Zamknij

Gołkowski o tłumaczeniu Bidena: w pewnym momencie się przestraszyłem

16:46, 31.03.2022 Aktualizacja: 14:01, 01.04.2022
Skomentuj Michał Gołkowski, zdjęcie prywatne Michał Gołkowski, zdjęcie prywatne

- Kiedy prezydent Biden mówi „Na Boga, ten człowiek nie może pozostać u władzy”, ja słyszę własne słowa i mam błyskawiczną autorefleksję, o Boże, a może on powiedział coś innego, może ja to sobie dowymyśliłem. Szczerze mówiąc, gdy skończyłem to tłumaczenie, byłem pół na pół zmęczony i wściekły na siebie, bo miałem wrażenie, że mi źle poszło – wspomina sochaczewianin Michał Gołkowski, pisarz, tłumacz literacki i symultaniczny, który tłumaczył słynne przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie 24 marca br. Przemówienie, które, podobnie jak tłumaczenie naszego mieszkańca, przejdzie do historii.

To tłumaczenie odbiło się szerokim echem w całej Polsce. Padały epitety takie, jak „cudowne”, „wybitne”, „wspaniałe”, niektórzy komentatorzy pisali nawet, że było lepsze od samego przemówienia. I stąd dochodzenie: kim był tłumacz symultaniczny prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w czasie wystąpienia na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie? I okazuje się, że to sochaczewianin Michał Gołkowski.

Znamy go przede wszystkim jako coraz popularniejszego pisarza, fakt, że należy do wąskiego grona tłumaczy symultanicznych w Polsce jest mniej znany. Rozmowę z Michałem Gołkowskim zaczęliśmy od gratulacji, bo wybór na tłumacza przemówienia na żywo tak ważnej osoby w czasie tak rzadkiej wizyty, w dodatku w tak wyjątkowych okolicznościach, stanowi tyleż potwierdzenie profesjonalizmu, co ogromne wyróżnienie.

- Dziękuję za gratulacje, ale dla mnie jest to może jednak trochę bardziej codzienne. Byłem natomiast na pewno zaskoczony tym, jak szerokim echem tym razem odbiło się i przemówienie, i tłumaczenie.

Pytamy, czy to było jego najważniejsze tłumaczenie symultaniczne w karierze.

- Nie odważyłbym się tak powiedzieć, jednak to, co się dzieje przez ostatnie lata, nawet na tzw. froncie rosyjskim, teraz już faktycznie froncie, tłumaczenia Putina, Trampa, Obamy, papieża, trochę się tego uzbierało, mówiąc szczerze.

Mam natomiast wrażenie, że przemówienie Joe Bidena było jednym z bardziej zauważalnych. Prawda jest taka, że gdy przyjeżdża nawet do Polski, nawet prezydent USA, to co on może powiedzieć? Chylę czoła, naród polski, Powstanie Warszawskie, Holocaust, walka o niepodległość. A to przemówienie Bidena miało miejsce w bardzo napiętym czasie i ono było zaskakująco konkretne. Widać było, że to nie była wizyta kurtuazyjna. Odbywała się w konkretnym czasie, w konkretnym celu, z konkretnymi propozycjami. To przemówienie było przez to bardzo trudne, bo ono było gęste, tam nie było miejsca na lanie wody, na dodawanie lub odejmowanie czegoś. I szczerze mówiąc, miałem parę takich momentów podczas tego przemówienia, kiedy się przestraszyłem tego, co powiedziałem. Szczególnie pod koniec, kiedy prezydent Biden mówi „Na Boga, ten człowiek nie może pozostać u władzy”, ja słyszę własne słowa i mam błyskawiczną autorefleksję, o Boże, a może on powiedział coś innego, może ja to sobie dowymyśliłem. Szczerze mówiąc, gdy skończyłem to tłumaczenie, byłem pół na pół zmęczony i wściekły na siebie, bo miałem wrażenie, że mi źle poszło.

A tymczasem poszło tak, że mówiła o tym przemówieniu, a następnie tym tłumaczeniu cała Polska. Zacytowane słowa, dotyczące Putina, okazały się być przetłumaczone precyzyjnie i stały się wkrótce jednymi z najważniejszych słów wypowiedzianych przez Bidena w Warszawie, z których musiał się nawet trochę tłumaczyć.

- Ewidentnie było widać, że to była wrzutka prezydenta Bidena, że nie miał tego napisanego w przemówieniu, że to było powiedziane od siebie. A tymczasem te słowa stały się faktycznie motto całego wystąpienia.

Michał Gołkowski tłumaczył przemówienie Joe Bidena na zlecenie TVN, ze stacją tą współpracuje od dwóch lat, obecnie bardziej intensywnie, to sochaczewianin właśnie tłumaczy dla odbiorców wystąpienia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

- Akurat miałem dyżur, więc padło na mnie, ale to mógł być każdy inny tłumacz symultaniczny.

To brzmi, jak przypadek, ale tak nie jest. Tłumaczy symultanicznych w Polsce z języka angielskiego jest jedenastu, ale tłumaczy symultanicznych łączących w sobie biegłą znajomość angielskiego, rosyjskiego i ukraińskiego jest zaledwie czterech. Zatem Michał Gołkowski należy do bardzo elitarnego grona fachowców, a teraz właśnie udowodnił, jak wielki ma talent językowy. Językowy i nie tylko. Komentatorzy przemówienia Joe Bidena podkreślali wielką ekspresję oddaną przez tłumacza.

- Akurat w tym przemówieniu tych emocji było dużo. Ono było diabelnie trudne, ja po trzech minutach wstałem z krzesła i tłumaczyłem je na stojąco. Z pełną ekspresją, machaniem rękoma, żeby sobie pomóc, bo wiedziałem, że jeżeli będę siedział, to może mi zabraknąć środków wyrazu. Tam był bardzo słaby dźwięk przychodzący z placu przed Zamkiem Królewskim, prezydent mówił bardzo szybko, i potrzebowałem wszelkiej pomocy, jaką tylko byłem w stanie sam sobie wygenerować.

Jestem z tej szkoły tłumaczeniowej, która uważa, że tłumacz nie jest tylko bezdusznym przekaźnikiem treści, która została powiedziana. Tłumacz nie ma powiedzieć tego, co chcieliby usłyszeć odbiorcy. Tłumacz też nie powinien mówić tego, co nadawca ma na myśli. Natomiast święcie wierzę w to, że tłumacz ma za zadanie powiedzieć to, co nadawca chce, żeby odbiorcy usłyszeli. My przekazujemy intencje mówiącego. Robimy to tak, jak, mamy nadzieję, zrobiłby sam mówca, gdyby znał nasz język. Więc tam muszą pojawić się emocje. Jeżeli przemówienie jest emocjonalne, to nie da się przetłumaczyć go na zimo, to znaczy, da się, ale to będzie wówczas zupełnie inne przemówienie. Ono będzie miało całkowicie inny ciężar gatunkowy i całkowicie inną siłę obalającą. Po wycięciu emocji to przemówienie by wyszło wykastrowane, suche, płaskie.

Wracając do przemówienia Bidena, no nie da się w Polsce wymówić takich słów, jak „Nie lękajcie się”, bez emocji.

Jak mówi Michał Gołkowski, podobnie nie da się tłumaczyć prezydenta Zełenskiego bez emocji. Sochaczewianin uwielbia zresztą te wystąpienia, uważa je za puentę od początku do końca i zwraca uwagę, że przemówienia prezydenta Ukrainy zawsze są krótkie, najczęściej 8-minutowe, pełne ekspresji.

- Nie spodziewałem się, że w XXI wieku przyjdzie mi pracować w czasach, kiedy będziemy mieli do czynienia ze starciem oratorów. No bo, umówmy się, Putin jest starym wygą, on jest mistrzem manipulacji słowem, potem pojawił się Biden, który bardzo fajnie mówi, szczególnie w porównaniu do Trumpa, a teraz na scenę wszedł Zełenski, który jest wschodzącą gwiazdą i który narzuca nową jakość w świecie polityki i przemówień politycznych. I tak się złożyło, że ja z tych trzech języków tłumaczę. Noo, przyszło nam żyć w ciekawych czasach.

Pełen wywiad z Michałem Gołkowskim do wysłuchania na stronie radiosochaczew.pl.

(MF)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

YetiYeti

2 4

Serio, to aż taka dziura ten sochaczew że z takiego drobiazgu robi się sensacyjna informacje medialna?

06:40, 01.04.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ffffff

3 0

CO ZA BZDURA że w Polsce jest tylko jedenastu tłumaczy symultanicznych. buhahahahahah, ale brednia.

09:04, 01.04.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AndyAndy

1 1

bez przesady

11:44, 03.04.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%