Lodowiska wylewane przez wojsko, zjazdy na sankach ze wzgórza zamkowego, kuligi, śnieg po kalana. Ferie zimowe za chwilę. Z tej okazji rozmawiamy z mieszkańcami Sochaczewa, jak kiedyś spędzało się ten czas w naszym mieście.
Ferie zimowe na Mazowszu, zatem także w Sochaczewie, już za kilka dni, rozpoczną się bowiem w najbliższy poniedziałek 3 lutego. Na ten czas ratusz i instytucje podległe przygotowały w naszym mieście szereg atrakcji, z których będą mogły skorzystać wszystkie chętne i pozostające na miejscu dzieci.
Z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać ze starszymi mieszkańcami, jak oni spędzali zimowe ferie w Sochaczewie przed laty, będąc dziećmi.
Nasi rozmówcy wspominają przede wszystkim, że śniegu nie brakowało, a także mrozu.
- Zjeżdżaliśmy na sankach na parowie w Boryszewie. Niedaleko żołnierze wylewali lodowiska, więc jeździło się na łyżwach. Jednostka wojskowa stacjonowała w pobliżu. Oczywiście nie każdy miał sanki, więc zjeżdżało się na wszystkim, co się dało, na nogach, czyli butach po prostu także –
- wspomina mieszkaniec.
- O, na sankach to się też zjeżdżało od ulicy Traugutta aż prawie do samej Bzury. Śnieg był powyżej kolan, czasami trzeba było wzywać wojsko do pomocy, żeby odśnieżyło –
- dodaje pan Wojciech.
Pani Halina z kolei podkreśla, że nie było w tamtych czasach tak wielu atrakcji jak teraz:
- Teraz to dzieci, młodzież, mają w czym wybierać. No i jest basen. A i starsi w zimie się nie nudzą, zawsze można gdzieś wyjść, są koncerty.
Nasi rozmówcy wspominają też, że popularną górką do zjeżdżania na sankach i na czym się dało było nasze wzgórze zamkowe, co i raz ktoś wpadł do otaczającego go kanału.
Młodzi mieszkańcy Sochaczewa i okolicznych gmin, w tym Brochowa, wyjeżdżali też na zimowiska organizowane przez zakłady, w których pracowali rodzice.
- W różnych miejscowościach mieliśmy te zimowiska, w Drezdenku na zachodzie, w Kowarach na południu. Było super.
- Ja pamiętam, że nigdzie nie wyjeżdżałam, dopiero jak zaczęłam pracować, zaczęłam sobie jakoś tam organizować wyjazdy, ponieważ bardzo lubię podróże.
- Rodzice pracowali w Chodakowie, także ja na przykład pamiętam, że byłam w Nowej Rudzie przy samej czeskiej granicy. Zwiedziłam dużo, Kłodzko, Duszniki.
I jeszcze jedna atrakcja była, której dziś raczej nie uraczysz. Mieszkańcy wspominają kuligi i to takie zaprzęgane w konie. Do dużych sań przyczepiano małe i do lasu. A ile razy się z takich sań spadło? Podczas takiej wyprawy nie mogło zabraknąć ogniska z kiełbaskami.
Ech, to były czasy…
[ZT]81305[/ZT]
[ZT]81285[/ZT]
[ZT]81105[/ZT]
racjonalny19:51, 30.01.2025
0 0
Po pierwsze, korekta kuleje. Po drugie województwo mazowieckie, to nie wyłącznie Mazowsze. Zatem nie jest z nim tożsame, ani geograficznie, ani historycznie. Ewentualnie, potocznie, tak.