Wszystko wskazuje na to, że punktem krytycznym w tej historii było zdarzenie z sierpnia, kiedy to Grzegorz usłyszał prokuratorski zarzut naruszenia nietykalności cielesnej 11-latka. On sam twierdzi, że chłopak pobił jego siedmioletniego syna, potwierdza, że interweniował, ale zaprzecza, by użył wobec niego przemocy.
Wszystko wskazuje na to, że punktem krytycznym w tej historii było zdarzenie z sierpnia, kiedy to Grzegorz usłyszał prokuratorski zarzut naruszenia nietykalności cielesnej 11-latka. W związku z tym zajściem Komenda Powiatowa Policji w Sochaczewie opublikowała informację, w której stwierdziła, że 46-letni mężczyzna bił i dusił 11-latka na placu zabaw, a to z powodu nieporozumienia między dziećmi dorosłego a poszkodowanym chłopcem. Grzegorz stanowczo zaprzecza takiej wersji zdarzeń.
- Nikogo nie biłem i nie dusiłem – opowiada Grzegorz. - I nie było to na żadnym placu zabaw, tylko na naszym osiedlu. Ten chłopak pobił mojego 7-letniego syna. Wyszedłem, żeby go upomnieć, położyłem mu rękę na karku, a wtedy on się zesikał. Nic złego mu nie zrobiłem, żałuję tylko, że skomentowałem to sikanie, powiedziałem mu, że taki z niego chojrak, a leje w majtki.
Grzegorz jest pewny tego, co mówi. Na osiedlu jest monitoring, który jego zdaniem wszystko potwierdzi.
- Gdybym pobił chłopaka, już bym siedział. Nawet śladu nie miał żadnego, bo nie miał po czym. Przecież sama policja napisała, że nie odniósł żadnych obrażeń. Dwie godziny później biegał po osiedlu.
Faktycznie, w przywołanej już publikacji KPP Sochaczew jest stwierdzenie, że chłopiec „na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń”. Do czasu wyroku prokurator zastosował zastosował wobec Grzegorza środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego i zakazu zbliżania się do 11-latka na odległość mniejszą niż 100 metrów.
Grzegorz i jego żona Paulina mówią, że źródłem całego zdarzenia jest konflikt, jaki mają z rodziną 11-latka, że to z tego powodu, mimo iż nic się nie stało, na miejscu pojawiła się policja, karetka, a pod adresem Grzegorza wysłano serię niesłusznych oskarżeń i oszczerstw.
Grzegorza i Paulinę najmniej jednak martwi ta sprawa, wierzą, że monitoring rozwieje wszelkie wątpliwości. Martwi, choć to zdecydowanie za małe słowo, ich coś innego. Kilka tygodniu po zajściu z 11-latkiem otrzymali postanowienie z sochaczewskiego sądu rodzinnego o wszczęciu wobec nich postępowania w związku z ograniczeniem władzy rodzicielskiej nad czwórką ich dzieci, a jednocześnie postanowienie o umieszczeniu trójki z tych dzieci w placówce opiekuńczo – wychowawczej w Giżycach (czyli w domu dziecka).
- Jesteśmy w szoku – mówi Paulina. - Skoro to mój mąż jest takim oprawcą, dlaczego odbiera się dzieci mi? Skoro jesteśmy takimi strasznymi rodzicami, że zabiera nam się troje dzieci, dlaczego zostawia nam się najmłodszego syna? My z tego nic nie rozumiemy, to jest nielogiczne i straszne. Nie wiemy, jak rozmawiać z dziećmi, nie wyobrażamy sobie tego rozstania.
Najstarsza córka małżeństwa ma dziesięć lat, potem jest siedmio-, za chwilę ośmioletni syn, kolejna córka ma lat sześć. Najmłodszy chłopczyk w lipcu skończył rok.
Ale po kolei. Postanowienie sochaczewskiego sądu, choć na pewno będące konsekwencją zdarzenia z sierpnia, nie wzięło się z niczego. Historia Pauliny i Grzegorza nie była ani łatwa, ani kolorowa, sami przyznają, że na początku nie byli wzorowymi rodzicami.
W latach 2011 – 14 w kolejnych trzech postanowieniach sąd ograniczył władzę rodzicielską Grzegorzowi i Paulinie z powodu sprawowania opieki nad dziećmi pod wpływem alkoholu. Między rodzicami dochodziło wówczas do sprzeczek i kłótni, w mieszkaniu kilkakrotnie interweniowała policja. Rodzina dostała nadzór kuratora, kilkakrotnie też wszczynano wobec niej procedurę niebieskiej karty. Jednak, jak czytamy w uzasadnieniu ostatniego postanowienia:
„Przed Sądem toczyły się także postępowania o zmianę w zakresie władzy rodzicielskiej, jednakże uznawano, iż sytuacja rodzinna nie jest na tyle naganna, by podejmować radykalne działania”.
- To już przeszłość, myśmy z tego wyszli – mówi Grzegorz. - Od kilku lat nie zdarzyło się u nas nic niepokojącego, żyjemy jak normalna rodzina, nie ma alkoholu.
- Przychodziły do nas panie z MOPS-u kiedy chciały, o każdej porze, i nigdy nie miały zastrzeżeń, najmniejszych. Raz nawet, to było rano, więc zaczęłam ścielić łóżka, pani z MOPS-u mi powiedziała, żebym to zostawiła, bo u niej w domu jest większy bałagan. Robimy, co możemy, staramy się, od kilku lat nie ma do nas żadnych zastrzeżeń – potwierdza Paulina.
Paulina trzy lata temu zachorowała na raka, jest po operacji, to nowotwór miejscowo złośliwy, zaatakował okolice żeber, oboje mają nadzieję, że nie odrośnie i nie będzie przerzutów.
- Gdy byłam w szpitalu w Warszawie, dziećmi zajmował się mąż. I robił to dobrze.
To właśnie choroba Pauliny skłoniła ich do sformalizowania związku, przez lata żyli w konkubinacie.
- Uzmysłowiliśmy sobie, że życie jest kruche, że nie znamy dnia ani godziny, w każdej chwili może mnie zabraknąć. I że jesteśmy prawdziwą rodziną i to od tylu lat – opowiada Paulina. Gdy to mówi, patrzy na Grzegorza, on na nią.
Ślub wzięli w lipcu br., na miesiąc przed serią zdarzeń. Paulina do dziś przyjmuje morfinę.
Wróćmy do ostatniego postanowienia sądu. Druga część uzasadnienia poświęcona jest rozwojowi psychoemocjonalnemu dzieci Pauliny i Grzegorza. Zdaniem sądu, rodzice mają na ów rozwój negatywny wpływ swoją „rażącą wręcz wykluczającą się postawą wychowawczą”. Najstarsza córka, jak czytamy w uzasadnieniu, jest nerwowa, emocjonalna, często wymusza na rodzicach krzykiem i płaczem różne swoje zachcianki, używa przy tym wulgarnych słów, a jej o dwa lata młodszy brat powiela zachowania siostry, staje się agresywny w stosunku do rówieśników. Jak dalej czytamy w uzasadnieniu sądu:
„Dzieci z racji niekonsekwencji postawy rodziców czują przyzwolenie na takie zachowania. Co więcej, zdarza się, że mają wprost pokazywane agresywne zachowania. Zdarzają się sytuacje, w których dzieci zaczepiają innych rówieśników, a gdy ktoś zwróci im uwagę, wzywają na pomoc swoich rodziców, a wówczas ojciec małoletnich wymierza sam siłową sprawiedliwość wobec rodziców innych dzieci, a także samych dzieci – sytuacja z sierpnia br.”.
Zwraca uwagę, że sąd powołuje się wyłącznie na sytuację z sierpnia, choć, jak wiemy, żaden wyrok jeszcze w tej sprawie nie zapadł, a dopóki nie zapadł, nie można stwierdzić, co faktycznie miało miejsce. Niemniej, to właśnie obserwowane niepokojące zachowania u dzieci, ingerowanie ojca w ich konflikty z rówieśnikami, a także bynajmniej nie - świetlana przeszłość zostały wzięte po uwagę przez sąd przy wydawaniu postanowienia.
„Powyższe ustalenia wskazują i uprawdopodobniają, że postawa rodzicielska Grzegorza i Pauliny wobec małoletnich dzieci jest niewłaściwa, rodzice lekceważą otrzymywane rady i wskazówki. W ten sposób dzieci rozwijają się w burzliwej atmosferze nacechowanej przemocą i przeświadczeniem, że wszystko im wolno, nie ma żadnych konsekwencji. To wprost prowadzi do ich zdemoralizowania”.
Co istotne, przywołana przemoc dotyczy wyłącznie postawy ojca wobec rówieśników dzieci, a w dowód przywołana jest sytuacja z sierpnia, w której, jak już wiemy, nie ma wyroku (w żadnym punkcie uzasadnienia nie ma mowy o przemocy wobec dzieci, rodzice podkreślają, że tej nigdy nie było).
Argumentacja sądu w dużej mierze sprowadzać się może do stwierdzenia, że najważniejszym zarzutem wobec rodziców jest to, że nie radzą sobie z własnymi dziećmi wychowawczo.
I właśnie ta argumentacja stała się podstawą do zdecydowania po pierwsze o wszczęciu postępowania w sprawie zmiany orzeczenia w zakresie ograniczenia Grzegorzowi i Paulinie władzy rodzicielskiej nad trójką starszych dzieci i po raz pierwszy ograniczenia władzy rodzicielskiej nad najmłodszym synem, a także – w drodze zabezpieczenia – sąd postanowił o umieszczeniu na czas trwania postępowania sądowego trójki starszych dzieci w placówce opiekuńczo - wychowawczej w Giżycach.
I to dochodzimy do ostatniego, znaczącego akapitu uzasadnienia sądu.
„Widząc również pozytywne sytuacje, jakie niewątpliwie także miały miejsce w rodzinie, jednocześnie dając szansę na rehabilitację rodziców w sprawowaniu funkcji rodzicielskiej Sąd zdecydował o pozostawieniu pod opieką rodziców najmłodszego dziecka, licząc że rodzice zmienią swoje nastawienie do pełnionych ról rodzinnych, a opieka będzie sprawowana w sposób właściwy”.
Sąd oddał opiekę rodziców nad najmłodszym synkiem pod nadzór kuratora, ale jednak chłopca rodzicom zdecydował się zostawić.
Reasumując zdanie sądu: rodzina jest niewydolna wychowawczo, ale jednak rokuje i jest w niej wiele pozytywów. Czy decyzja o umieszczeniu w domu dziecka czyichkolwiek dzieci nie powinna być ostatecznością? Pewnie ta sytuacja wymagałaby głębszej analizy, jak działa w Polsce system pomocy społecznej. Czy ma narzędzia i wiedzę, by w sposób mądry, bez zrywania więzi rodzinnych, powstrzymać zjawisko patologicznych zachowań powielanych przez pokolenia? Czy Paulina i Grzegorz dostali wystarczające wsparcie, jako rodzice, by potrafić konsekwentnie wychować swoje dzieci na zdyscyplinowane, kulturalne i grzeczne, i piszemy to z przekąsem? Czy decyzja o odebraniu im dzieci, nawet tylko na czas postępowania sądowego, które kto wie, jak długo będzie trwało, jest wystarczająco uzasadniona, skoro rodzice nie zagrażają swoim dzieciom w sposób bezpośredni? Dlaczego uznano za fakt wydarzenie z sierpnia br. i ewidentnie to ono stało się przyczyną decyzji sądu, skoro nie ma w tej sprawie wyroku? Jak uzasadnić logicznie decyzję o odebraniu trójki z czwórki dzieci? Skoro rodzina ma na tyle pozytywnych zachowań, że można jej zostawić najmłodsze dziecko, z jakich powodów pozostałe tak małe przecież dzieci i rodzice skazywani są na traumę rozstania?
Paulina i Grzegorz przyszli do naszej redakcji z prośbą o pomoc. Mówią, że już dość wylano na nich hejtu, że chcą, żeby ktoś im pomógł, że kochają swoje dzieci i nie wyobrażają sobie rozstania z nimi, a także rozdzielenia rodzeństwa z najmłodszym synkiem.
- Najgorsze jest to, że mój siedmioletni syn, w obronie którego stanąłem wtedy w sierpniu, myśli, że to wszystko przez niego, przez niego nam ich zabiorą – mówi Grzegorz i z trudem hamuje płacz.
- Oni są bardzo związani, wszyscy jesteśmy związani – szepcze Paulina.
Widzialam20:41, 29.09.2019
Rzeczywiście, argumentacja sądu mało logiczna,ktoś chyba nie przyłożył się do tej sprawy. Pewnego razu Pani Paulina miała zlamaną nogę, ledwo poruszała się z zagipsowaną całą nogą.Podobno jej mąż jej to zafundował.Nawet nie podobno...Syn obecnie 8 letni od trzech lat samodzielnie porusza się na rowerze w wiele części miasta- od dwóch lat szukając kompanów z którymi mógłby się bić. W poprzednie wakacje na placu Nivea z 2 kolegami skopał mojego 11 letniego wówczas syna którego zostawiłam z 7 letnia siostrą na dosłownie 10 minut i pojechałam do apteki.Plac był wówczas pusty.Bezczelnosc tych chłopców nawet drudno opisać gdy ich spotkałam.Wielokrotnie widziałam jak Igor prowokował dzieci do bójek,był bardzo wulgarny ,również jego siostra.Na zwracanie uwagi odpowiadali że nie można zabronić im wyjść z placu. Od ubiegłego roku obserwuję że dzieci przez większosc dnia spędzają czas bez zainteresowania rodziców.W tym roku dołączyła do nich jeszcze młodsza siostra-rowniez wykazuje siłowe zachowania. Oczywiście że dzieciom zawsze jest lepiej przy rodzicach,czy jednak te dzieci nie będą za chwilę stwarzać poważniejszego zagrożenia dla otoczenia w wyniku złego wzorca wynoszone go z domu.Rzeczywiscie zachowanie tych dzieci jest odbierane przez otoczenie jako totalnie bezkarne i tak one też się zachowują wśród innych. Jeśli jest możliwa pomoc tej rodzinie to jestem jak najbardziej za pod warunkiem obwarowania konkretną datą zaistnienia koniecznych zmian w jej funkcjonowaniu.
nowatorka20:50, 29.09.2019
Pan Grzegorz,który twierdzi,że 11 latek biegał dwie godziny po pobiciu mówi nieprawdę.Chłopiec z Warszawskiego szpitala wrócił około godz.24.00.Dzieci na osiedlach,które są blisko usytuowane terroryzują inne dzieci. Wyzywają i plują dorosłych.
Obserwator22:47, 29.09.2019
Pan Grzegorz bardzo kocha swoje dzieci i to widać. Każdy by stanął w obronie swojego dziecka. Tą rodzinę spotkało wielkie nieszczęście. Samo to, że zachorowała żona Pana Grzegorza. Teraz dzieci, które muszą się rozstać z rodzicami. Niewyobrażalne cierpienie. Trzymam kciuki za Pana i wierzę , że wszystko się ułoży.
Zygmuntowa22:57, 29.09.2019
Czytam i nie wierzę.
Czy artykuł jest o tej samej rodzinie, która niszczy spokój mojego osiedla?
Zmartwiona matka? Zapłakany ojciec?
Droga redakcjo, szkoda że nie widziałaś ich w akcji.
Przykro mi, że na złych wychodzą ludzie dbający o swoje dzieci, pilnujący ich na placu i osiedlu, by nie zostały pobite i wyzwane.
Posłuchajcie czasem innych.
Rybka06:39, 30.09.2019
Boże, dawno takich bzdur nie czytałam. Nie chce mi się wierzyć, że napisaliście artykuł na podstawie tego co mówią, a nie tego jak sytuacja wygląda w rzeczywistości.
Zaczytana06:43, 30.09.2019
Jaka to jest ulica na której Ci państwo mieszkaja. Czy naprawdę aż tak trzeba uważać?
Załamana07:35, 30.09.2019
Całe te podwórko Nivea to jedna wielka patologia. Zabraniam tam chodzić mojemu synowi. To nie problem w tej rodzinie, to inni mieszkancy pobliskich bloków wyzywają się, biją i nakrecają swoje dzieci. Killa razy przejeżdzajac tamtedy widzialam interweniującą policje. Ludzie tamtejsi sądzę że uczepili się tej jednej rodziny i napawają się cudzym nieszczęściem. Jak to można mieć w sobie tyle jadu..
Tragedia 07:49, 30.09.2019
Super artykuł. Idealnie odwzorowuje to co się stało. Niech ludzie poznają prawdę. I niech wkoncu ktoś pomoże tej rodzinie. A ci co próbują zniszczyć te rodzinę radzę zająć się pracą i wychowaniem swoich dzieci. Jeszcze raz super artykuł. Niech zabierają dzieci naprawdę patologicznym rodzinom.
Kasia 09:12, 30.09.2019
Ta rodzina to istna patologia.... Dzieci chowają się same, robią co chcą, są agresywne i wulgarne zero opieki że strony rodziców tym bardziej że obydwoje nie pracują bo ważniejszy jest alkohol a w dodatku z każdym są w konflikcie
Chudy09:41, 30.09.2019
Dlaczego pan Grzegorz nie wspomniał że już przebywał w zakładzie karnym ponadto w maju dostał ponowne wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym w celu odbycia kary pozbawienia wolności
zk_łowicz10:40, 30.09.2019
Pewnie zapomniał... ??
miro11:56, 30.09.2019
...bo może nie ma to nic wspólnego ze sprawą...
Rodzic11:02, 30.09.2019
Pan Grzegorz mówi że nie pobił tego chłopca. To zaprzecza temu co opowiadają jego dzieci które chwaliły się tym cytuje "jaki tata wp......l mu spóścił".Również jestem rodzicem i nigdy nie przyszło mi do głowy że w obronie dziecka pobic inne dziecko. Normalni ludzie tak nie wymierzają sprawiedliwości.
edmund11:56, 30.09.2019
a jak to robią?
Trep12:42, 30.09.2019
Polska to Kraj Wyjątkowy ,nawet jak sie zmienisz na lepsze to ludzie będą traktowac to jako zło,tak po katolicku....Szkoda ze nie mowimy o handlu dziećmi do" krajów pedofili ".A kto z was drodzy mieszkańcy osobiście zaproponował pomoc lub porozmawiał z dziećmi chociażby podjął próbę bezinteresownie...?Czy myslicie ze dacie swoim dziecią przykład że wskarzecie na inne dzieci i powiecie ze tamte dzieci to patologia?Wolicie piętno ciognące się latami ....Patologia jest wszedzie w sądach,rządzie,domach dziecka .Nie ma ludzi tylko złych,nawet najwiekszy psychopata morderca zwyrodnialec ma w sobie cechy dobra...
Maryla14:45, 30.09.2019
Ja osobiscie nie raz rozmawialam z Natalia i Igorem ale dzieci te zakorzenionr maja w sobie zle nawyki,Mama 2 lata temu uciekala z domu na kilka dni na ,,pijaństwo,,.Sam Pan Grzegorz to opowiadal praktycznie kazdemu.Nie twierdze ze Dzieciom bedzie lepiej w domu dziecka,natomiast dzieciaki nigdzie nie pojawiaja sie z BEZROBOTNYMI rodzicami,wiec dziec nie sa pod ciagla opieka,syn cale wakacje sam na rowerze z domu przemierzal na pl.Kościuszki.Fajnie ze dzieci samodzielne ale nie robmy z tej rodziny teraz pokrzywdzonej jak wcale nie dzieje sie tam dobrze.Czesto bylam swiadkiem jak p.Paulina krzyczala do swoich dziec,,zamknij morde,, ,,przypie....Ci zaraz,,No ludzie nie badzmy naiwni.
janek20:11, 30.09.2019
Zeby tylko na pijanstwo hehe
ciekawy20:55, 30.09.2019
No pamietam ta ucieczke co mysmy tam wyprawiali
jasio20:07, 02.10.2019
co 2 kieliszki było..bzzzzzzz ale to były czasy..
Laura15:47, 30.09.2019
Sprawa pobicia 11 latka nie ma nic wspólnego z tym że odbierają tym państwu dzieci. Na takie decyzje pracowali latami, nikt bez podstawnie nie podejmuje takich kroków. Napewno były dużo wcześniej sygnały że źle się dzieje w rodzinie.
Zly16:03, 30.09.2019
zabrac dzieci do Domu dziecka,tam będą miały lepiej jak u tych patologicznych ludzi.Przynajmmiej będą zawsze dopilnowane bo jeżeli teraz nie zabiorą to wyrosną na złych ludzi.
Realpeople 21:54, 30.09.2019
500+ i rodzinne zabrali do domu dziecka i za co oni mają żyć? Za co pić? Logiczne że łapią się każdej deski ratunku żeby pincet plus wróciło na stare śmieci. To poszli do gazety się poskarzyć. Żałosne. Co za patologia. A dzieci dobrze ze zabrali może je tam ktoś nauczy pokory szacunku i jakichś wartości. Bo wyrosna na przestępców zwyroli i gwalcicieli.
NIE ZASTRASZONA I NI23:00, 30.09.2019
Ta cała sprawa ma niestety drugie dno i szkoda ze o tym nie wspomniano w tym artykule...w sprawie pobicia 11latka wyrok jeszcze nie zapadł, ale niestety społeczeństwo już wymierzylo karę, co zapewne miało duży wpływ na decyzję o zabraniu dzieci, bo jakoś wcześniej nikt nie zauważył żadnych nieprawidłowości, a oczywiste jest to że rodzina po takich przejściach o których zresztą otwarcie mówią w artykule musiała być pod opieką odpowiednich instytucji, kurator czy mops ale dopiero po tej całej szopce medialnej na temat zastraszonego osiedla, pobitego 11latka gdzie dodam po raz kolejny wyrok jeszcze nie zapadł. My jako społeczeństwo wymierzylismy karę, zanim zrobił to sąd a prawda jest taka że cały ten konflikt zaczął się od grupki dzieci z tak zwanych rodzin patologicznych, każde z tych dzieci wychowują dziadkowie albo same babcie jako rodziny zastępcze, bo mamusie albo w więzieniu, albo w burdelu albo zwyczajnie maja w d... Niestety każde z nich jest już dobrze zdemoralizowane, zarówno dzieci Pana G, jak również ten rzekomo pobity 11latek, bo również należał do tej grupki dzieci, jeszcze dwoje które wychowuje wiecznie pijany dziadek dozorca podwórka nivea, a im to już wogole wydaje się że cały plac jest ich własnościa,ma on bezpośredni konflikt z Panem G i to właśnie ten pan w imieniu zastraszonych dzieci i rodziców złożył pismo w sprawie Pana G i tego całego terroryzowania, pismo które podpisały jego sąsiadki z tak zwanej 16stki, fakt mieszkanki osiedla Żwirki, ale ich dzieci już dawno nie bawią się w piaskownicy a same nie miały pojęcia o sprawie co teraz grzecznie jak jeden mąż odwołują u dzielnicowego. Wujek 11 latka udostępnił pismo, nie wiadomo jak został jego posiadaczem skoro było złożone na policji, przy czym naruszył prawo, rodo itd itp więc musiał to usunąć, ale za powód podał prośbę obawiących się o swoje życie mieszkańców osiedla Żwirki. Mieszkam na tych blokach, znam te dzieci, ich opiekunów, jak również Pana G. Nie pochwalam takiego zachowania, ale nikt z nas nie wie co tak naprawdę wydarzyło się pod kamienica na stacji PKP a nie na żadnym placu zabaw, gdzie również 11 przebywał bez opieki swoich opiekunow prawnych... Poczekajmy z osadami do wyroku sądu! Bo być może głównym powodem jest to że dzieci Pana G jako jedyne z tej grupki maja tatę któremu mogły się poskarzyc i który przyszedł bronić swoich dzieci.... Pan G dał się poznać na osiedlu i z tej złej ale też o z dobrej strony. Ze nie działo się dobrze w tej rodzinie chyba całe bloki wiedziały, ale to były "spory" między Panem G a jego partnerka, od jakiegoś czasu nie słychać o ich perypetiach, nie widać też Pana G stojącego z butelka piwa gdzieś pod blokiem, może to kolejne dziecko, może choroba która wykryto podczas ciąży partnerki Pana G, wspólna walka o życie jej i dziecka zmieniły tych ludzi nie mnie to oceniać, ale na Boga ludzie od tego są sądy żeby wydawać wyroki a nie Wy
Ula23:06, 30.09.2019
Popieram
Bardzo mądrze napisane
Lodziki mariki15:25, 05.10.2019
Ty *%#)!& wieśniaku mam ci do powiedzenia tylko jedną rzecz te osoby które są ale mieszkają z dziadkami albo babcia mi to nie żadna Baka to Logia tylko są w rodzinach zastępczych ty *%#)!& *%#)!& jeszcze raz coś takiego napiszesz to cię *%#)!& tak mocno *%#)!& tak ci mógł *%#)!& żyć *%#)!& nie wstała niesz już nigdy bo jesteś takim *%#)!& *%#)!& *%#)!& z archon dziwka że *%#)!& *%#)!& *%#)!& ej *%#)!& dziwka żem *%#)!& gejem upośledzonym w jakimś zasranym grubasem moim *%#)!& ty dziwką nigdy makro Rozsypał się bóg ten ktoś napisał co nie ona że ty ciulu to patologii o moim dziadku piję życzą wiecznie pijany pilnuje buty
Ula23:01, 30.09.2019
Ludzie ile w Was jest jadu. Widać że piszą to kochani sąsiedzi którzy pewnie z braku zajęcia zajmują się plujac jadem plotami i sensacjami. Zastanówcie się czego winne są te dzieci!!!!!! Aż tyle nienawiści jest w Was?? Nie znam Tych ludzi ale uważam że dzieci powinny być przy matce
naleśnik23:06, 30.09.2019
Redakcja "tusochaczew" niech odrobinę pomyśli, co pisze. Ludzie, którzy mają przygody z opieką społeczną są świetnymi aktorami. Osoby, które chcą normalnie wychowywać dzieci i uczyć wartości najczęściej mają pod górkę i muszą się nieźle nagimnastykować, żeby znaleźć dziecku bezpieczne miejsce do zabawy (jak widać b. często w pobliżu miejsca zamieszkania takiego nie ma).
placek00:25, 01.10.2019
Nie ma litości. Patologia tam jest i była. To co mówią to sciema
talerz00:26, 01.10.2019
Nigdy tam dobrze nie bylo
Nowa15:01, 01.10.2019
Pan Grzegorz skoro jest tak spokojny,to może trzeba wspomnieć jak 2 razy wszedł do szkoły na lekcję innych dzieci i je w obecności nauczyciela wyzywał i groził.(dwa różne przypadki,rodzice nie zgłosili na policję ze strachu) Natomiast dzieci tego pana są bezczelne,potrafią wyzywać , kopać i pluć dorosłych bez żadnego powodu przejeżdżając na rowerze.Po pobiciu 11-latka pan Grzegorz niejednokrotnie groził ludziom,którzy chcieli zeznawać w tej sprawie.Znam obie rodziny i proszę wierzyć nie jestem bezstronna,spokojny chłopiec został zaatakowany,a ludzie nie mający pojęcia bronią kogoś kto wyprawia co chce.Ja rozumiem,że nie ma świętych dzieci,każde w jakiś sposób szaleje,ale rodzice w ten sposób nie powinni się zachowywać.W ten sposób dając przykład swoim dzieciom i tym samym przyzwolenie na agresję.
Ciekawa02:36, 01.10.2019
Nikt nie twierdzi że ta rodzina jest wzorem do naśladowania, nawet oni sami publicznie o tym mówią.. Tylko dlaczego teraz właśnie dzieci mają zostać zabrane? Dlaczego wcześniej ani pracownicy opieki społecznej, kurator, opiekun rodziny, szkoła czy dzielnicowy nie zabrali tych dzieci? Miały inna opinie? Innych rodziców? Nie były zdemoralizowane? Nie stwarzaly problemów? Dopiero po tym jak ukazał sie w mediach artykuł pod tytułem pobicie 11latka na jednym z placu zabaw dostrzegli ta patologie w tej rodzinie? I dlaczego zabierają dzieci a nie zamknęli ich ojca który pobił obce dziecko??? O ile bardzo wątpię w rzetelność pracy opieki społecznej, co chyba widać w tej historii tak policja ma inne prawa i możliwości. Więc jeśli wogole doszło do pobicia dziecka przez osobę dorosła, do tego nie raz karana, która przebywała już w więzieniu to przecież wystarczy obdukcja tego chłopca, a jeśli był pobity to lekarz musiał owa wydać a chłopiec był przecież aż w dwóch szpitalach w Sochaczewie i w Warszawie, mało tego są przecież świadkowie i jeszcze nagranie z kamery monitoringu miejskiego, dlaczego policja, prokurator czy sąd nie osadzili winnego w areszcie śledczym czy w przypadku recydywisty nawet w zakładzie karnym? No dlaczego? Jeśli służby do tego uprawnione mające wgląd we wszystkie dowody nie znalazły podstaw do zatrzymania tego mężczyzny to może warto się zastanowić i poczekać na wyrok sądu zanim rzuci się kamień...
Logic14:21, 01.10.2019
Dlatego teraz zabierają a nie wczesniej bo tej pory dostawali kilka szans które jak widać zmarnowali
Matka Polka 14:21, 01.10.2019
Też mieszkam na tym osiedlu i przychodzę na ten plac, nie zauważyłam żeby ktoś kogoś terroryzowal, oczywiście że zdarzają się kłótnie a nawet i bójki ale między wieloma dziećmi nie tylko tymi co zostały zabrane do domu dziecka
Sochaczew14:23, 01.10.2019
11 latek będący pod kamienicą był u kolegi a do tego nie trzeba opieki dorosłego. Tym bardziej że dziecko ma 11 lat a syn p. Grzegorza ma 7 i widuje go go w najróżniejszych częściach miasta na rowerze bez opieki. Poza tym gdyby tylko p. Grzegorz złapał go za szyję jak twierdzi to chyba z tego powodu karetka nie zdecydowałaby się zabrać dziecka do szpitala w Warszawie. Ludzie zacznijcie trochę myslec. Przez tyle lat patologia a teraz wielce poszkodowani. Szkoda że wczesniej o tym nie myśleli może by do tego nie doszlo.
Haha18:59, 01.10.2019
Może 7 latek też jest wtedy u kolegi a wtedy nie potrzeba opieki dorosłego, a poza tym z tego co tu piszą najczęściej jest z siostrą a może ona ma 11 lat hahaha co za bzdury :)
Ciekawa 15:25, 01.10.2019
Czyli obdukcja została wydana?
Załamana16:49, 01.10.2019
Nie ma znaczenia czy jest obdukcja, bez wskazań szpital sochaczewski nie wysłałby dziecka karetką do Warszawy. Czyli nie ważne że pobity!? ważne czy są ślady!? Super podejscie
Nowa16:22, 01.10.2019
Pan Grzegorz skoro jest tak spokojny,to może trzeba wspomnieć jak 2 razy wszedł do szkoły na lekcję innych dzieci i je w obecności nauczyciela wyzywał i groził.(dwa różne przypadki,rodzice nie zgłosili na policję ze strachu) Natomiast dzieci tego pana są bezczelne,potrafią wyzywać , kopać i pluć dorosłych bez żadnego powodu przejeżdżając na rowerze.Po pobiciu 11-latka pan Grzegorz niejednokrotnie groził ludziom,którzy chcieli zeznawać w tej sprawie.Znam obie rodziny i proszę wierzyć nie jestem bezstronna,spokojny chłopiec został zaatakowany,a ludzie nie mający pojęcia bronią kogoś kto wyprawia co chce.Ja rozumiem,że nie ma świętych dzieci,każde w jakiś sposób szaleje,ale rodzice w ten sposób nie powinni się zachowywać.W ten sposób dając przykład swoim dzieciom i tym samym przyzwolenie na agresję.
Trol16:44, 01.10.2019
Bardzo dobrze opisane. Ludzie nie mający pojęcia o problemie z tym państwem bronią ich. Pan G. na kazdym kroku ludzi straszy, wyzywa itp. trzeba pomieszkać w sąsiedztwie a nie opierać się na artykule.
Ciekawa 17:16, 01.10.2019
Do Warszawy mógł zostać przewieziony w celu zrobienia jakiś badań których np nie można było zrobić w sochaczewskim szpitalu, na prośbę rodzica czy coś. Dlatego chciałabym wiedzieć czy została wydana obdukcja, bo to jest niestety podstawa do stwierdzenia pobicia, dlaczego żaden lekarz jej nie wystawił, karetka przyjechała do konkretnego zdarzenia, dorosła osoba pobiła dziecko i dziecko zostało zabrane przez karetkę by stwierdzić bądź wykluczyć na podstawie przeprowadzonych badań, które musiały być raczej dokładne skoro był aż w dwóch szpitalach. Nie wiem co tam sie wydarzyło ale zastanawia mnie fakt dlaczego żaden specjalista tego nie stwierdził. Jak narazie to słowo przeciwko słowu i niech sąd to rozstrzygnie
500+17:33, 01.10.2019
Ludzie tam rozchodzi się o świadczenia, bo tamci zrobili sobie 4 dziecko to już pewna emerytura więcej 500 + jeszcze ponoć pielęgnacyjne na chora żonę bo nie raz słychać było takie rozmowy między opiekunami dzieci z gangu patologii a reszta super babć które są rodzina zastępcza zaraz straci jedyny dochód w postaci świadczeń bo wnuki coraz większe a nie zapowiada się żeby chciały sie dalej edukować. To są rozterki swiadczeniobiorcow, którzy manipuluja między sobą. Najlepiej pozbierać te wszystkie dzieci to będzie wkoncu spokój na placu
H18:03, 01.10.2019
W której szkole takie rzeczy się dzieją? To dyrekcja szkoły czy nauczyciele lub innni pracownicy szkoły nie zareagowali? Przecież to ich obowiązek, bo dziecko w czasie zajęć jest pod ich opieka i oni są odpowiedzialni za nie i to oni powinni wezwać policję i poinformować rodziców
Nowa18:04, 01.10.2019
Pan Grzegorz skoro jest tak spokojny,to może trzeba wspomnieć jak 2 razy wszedł do szkoły na lekcję innych dzieci i je w obecności nauczyciela wyzywał i groził.(dwa różne przypadki,rodzice nie zgłosili na policję ze strachu) Natomiast dzieci tego pana są bezczelne,potrafią wyzywać , kopać i pluć dorosłych bez żadnego powodu przejeżdżając na rowerze.Po pobiciu 11-latka pan Grzegorz niejednokrotnie groził ludziom,którzy chcieli zeznawać w tej sprawie.Znam obie rodziny i proszę wierzyć nie jestem bezstronna,spokojny chłopiec został zaatakowany,a ludzie nie mający pojęcia bronią kogoś kto wyprawia co chce.Ja rozumiem,że nie ma świętych dzieci,każde w jakiś sposób szaleje,ale rodzice w ten sposób nie powinni się zachowywać.W ten sposób dając przykład swoim dzieciom i tym samym przyzwolenie na agresję.
Nowa18:18, 01.10.2019
Pomyłka w tekście :nie jestem bezstronna,chodziło mi o to,że jestem bezstronna.
Teresa22:17, 02.10.2019
Nie wydaje mi się aby na coś takiego jak pisze Pani w swojej wypowiedzi nie zareagował nikt z kadry pedagogicznej.
Inka 19:35, 01.10.2019
Również chciałabym wiedzieć co to za szkoła w której dochodzi do takich sytuacji, że każdy może tam wejść i zrobić krzywdę dziecku, czy go wyzywać w obecności nauczyciela i podczas lekcji. To jest nie do pomyślenia.
Ela21:39, 01.10.2019
Szkoła podstawowa nr 2
Nowa14:57, 04.10.2019
Szkoła nr.2
Inka 22:55, 01.10.2019
To jest temat dla uwagi, a napewno szkoła powinna za to odpowiedzieć
5 3
Ulica Sezamkowa