- Zróbcie coś z tym człowiekiem. On jest agresywny, uważa, że to jego szafa albo, że jest jej strażnikiem. I oskarża ludzi nie wiadomo o co – mówi nam roztrzęsiony mieszkaniec. Jest świeżo po szarpaninie z samozwańczym strażnikiem szafy wymiany książek przy 1. Maja w Sochaczewie.
- Zróbcie coś z tym człowiekiem. On jest agresywny, uważa, że to jego szafa albo, że jest jej strażnikiem. I oskarża ludzi nie wiadomo o co. Przecież te książki są po to, by je wymieniać. Można sobie wziąć, jaką się chcę, a jeśli my już nie potrzebujemy jakichś tytułów, można tu przynieść i zostawić –
- mówi nam oburzony, starszy pan. Przyszedł do naszej redakcji wręcz roztrzęsiony. Opowiedział, że dosłownie przed chwilą miał z przywołanym, samozwańczym strażnikiem szafy przy ulicy 1. Maja wręcz fizyczną szarpaninę. Poszło o to, że ów strażnik zarzucił naszemu gościowi przygarnięcie zbyt wielu książek z szafy.
- Ja w ogóle mam dużo książek. Biorę te, które mnie interesują, ale też dużo oddaję do szafy –
- zapewnia mieszkaniec. I dodaje, że to nie pierwsze starcie ze strażnikiem szafy i w końcu nie wytrzymał i tym razem zawiadomił o sprawie policję.
Co ciekawe, to nie pierwsza interwencja w sprawie szafy w naszej redakcji. I nie pierwsze powiadomienie o wzbudzającym niepokój, chwilami agresywnym i niedopuszczającym wręcz do szafy strażniku.
Ale mamy też inne interwencje, niejako z drugiej strony widzenia. Mieszkańcy zgłaszają nam przypadki zabierania z szafy zbyt dużej liczby książek (wbrew temu, co napisane na szafie) przez pojedynczych osobników. I takie zgłoszenia mamy od osób płci żeńskiej, co wskazywałoby na fakt, że samozwańczych strażników szafy mamy więcej.
Cóż, szafa przy 1. Maja to szafa społeczna, powstała z oddolnej inicjatywy Otwartego Sochaczewa i służyć ma nieformalnej, bezpłatnej wymianie książek między mieszkańcami. Zasada jest prosta, masz wydawnictwa, których już nie potrzebujesz i tylko kurzą się na półkach, przynosisz je do szafy, a w zamian możesz zabrać interesujące cię książki pozostawione w ten sposób przez innych.
Wygląda na to, że opisany powyżej cel został osiągnięty, bo szafa najwyraźniej działa, choć generuje też niepożądane, uboczne skutki, bo chyba więcej w niej emocji niż książek. Nie do końca też wiemy, jak tym ubocznym skutkom zaradzić. Możemy tylko zaapelować o więcej luzu do korzystających i może o zwrócenie uwagi na nadgorliwego, samozwańczego strażnika do policji.
6 2
Sochaczew... to dzikie miasto!
0 0
brawo SZERYF