Szef spółki ds CPK Mikołaj Wild nie dojechał na spotkanie w Baranowie dotyczące szczegółów lokalizacji inwestycji. Podobno zdecydował się wesprzeć Marcina Horałę, pełnomocnika rządu ds. CPK, podczas równolegle odbywającej się konferencji w Warszawie, jednak, jak tłumaczył organizator spotkania - przewodniczący rady społecznej ds. CPK, Wojciech Kornak, "spółka niezbyt jasno poinformowała o zmianie planów". Na spotkaniu pojawili się natomiast mieszkańcy, choć zaproszenia do Baranowa nie dostali.

[FOTORELACJA]11124[/FOTORELACJA]

[WIDEO]683[/WIDEO]

W czwartek 16 grudnia po południu w strażnicy OSP w Baranowie miało się odbyć spotkanie przedstawicieli spółki CPK z radą społeczną ds. CPK, w trakcie którego planowano przedstawienie wypracowanego dotąd przez spółkę projektu dotyczącego lokalizacji inwestycji. Przed budynkiem zebrali się mieszkańcy trzech gmin oburzeni po pierwsze samym tematem lokalizacji megalotniska, z którym mogli się zapoznać dzień wcześniej, po drugie tym, że w spotkaniu ich nie uwzględniono, a po trzecie tym, że informacja o zajęciu ich gruntów wpłynęła tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy powinno się myśleć o innych sprawach.

- Kiedy rolnik buduje oborę to co musi pokazać? Gdzie będzie łazienka, gdzie przebieralnia, gdzie będzie wjeżdżał i wyjeżdżał traktor. Niech rząd pokaże, od początku do końca jak będzie wyglądało CPK, bo przecież każdy jest za tym, żeby się Polska rozwijała, ale na zdrowych zasadach i te zasady niech nam pokażą, w każdym etapie, nie tylko w pierwszym - mówił lider AgroUnii Michał Kołodziejczak, który wspierał mieszkańców w proteście ramię w ramię z rolnikiem ze Skrzelewa, byłym posłem Tadeuszem Szymańczakiem.

- Kiedy mówimy o cenie 360 tysięcy zł za 150-metrowy dom z obejściem, to to jest jakaś kpina. Za tę cenę, proponowaną w ramach Programu Dobrowolnych Nabyć, nie kupi się nawet 40-metrowego mieszkania w pobliskim Żyrardowie - mówił jeden z mieszkańców. Inny mówił później, że jeśli miałoby dojść do budowy lotniska, to wolałby wysadzić się w powietrze.

W międzyczasie okazało się, że Wilda na spotkaniu nie będzie, a rozmowa miała się toczyć z merytorycznymi, jak określano, przedstawicielami spółki. Mieszkańcy nie chcieli na to przystać, podobnie jak rada społeczna, która zorganizowała spotkanie sądząc, że odbędzie się ono z osobą decyzyjną, za jaką uznają Wilda. Wzburzeni mieszkańcy weszli do budynku OSP, żądając wezwania szefa spółki i przedstawienia im pełnej informacji o lokalizacji inwestycji w każdym jej etapie oraz ukazania pozostałych wariantów lokalizacyjnych, które według prawa powinny istnieć.

Emocje były trudne do opanowania - w kierunku pracowników CPK padły słowa typu „oszuści” (z uwagi na to, że mieszkańcy liczyli na przybycie Wilda) czy „złodzieje” - co tyczyło się zaniżonych cen wykupu ziemi pod budowę portu w ramach Dobrowolnego Programu Nabyć. Dyrektor Biura Relacji z Otoczeniem Katarzyna Dobrońska powiedziała, że przyjechała tu rozmawiać, ale warunki nie są ku temu sprzyjające i wkrótce odmówiła dalszych rozmów, odmówiła też komentarza dziennikarzom. Mieszkańcy zarzucali jej, że sprawa CPK toczy się zbyt długo, a jak dotąd jest mnóstwo niewiadomych i mnóstwo zmarnotrawionych, ich zdaniem, pieniędzy. Nie dowiedzieli się mimo usilnych starań chociażby tego, na jakie stawki mogą liczyć przy sprzedaży ziemi. 

Protestujący swoje niezadowolenie wyrazili nie tylko wobec przedstawicieli spółki, ale i społecznej rady ds. CPK, która miała organizować spotkanie za ich plecami. Sami członkowie rady uznali, że to wynik wzburzenia oraz zwrócili uwagę, że spotkanie nie było wymierzone przeciw mieszkańcom.

Pod koniec spotkania, podczas którego nie doszło do żadnych merytorycznych rozmów, kiedy przedstawiciele rządu chcieli opuścić salę, w ich kierunku poleciały jajka. Przed salą czekał też porozrzucany gnój.

[ZT]61002[/ZT]