Pod Lidlem - 18 osób (7 osób w maseczkach, i 7 w rękawiczkach, jednak niektórzy w maseczkach, ale bez rękawiczek), Biedronka al. 600-lecia - 11 osób (jedna osoba w masce, 5 osób w rękawiczkach), Kaufland - 25 osób (4 osoby w maseczkach, 8 osób w rękawiczkach) – tak liczbowo przedstawiała się kolejka pod sochaczewskimi marketami utrwalona na naszych zdjęciach z drona dziś, 2 kwietnia około godziny 15.00.

Wprowadzone przez rząd nowe przepisy dotyczące między innymi liczby osób przebywających w marketach poskutkowały niespotykanymi kolejkami pod nimi. Uderzeniem w naszą dotychczasową rzeczywistość, i tak od początku marca dość zaburzoną, jest nagła konieczność stania w kolejkach. I to czasami z godzinę, zanim dostąpimy możliwości zrobienia zakupów. Ta nowa rzeczywistość wymaga jednak pewnego uporządkowania.

Zacznijmy od tego, że zgodnie z najnowszymi rządowymi obostrzeniami w sklepach może przebywać trzy razy więcej osób niż jest kas na jego wyposażeniu, czyli, jeśli jest 5 kas – 15 osób. W związku z tym pod sklepami od wczoraj, 1 kwietnia, kiedy przepisy weszły w życie, pojawiły się kolejki. Wprawiają nas one w osłupienie i zniechęcenie, nie jesteśmy do nich przyzwyczajeni, przede wszystkim do tego, że czekamy na wejście do sklepu nawet godzinę. Ale właściwa ocena sytuacji wymaga przyjrzeniu się zjawisku.

Dziś koło 15.00 utrwaliliśmy na zdjęciach z drona sytuację pod jednymi z bardziej obleganych sieci marketów w naszym mieście. Kolejki, zwłaszcza pod Lidlem, budzą zatrwożenie. Ale skupmy się na chwilę i policzmy tych ludzi. My policzyliśmy:

Pod Lidlem - 18 osób (7 osób w maseczkach, i 7 w rękawiczkach, jednak niektórzy w maseczkach, ale bez rękawiczek), Biedronka 600-lecia - 11 osób (jedna osoba w masce, 5 osób w rękawiczkach), Kaufland - 25 osób (4 osoby w maseczkach, 8 osób w rękawiczkach) – uwagi o maseczkach i rękawiczkach są na marginesie, wymagają ze względów społecznych i psychologicznych osobnego wpisu.

Co te liczby oznaczają? Że gdyby wpuścić tych ludzi do wnętrza sklepów, zniknęliby między półkami, że gdyby nie pilnowali dwumetrowej odległości między sobą, stanowiliby garstkę pod drzwiami. W tym sensie absolutnie te kolejki nie powinny nas przerażać. Musimy tylko wziąć na kark czekanie na swoją kolej.

Markety już odpowiedziały na tę sytuację i tak jak na początku stanu epidemii skracały swój czas działania, tak teraz oferują godziny otwarcia do 24.00, a nawet całodobowo, byle by wszystkich klientów obsłużyć. Drugą stroną medalu jest fakt, że dzieje się to kosztem pracowników wyjątkowo narażonych na stres i zagrożenie epidemią, a teraz również zaangażowanych do pracy przez całą dobę.

[ZT]52806[/ZT]