Szef Lewicy na Mazowszu: to zaraza szczególnie zjadliwa, potrzeba pół miliarda złotych

Szef Lewicy na Mazowszu Arkadiusz Iwaniak alarmuje: ptasia grypa zatacza na Mazowszu coraz większe kręgi i jest wyjątkowo zjadliwa. Zdaniem posła na walkę z wirusem i jego skutkami potrzeba pół miliarda złotych, tymczasem Ministerstwo Finansów przekazało na ten cel 51 milionów złotych.

Rośnie liczba przypadków ptasiej grypy w Polsce, a zwłaszcza na Mazowszu, gdzie odnotowano już 69 ognisk wirusa. Rząd przekazał na walkę z chorobami zakaźnymi wśród zwierząt 51 milionów złotych, tymczasem resort rolnictwa szacuje, że potrzeba pół miliarda złotych. W ostatnich dniach odbyła się w tej sprawie interwencja poselska, w której wziął udział szef Lewicy na Mazowszu Arkadiusz Iwaniak:

- Na dzisiaj skala potrzeb to pół miliarda złotych, więc już widzimy, że te pieniądze, które Ministerstwo Finansów przyznało Ministerstwu Rolnictwa są dziesięciokrotnie niższe. Mówimy o 60 ogniskach na Mazowszu skupionymi w trzech powiatach, głównie w żuromińskim i mławskim, choć warto dodać, że ogniska pojawiły się również w województwie wielkopolskim. Tu musimy od razu podkreślić, to nie są zaniedbania rolników. Mamy zmienną wiosnę, kilka dni ciepła, znowu chłód, i to z tego powodu, ptactwo, dla którego Polska była tylko miejscem tranzytowym, w pewnym momencie w obliczu ochłodzenia siadło na ziemię, również w okolicach kurników, i ta cała zaraza się wylała. System bioasekuracji nie pomógł, bo wirus rozprzestrzenia się również w powietrzu.

Zdaniem Arkadiusza Iwaniaka, obecna ptasia grypa jest bardzo zjadliwa. Jak twierdzi, szacuje się, że nawet 50 milionów sztuk ptactwa będzie do zabicia i utylizacji. I tu pojawia się szereg problemów, z którymi rolnicy borykają się już dzisiaj, a wśród których największym jest pieniądz.

- Ptaki są gazowane, a gazu brakuje, w zasadzie go nie ma. Nie ma też gdzie utylizować zwierząt, bo wszystkie firmy zajmujące się tym są praktycznie zatkane. Nie ma też czym wozić, bo ogranicza nas tu pandemia. To wiele problemów, z których największy stanowi oczywiście pieniądz. Bo musimy pamiętać, że ci wszyscy rolnicy z ustawy muszą dostać odszkodowanie. W tej chwili trwa wycena, która jednak też jest skrajnie różna. Musimy pamiętać, że rolnicy nie oczekują zarobku, po prostu chcą zwrotu kosztów, tym bardziej, że przez kilka kolejnych miesięcy nie będą mogli tych kurników zapełnić.

Poseł Iwaniak zwraca uwagę na skalę i złożoność problemu, bo ptasia grypa nie dotyka wyłącznie hodowców kur, to cała spirala powiązanych interesów.

- Kura się bierze z jajka, więc ktoś musi to jajko trzymać w wylęgu, młode pisklęta też muszą być utylizowane, bo nie ma gdzie ich obsadzać, do tego dochodzą wszyscy ci, którzy produkują paszę, kurniki muszą być ogrzewane, więc dostawcy gazu, no a przede wszystkim producenci mięsa drobiowego, oni już dzisiaj mówią, że jeżeli zabraknie mięsa, będą musieli zwalniać setki ludzi. Widzimy, że jest to cały system naczyń gospodarczo powiązanych.

Tymczasem północne Mazowsze jest „stolicą drobiu” – 40 procent polskiego drobiu jest produkowane właśnie we wspomnianych powiatach. A patrząc szerzej, co drugi kurczak w Europie pochodzi z Polski. Poseł Iwaniak uważa, że ani rząd Platformy, ani PiS-u nie zrobił w tej sprawie nic.

- Od 2007 roku nic się nie zadziało, mimo iż były wnioski między innymi o to, by nie kumulować kurników w jednym miejscu, by tworzyć je na większych przestrzeniach. Jest wiele sposobów, by zapobiegać takim sytuacjom, z jaką zmagamy się dzisiaj, w USA stosuje się szczepionki. Należy po prostu usiąść do stołu i podjąć jakieś decyzje.

Jak dotąd w powiecie sochaczewskim stwierdzono jeden przypadek ptasiej grypy: w marcu br. zakażenie wykryto u gęsi znalezionej w polu w Cyprianach, w gminie Rybno.