W ostatnich dniach okolice rynku w Sochaczewie zabrązowiły się od pachnących kapelusików. Zdjęcia swoich zdobyczy podesłała też do nas Czytelniczka Ewa. Jak twierdzi, wysypu może nie ma, ale z lasu nie wrócimy z pustym koszykiem.
Fanów grzbybobrania nie brakuje chyba w żadnej społeczności. I to zazwyczaj kochamy właśnie grzyby zbierać, przetwarzać i zjadać pewnie nieco mniej. Spacer po lesie w poszukiwaniu błyszczących kapelusików, satysfakcja, gdy te znajdziemy, nadają takim wyprawom wręcz terapeutyczne moce. Piękne, brązowe łebki, wychylające się z traw czy mchów potrafią się śnić grzybiarzom jeszcze długo po sezonie.
Miło więc nam donieść, że mimo suszy grzyby są. A przynajmniej wszystko na to wskazuje. Przy ulicy Pokoju w Sochaczewie nie brakuje panów i pań oferujących kupującym prawdziwki, gąski i podgrzybki.
Również zdjęcia naszej Czytelniki Ewy dowodzą niezbicie, że jest się po co wybrać do lasu. Jak twierdzi Ewa, może trudno to nazwać wysypem, ale na pewno z pustym koszykiem nie wrócimy (koszyk prawdziwków Ewa zebrała dziś rano w okolicach Kampinosu).
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz