Gdy licho na Staszica nie śpi. Gdyby ktoś pytał, to jest dziki stos

Wygląda na to, że cały proceder odbywa się nocą, a że z dobrem społecznym i ludzkim po prostu nie ma nic wspólnego, zdecydowaliśmy się na taki a nie inny tytuł. Problem wydaje się jednak dość złożony, o czym pisze interweniujący w naszej redakcji Czytelnik.

- Jadąc Staszica koło dawnego młyna zauważyłem już po raz kolejny, jak jakiś cwaniak wyrzuca śmieci motoryzacyjne. Podejrzewam, że właściciel działki nawet nie zdaje sobie sprawy, iż na jego nieruchomości zrobiono sobie nielegalne wysypisko. Co ciekawe, mimo ogłoszonej zbiórki dużych gabarytów firma śmieciowa nie odebrała niczego, co miało coś wspólnego z samochodami. Czyli opony, zderzaki itp. Właściciel, a ściślej miasto, bo to pas drogi miejskiej, za chwilę zostanie z ciężarówką śmieci – pisze do nas Czytelnik. Zdjęcia, jakie zrobił, robią wrażenie. To nie jest kupka śmieci, lecz prawdziwy stos, dobrze widoczny z samej ulicy Staszica.

Nasz Czytelnik zwraca uwagę na coś, co obserwujemy wszyscy. Mimo reformy śmieciowej, a do tego ostatnio zatrważająco rosnących stawek za ich odbiór, w lasach i rowach pełno porzuconych: celowo i masowo odpadów. Miało być czysto, jest coraz gorzej.

- Na początku, gdy wprowadzono opłatę śmieciową, odbierano wszystkie śmieci, teraz wybiórczo, co im się podoba. Wracamy do tego, że lasy zapełniają się tym, czego firmy nie odbiorą. Od trzech dni obserwuję, jak w to miejsce przy Staszica po ciemku ktoś podrzuca śmieci – argumentuje Czytelnik. I dodaje: - Obiór gabarytów w tym miejscu był na początku tygodnia. Przy mojej ulicy też zostało mnóstwo odpadów, które nie podobały się firmie śmieciowej.

System odbioru odpadów najwyraźniej nie działa dobrze. To jedno. Ale, że nie szanujemy środowiska i próbujemy pozbyć się śmieci bezkosztowo i po chamsku, to drugie.