Organizatorzy są zgodni: to magia i szok, co wydarzyło się w sobotę 2 października w Gawłowie. W akcję charytatywną dla Mateusza Piskorowskiego zaangażowało się tak wiele osób i organizacji, że jej efekt przerósł najśmielsze oczekiwania inicjatorów. Najważniejsze zaś, że nie zawiedli mieszkańcy, którzy tłumnie przychodzili na teren imprezy od wczesnych godzin porannych, nie szczędząc serca i pieniędzy dla chorego sochaczewianina.

[FOTORELACJA]10851[/FOTORELACJA]

Zgodnie z programem w sobotę 2 października nastąpił finał trzydniowej akcji charytatywnej dla Mateusza Piskorowskiego, który zmaga się z nawrotem nowotworu i potrzebuje naszego wsparcia w zbiórce pieniędzy na leczenie drogim nierefundowanym lekiem (miesięczny koszt terapii to około 10 tysięcy złotych). Park zabytkowego pałacu w Gawłowie, a także jego okolica, udostępnione na potrzeby akcji przez Fundację Ochrony Zabytków Mazowsza, wypełniła się tym wszystkim, co ludzie dobrego serca, lokalne stowarzyszenia, postanowili ofiarować dla chorego sochaczewianina: wielki zlot zabytkowych pojazdów, samochodów i motocykli, Fiatów 126 p (w sumie około 400 pojazdów!!!), uzupełniony prezentacją sprzętu z jednostki wojskowej w Bielicach, pełna życia scena, stoiska z pysznościami przygotowanymi m. in. przez KGW Kreatywni z Kozłowa Biskupiego oraz KGW Mokasianki Dzięglewianki, stoisko WTZ, prezentacja Grupy Historycznej 2 Batalionu 18 Pułku Piechoty, punkt krwiodawstwa, szczepień, animacje dla najmłodszych, loty helikopterem, 30 wolontariuszy pod wodzą Piotra Pętlaka z puszkami w rękach i gotowością zabawiania wszystkich dzieci, darmowa grochówka i wiele innych atrakcji.

Główni organizatorzy akcji nie kryją zaskoczenia efektem tego, co sami zainicjowali, ogromnym odzewem wszystkich, którzy zechcieli pomóc w przygotowaniu akcji, a przede wszystkim odbiorem mieszkańców, którzy przyjeżdżali do Gawłowa od godzin porannych, nie szczędząc serca i pieniędzy dla Mateusza. Jak mówił w trakcie trwania imprezy Marcin Tarnowski, prezes Klubu Honorowych Krwiodawców Ziemi Sochaczewskiej:

- Osobiście nie spodziewałem się tego, co tu się dzieje, frekwencja jest świetna i cały czas rośnie, przyjechało mnóstwo zabytkowych i sportowych pojazdów,  a przede wszystkim przyszli ludzie, którzy są tak hojni dla Mateusza, powiem krótko, jestem w głębokim szoku, dzieje się coraz lepiej, nie mogę sobie wyobrazić, co będzie się działo wieczorem. I jeszcze dodam, że ludzie oddają krew, zgłaszają gotowość bycia dawcą szpiku, o co też nam chodziło. To naprawdę wspaniałe.

Podobnego zdania był spotkany przez nas na miejscu Daniel Janiak, kolejny ważny współorganizator imprezy:

- Dzieje się tutaj magia. Pięknie ludzie otwierają serca dla Mateusza. Wiele osób, wiele stowarzyszeń połączyło siły organizując tę imprezę, Sochaczew się połączył i muszę tu podkreślić wielką rolę sochaczewskich krwiodawców, bo to oni zdołali nas wszystkich scementować, to oni wyzwolili tę wielką wspólnotę. Coś wspaniałego. A jeszcze wiemy, że zebrana kwota rośnie bardzo szybko, tylko trzy pierwsze licytacje dały 2 tysięcy złotych, a przecież cały czas pęcznieją puszki. Grochówka poszła w okamgnieniu, a było 500 porcji. Wierzę, że ten finał akcji dla Mateusza będzie piękny do samego końca. A jeszcze wiemy, że Mateusz odzyskał dziś energię, że gdy zobaczył, jak wiele osób chce mu pomóc, poczuł się dużo lepiej, możliwe nawet, że da radę dziś do nas przyjechać.

W chwili publikacji tego materiału impreza nadal trwa, wręcz dopiero rozkręca się, bo jej koniec przewidywany jest na godzinę 22.00. Zatem wszystkich, którzy jeszcze tam nie byli, gorąco do odwiedzin zachęcamy.

[ZT]59776[/ZT]