebezpieczeństwa, jeśli chodzi o zwierzęta gospodarskie. Ilość i jakość żeru, jaki dostarcza wilkom Puszcza Kampinoska, w zupełności im wystarcza.
Osobnym zagadnieniem jest fakt, że wiele osób dziś ucieka z miasta, by zamieszkać jak najbliżej natury.
- Często wręcz wciskamy się w środowisko naturalne zwierząt, więc będą się zdarzały przypadki przechodzenia zwierzyny między domostwami, dotyczy to również wilka. Zimą, w okresie bezlistnym, jest więcej takich doniesień. Z drugiej strony pamiętajmy, że zimą zwierzęta mają mniej dostępnego pokarmu. Ten pokarm jest mniej treściwy, nie ma liści, pączki są w stanie spoczynkowym. Zwierzyna na potrzeby utrzymania temperatury ciała musi więcej tego pokarmu znaleźć, więc jest bardziej ruchliwa.
Jak mówi Cezary Buniowski, tak naprawdę jedyną podbramkową sytuacją, jaką możemy mieć z wilkiem, jest spacer po puszczy z psem spuszczonym ze smyczy.
- Może się zdarzyć, że jeśli akurat gdzieś w pobliżu wataha będzie patrolowała swój teren, może nam tego pieska po prostu pogonić. Dlatego jeśli już, trzeba mieć psa na smyczy.
I tego się trzymajmy, uważając też na drogach otaczających Puszczę Kampinoską, bo osobnym problemem pozostają często śmiertelne dla naszych wilków zderzenia z samochodami.
0 5
Nie pogonić pieska tylko po prostu zeżreć , na razie to co Pan napisał trzyma się kupy zwłaszcza, że łosia jest za dużo, ale czy uwzględnił Pan przyrost populacji , same samochody chyba nie wystarczą, i co z hybrydami które pewnie się pojawią
0 0
Fajnie taki duży Park Narodowy.
U nas Katowic są bardzo duże wycinki
Zręby zupełne po 5 ha do gołej ziemi.
Kiedyś zostawiano jeszcze podszyt i jakieś nasienniki.