Między 5, a 8 sierpnia w Sochaczewie odbędzie się zlot food trucków. Na terenie MOSiR-u przy ul. Olimpijskiej pojawią się restauracje na kółkach, które będą serwować dania z różnych stron świata.

[FOTORELACJA]11813[/FOTORELACJA]

Burgery, hot dogi premium, quessaadilla, churrosy, węgierskie langosze, Pad Thai, pierożki, kalmary w cieście, frytki belgijskie, meksykańskie burrito – tak w dużym skrócie przedstawia się menu na sierpniowym zlocie food trucków w Sochaczewie. Jak mówi główny organizator wydarzenia Marcin Ostrowski sa pewne nowości:

- W tym roku nowością będzie quessadilla i Pad Thai, który w Polsce robi furorę i przyjął się dobrze także na świecie. To było pierwsze danie uliczne, które otrzymało gwiazdkę Michelin. Dodam, że w okolicy mamy fajnego kucharza, który ze swoim poprzednim szefem był w Tajlandii. Wspólnie smakowali tamtejszych specjałów i dopracowywali ich formułę w Polsce.

Zlot food trucków będzie też okazją do dobrej zabawy, zwłaszcza dla dzieci, a to za sprawą dmuchańców, eurobungee oraz postaci ze znanych bajek.

Marcin Ostrowski zachęca do wzięcia udziału w wydarzeniu:

- Najlepiej w piątek od rana robić sobie miejsce we żołądku i zjeść obiad z kuchni świata. Zachęcamy, by w weekend 5-8 sierpnia darować sobie gotowanie w domu i dać mamie czy babci odpocząć.

Nie będą natomiast odpoczywać kucharze. Jak mówi Marcin Ostrowski czasem zdarzają się im chwile kryzysu:

- Mamy w branży takie określenie „Tabaka” na stan, gdzie chciałoby się chwilę odetchnąć, a zamówień przybywa, stąd określenie, że się strasznie tabaczy. Zawsze mam jednak na uwadze, że nawet najcięższy dzień się kiedyś kończy, a jak się patrzy na zadowolonych klientów, to jakoś milej znieść te chwile słabości.

Zloty food trucków zagościły już na stałe w harmonogramie imprez organizowanych w Sochaczewie. Pierwszy z nich odbył się w 2016 roku:

-  I zlot w Sochaczewie wspominam bardzo dobrze, choć to była wielka niewiadoma. Nie wiedzieliśmy, czy projekt się przyjmie, ale się udało. Stres nas opuścił, gdy ludzie zaczęli przybywać. Byliśmy zadowoleni, ze w Sochaczewie udało się zrobić festiwal food trucków, jeden z pierwszych zlotów w mniejszych miastach. Można rzec, że byliśmy w mieście pionierami, z czego się cieszę, bo to też moje miasto rodzinne.