Dziś Spółdzielnia Społem otworzyła drzwi klientom do nowego sklepu w nowym budynku przy ulicy Staszica, który nakładem własnych sił wybudowała. Jak podkreślił prezes Józef Chocian, otwarcie sklepu stanowiło symboliczne zwieńczenie całej inwestycji. W nowym obiekcie, który zastąpił parterowy i, co tu kryć, szpetny element wschodniej pierzei placu Kościuszki, wygospodarowano 10 kawalerek, spośród których osiem już sprzedano. Wielu konsumentów zainteresuje zapewne fakt, że do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego powróci Pan Stefan - zegarmistrz, który przez całe dekady świadczył w tym miejscu swoje usługi.

- Uruchomienie tego sklepu to uwieńczenie całej inwestycji. Doskonale Państwo pamiętają, jak to miejsce wyglądało dwa lata temu. Nie chcemy tu robić jakiegoś spektaklu politycznego, zależało nam na skromnej, niewielkiej uroczystości w swoim własnym gronie, w rodzinnej atmosferze. Zaprosiliśmy też media i cieszymy się, że przyszły - mówił podczas otwarcia sklepu z AGD przy ulicy Staszica Józef Chocian, prezes PSS Społem w Sochaczewie.

Dwa lata temu w tym miejscu stał parterowy budynek, stanowiący istotną wyrwę estetyczną we wschodniej pierzei placu Kościuszki. Przez lata funkcjonował w nim sklep z AGD z małym stoiskiem zegarmistrza przy wejściu. Dwa lata temu Społem, wychodząc naprzeciw wrażliwcom na miejską architekturą, zdecydowało się budynek wyburzyć, a w jego miejsce wznieść trzykondygnacyjną kamienicę, przywracającą ład w pierzei centralnego placu w mieście.

Dziś miało miejsce uroczyste otwarcie sklepu, który powrócił do zupełnie nowego, przede wszystkim dużo większego miejsca. Społem zdecydowało też, że będzie to sklep patronacki Floriny. W spotkaniu wzięli udział zarówno przedstawiciele tej firmy, jak i wykonawcy oraz innych firm, które brały udział w tworzeniu kamienicy, a także projektant architekt Stefan Myckier. Nie mogło oczywiście zabraknąć pracowników i przedstawicieli rady nadzorczej spółdzielni. Wszystkim prezes Chocian dziękował za pracę. Ksiądz Tomasz święcąc i błogosławiąc przybyłych i wnętrza żartował, że to po to, by artykuły się dobrze sprzedawały.

- Mieliśmy tu do czynienia z zabudową plombową, to nie ułatwiało zadania. Dodatkowo podłoże było bardzo wymagające. Dlatego inwestycję realizowano pod stałym nadzorem geologów, geodetów i archeologów. Fundament wykonano metodą studniarską, najpierw zrobiono wykop na trzy i pół metra, do którego wrzucano kolejne kręgi i się je łączyło. Na same fundamenty i strop poszło prawie 56 ton stali. Wydaje się to nie do uwierzenia. Dzięki tej budowli sąsiednie kamienice bardzo się wzmocniły - podkreśla Józef Chocian.

- Od początku mieliśmy ścisły nadzór archeologiczny nad inwestycją. Wykop na 3,5 metra przechodził przez wiele warstw historycznych. Nadzór realizował Mariusz Samborski z Muzeum Ziemi Sochaczewskiej, nie ukrywam, że jego badania oczywiście wydłużały nasze prace. Ale tak należało. Prace ziemne trzeba było realizować bardzo ostrożnie również ze względu na sąsiednie kamienice, które są posadowione na bardzo słabych fundamentach, z kamienia. Dodatkową trudnością był dla nas bardzo mały plac budowy, musieliśmy się też liczyć z uciążliwością, jaką stwarzamy dla licznych sąsiadów, jeszcze raz za nią serdecznie przepraszamy. Ale warto było te wszystkie trudności przezwyciężyć, bo efekt końcowy bardzo nas cieszy - mówi przedstawiciel głównego wykonawcy Mariusz Szymański.

Dodajmy, że osiem kawalerek z dziesięciu, które powstały nad sklepem, już zostało sprzedanych. Kiedy wszystkie znajdą nabywców, zostanie utworzona wspólnota mieszkaniowa. Budynek posiada własną kotłownię. 

Wielu mieszkańców zainteresuje na pewno fakt, że zegarmistrz, pan Stefan, który przez lata świadczył swoje usługi przy wejściu do starego sklepu, z początkiem grudnia powróci do nowych wnętrz. W tej chwili pracuje w społemowskim sklepie "Adam i Ewa" przy Narutowicza, który to podmiot ulega obecnie stopniowej likwidacji. 

/tekst promocyjny/