Promyk Nowa Sucha dzięki wygranej 2:1 wskoczył na podium warszawskiej Klasy A. Piłkarze Marcina Jaworskiego odnieśli w sobotę 11 września cenne zwycięstwo nad Zaborowianką Zaborów, choć w drugiej części meczu musieli grać w dziesięciu. Na boisku w roli środkowego obrońcy pojawił się nawet sam trener. W meczu nie brakowało emocji i kontrowersji.
[FOTORELACJA]10770[/FOTORELACJA]
Promyk Nowa Sucha zdecydowanie ma apetyt na wygrywanie. Klub w przyszłym roku będzie świętował 50-lecie istnienia. Choć wprost nikt deklaracji złożyć nie chce, to idealnym zwieńczeniem jubileuszu byłby awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Droga nie będzie łatwa, ale piłkarze Marcina Jaworskiego pokazali w sobotę 11 września charakter i wygrali 2:1 z Zaborowianką Zaborów.
Pierwsza połowa była spokojna, obie drużyny szukały gry bokami i niechętnie wyprowadzały piłkę środkiem boiska. W okolicach 25 minuty goście próbowali strzelać z rzutu wolnego, ale nie zagrozili bramce gospodarzy. Swoje okazje miał także Promyk. Piłkarze dwukrotnie próbowali uderzać po dośrodkowaniach z narożnika boiska. W okolicy 30 minuty sytuacji sam na sam nie wykorzystał Kamil Bartosiewicz, który znalazł się na wprost bramkarza i strzelił prosto w niego. Niebezpieczna sytuacja miała miejsce w 45 minucie. Mateusz Figat został wypchnięty przez gracza gości i uderzył w krzesełka trybun, które znajdują się blisko płyty boiska. Na szczęście zawodnik wrócił do gry. Gra była dość ostra.
Drugą połowę dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy 2 minuty po wznowieniu gry zdobyli bramkę. Świetne podanie wykorzystał Kacper Szczepaniak, który przerzucił piłkę nad bramkarzem Zaborowianki. W okolicach 65 minuty swoją okazję miał też Mateusz Figat, który bardzo dobrze grał na skrzydle. Tym razem oddał strzał z główki, lecz piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. W 74 minucie zawodnik Zaborowianki padł w polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się "gwizdnąć" przewinienia. W drugiej części meczu na boisku pojawił się także trener Jaworski w roli środkowego obrońcy.
W 77 minucie miała miejsce ciekawa sytuacja. Kacper Szczepaniak przyjął piłkę w polu karnym i w momencie oddania strzału piłkę wybił mu doskakujący obrońca. Sędzia dopatrzył się przewinienia i ukarał zawodnika Promyka drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.
W okolicy 80 minuty świetnie po przechwycie piłki zachował się Kamil Bartosiewicz, który ruszył w stronę bramkarza i z zimną krwią wbił rywalom drugiego gola. Doświadczenie zawodnika było widać w końcówce meczu, gdy umiejętnie przetrzymywał piłkę. W końcówce meczu goście wykorzystali rzut wolny i zdobyli bramkę kontaktową. Promyk, choć w niepełnym składzie, dowiózł zwycięstwo.
- Udało się wygrać. To było bardzo trudne spotkanie. Do tego 2 kontuzje i czerwona kartka. Graliśmy w dziesięciu, na szczęście skończyło się dla nas pozytywnie. Szkoda, że straciliśmy przez czerwoną kartkę Kacpra Szczepaniaka. Czerwona kartka wyeliminuje go na 2 spotkania - mówi trener Marcin Jaworski. - Jestem zadowolony z naszego składu i że cała drużyna trenuje - dodaje trener.
Czas na spotkanie wyjazdowe. W najbliższej V kolejce rywalem Promyka będzie Naprzód Brwinów. Mecz 18 września o 11:00.
IV kolejka warszawskiej Klasy A:
Wrzos Międzyborów - Piast Piastów 5:2
LKS Osuchów - Naprzód Brwinów 1:0
Piast Feliksów - LKS II Chlebnia 3:4
Tur Jaktorów - Passovia Pass 2:0
Partyzant Leszno - Błękitni Korytów 0:0
Orzeł Kampinos - Naprzód II Stare Babice 2:5
Foto: Paulina Jaworska, Promyk Nowa Sucha
2 0
Co za trepy dają łapki w dół.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tusochaczew.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz