Jest jedną z najbardziej znanych Polek na świecie. Swoją pozycję zawdzięcza sukcesowi, jaki odniosła w Stanach Zjednoczonych, zakładając słynną firmę kosmetyczną Repechage, która jako pierwsza w historii USA postawiła na zbawienne właściwości alg morskich. Właścicielka wielu tytułów i nagród do dziś nazywana jest w Ameryce Królową Alg. Lydia Sarfati była gościem Hotelu Chopin w czwartek 10 marca.
[FOTORELACJA]11355[/FOTORELACJA]
To zdecydowanie było spotkanie dla pań. I to panie właśnie pojawiły się w Hotelu Chopin w czwartek 10 marca. Wśród nich bohaterka wieczoru Lydia Sarfati, którą powitała właścicielka hotelu Maryla Pliszka:
- Lydia jest osobą niezwykłą, zawsze, po każdym spotkaniu, nawet krótkim wyjściu na obiad czy kawę, jestem przez nią czymś zainspirowana. I zawsze czas z nią spędzony jest czasem zyskanym, a nie straconym. Jedyne, co mnie nurtuje, dlaczego jej kosmetyki, tak znane i cenione na świecie, są tak mało popularne w Polsce. Dziwi mnie to tym bardziej, że te kosmetyki są znakomite, sprawdzone, naturalne i tak wspaniałe, jak ich twórczyni Lydia. Ja, będąc w nich zakochana, pozostaję im wierna.
Spotkanie z Lydią Sarfati okazało się być rozmową przede wszystkim o życiu. Gościni dzieliła się tym, czego jest pewna, co ją w życiu zbudowało i buduje. Mówiła przede wszystkim do kobiet, pragnąc właśnie je zainspirować do działania:
- Dziś czasy się zmieniły, kobiety są bardziej świadome swojego znaczenia i możliwości w życiu, a jednak nadal mam wrażenie, że są w stanie wznieść się tylko do pewnego poziomu, do sufitu, którego potem jakoś nie mogą przebić. A to chodzi o to, żeby przebić ten sufit i wznieść się na kolejne piętro, i kolejne, i kolejne, aż na sam szczyt.
Ta opowieść zaczęła się od początku, od lat siedemdziesiątych, kiedy jako młoda emigrantka z Polski (Lydia pochodzi z Legnicy) postanowiła odnieść sukces w Nowym Jorku.
- Zawsze wiedziałam, że chcę tego sukcesu. On był we mnie, był moim celem, którego się trzymałam wiernie.
Zaczęła od nauki języka, żeby nie odstawać, potem nabyła uprawnienia do wykonywania zawodu kosmetyczki, dostała pracę w salonie.
- Pracowałam najlepiej jak potrafiłam, wkładałam w to całe serce, nigdy nie odmawiałam, trzeba było przyjąć klientkę o 22.00, mówiłam, nie ma sprawy, ja to zrobię.
A robiła tak dobrze, że zaczęto o niej mówić i pisać, zaczęły się ustawiać do niej kolejki. Wtedy stwierdziła, że to ten moment, że czas na własny salon. Pożyczyła pieniądze i otworzyła piękny salon w Nowym Jorku pod nosem innego, najmodniejszego i najdroższego wówczas salonu w tym mieście. Jak sama mówi, była bezczelna, bo raz, że odważyła się zaistnieć tuż obok, to dwa, ustaliła jeszcze wyższe ceny za zabiegi. To poskutkowało tym, że zrobiło się o niej głośno, a konkurencja została wygryziona. W chwili, gdy mimo zatrudnienia kilku kosmetyczek w salonie, nie sposób było obsłużyć wszystkie klientki, Lydia znowu poszła krok dalej.
I tak oto w 1980 roku założyła w Stanach Zjednoczonych firmę Repechagę, znaną dziś na całym świecie, a będącą prekursorem pielęgnacji skóry kosmetykami na bazie alg morskich. Tak, na algi wpadła jako pierwsza i do dziś są one podstawą zarówno jednorazowych zabiegów proponowanych przez Repechage, jak i całych linii kosmetyków do twarzy i ciała. To algi, które pracownicy Lydii zbierają własnoręcznie, zresztą wszystkie kosmetyki produkowane są do dziś w fabryce małżeństwa Sarfati, która znajduje się w USA. Posiadają certyfikaty dowodzące najwyższej klasy i bezpieczeństwa.
Tak oto doszła do momentu, kiedy „Vogue” nazwał ją najlepszą kosmetyczką w USA, a jednocześnie jedną z najbardziej wpływowych kobiet branży kosmetycznej. Było to w czasach, kiedy w biznesie prawie kobiet nie było. Od tego czasu do dziś Lyda Sarfati nazywana jest w Ameryce Królową Alg.
- Każdy mur można rozbić, każdą sferę, która wam zagraża, każdą granicę, można przekroczyć. Nie słuchajcie, jeśli ktoś wam mówi, że czegoś nie można, że to niemożliwe. Wszystko można, tylko trzeba mieć dobre nastawienie i nie należy słuchać negatywnych ludzi. Wszystko jest w życiu możliwe, tylko trzeba chcieć.
- mówiła wprost do zgromadzonych w hotelu kobiet Lydia.
Królowa Alg przyznała, że było też w jej życiu trudno, że nie wszystko szło jak po maśle, że budowała firmę i pozycję w czasie, gdy musiała jednocześnie wychowywać dwie małe córki, i że tu kluczowe okazywało się wsparcie męża Dawida.
- To ważne, że mąż był zawsze dla mnie podporą, że nigdy mnie nie ograniczał, nie podcinał skrzydeł, że mnie słuchał i wspierał. Wam też radzę: powiedzcie swoim partnerom, co chcecie, powiedzcie głośno, a zobaczycie, co się stanie. Bo często nie mówicie, skrywacie w sobie swoje potrzeby, a oni przecież nie są wróżkami. To klucz do budującej bliskości, w przeciwnym razie są kłótnie i brak zrozumienia, to nie pomaga.
Lydia podkreślała też, jak ważne jest w życiu planowanie, ale nie na całe życie, tylko na tu, za chwilę.
- Tego nauczył mnie ojciec. Napisz na kartce, co chcesz zrobić w najbliższym czasie, jaki cel osiągnąć, ale nie pisz dalej, dopiero gdy zrealizujesz to, co na pierwszej kartce, napisz drugą. Jak tak zawsze robiłam i robię i zapewniam was, że to bardzo pomaga.
Nic dziwnego, że w przerwie na herbatę słuchaczki miały do Lydii wiele pytań. Zostały zainspirowane.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz