Tysiące mieszkańców wzięło udział w Festiwalu Sochaczewskiej Cebuli, jaki po raz pierwszy w powojennej historii naszego miasta odbył się w niedzielę 4 września br. na bulwarach nad Bzurą.

[FOTORELACJA]11874[/FOTORELACJA]

Mimo że impreza zaczynała się od 15.00, już od rana tłumy mieszkańców zaglądało na bulwary, gdzie ustawiano festiwalowe stoiska. W niedzielę 4 września ratusz zaprosił wszystkich do udziału w pierwszym Festiwalu Sochaczewskiej Cebuli.

Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyło się stoisko uczestników programu MasterChef: Anny Studnickiej i Krzysztofa Bigosa, którzy zajęli się przygotowaniem dla mieszkańców trzech tysięcy porcji zupy cebulowej.

- Wrzuciliśmy do tego gara 150 kilogramów cebuli, wino, liście laurowe i przyprawy. Na pewno coś jeszcze dodamy, właśnie dyskutujemy, co –

- powiedział nam w trakcie gotowania Krzysztof Bigos.

- Jak to w kuchni, zawsze się improwizuje. Zupa cebulowa, taka podstawowa, jest bardzo prosta. Tam jest tylko cebula, masło klarowane, wino i rozmaryn. A że byliśmy w programie, w jakim byliśmy, to trochę kombinujemy. W ogóle z Krzysztofem pierwszy raz razem gotujemy, nigdy nie mieliśmy okazji, trafiamy na różne pokazy, dlatego właśnie dziś wymieniamy poglądy, rozmawiamy, co do zupy dodać i tak naprawdę nie wiemy, co z tego wszystkiego wyjdzie –

- dodała Anna Studnicka.

Wyszło pysznie, podobnie jak smakowite były wypiekane na miejscu bułki cebulowe. Po jedno, jak i drugie danie, kolejka zakręcała trzy razy, ale warto było czekać. W roznoszeniu zupy pomagali członkowie Klubu Wolontariuszy Centrum Usług Społecznych.

Zgodnie z założeniem, kulinaria stanowiły dominantę festiwalu, zupę i bułki dopełniały stoiska Kół Gospodyń Wiejskich ze swoimi pysznościami (wszystko, co z dodatkiem cebuli, rozeszło się w ciągu pierwszej godziny imprezy), ale były też miody, chałwa, sery.

Równolegle ratusz zadbał o warstwę edukacyjną i proekologiczną festiwalu, byli więc producenci różnych odmian cebuli, kwiatów, było cieszące się bardzo dużą popularnością stoisko Wydziału Ochrony Środowiska UM, gdzie każdy chętny mógł wymienić zużyte baterie czy świetlówki na żywe rośliny. O atrakcje dla dzieci zadbano na stoiskach natury naukowej i eksperymentalnej, a przede wszystkim warsztatowej, gdzie najmłodsi mogli zrobić na przykład cebulowy warkocz czy niebanalny wizerunek bohaterki dnia. Były też animacje dla dzieci przygotowane przez MOSiR i zagroda z uroczymi kozami, były obrazy Marcina Hugo – Badera, sochaczewscy krwiodawcy, Środowiskowy Dom Samopomocy, nasz Sanepid, MODR czy Warsztat Terapii Zajęciowej. Była wreszcie scena, gdzie między innymi dietetyk Beata Mońka opowiadała o zdrowotnych walorach cebuli, a pracownicy Muzeum Ziemi Sochaczewskiej przypominali czasy, gdy Sochaczew z cebuli słynął. 

Festiwal niewątpliwie należy uznać za udany, a to najlepszy prognostyk tego, że impreza powróci do nas za rok.