Zamknij

Paweł Rozdżestwieński: muzeum jak bank, ja niczym żółw z bajki

13:27, 04.04.2019 MF Aktualizacja: 10:10, 05.04.2019
Skomentuj

Dyrektor Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą otrzymał z rąk burmistrza Piotra Osieckiego powołanie na kolejne trzy lata. Czteroletnia kadencja Pawła Rozdżestwieńskiego zakończyła się 31 marca. W związku z przedłużeniem umowy, pytamy dyrektora o czas miniony i przyszły, o cele osiągnięte i do osiągnięcia. - Muzeum jest jak bank, który przechowuje depozyty pamięci, a ja niczym ten żółw z bajki, który równo biegnie – mówi Paweł Rozdżestwieński.

 

Powołanie na kolejne trzy lata na stanowisku dyrektora muzeum to chyba wyraz zadowolenia z dotychczasowej pana pracy?

- Tak. Udało się powołać mnie bez konkursu na drugą kadencję, która będzie trwała do 31 marca 2022 roku. Traktuję ten fakt jako wyraz pozytywnego podsumowania kadencji pierwszej, mojego zarządzania tą placówką przez ostatnie cztery lata. Myślę, że wynika to z tego, że od początku zastosowałem metodę kontynuacji pracy mojego wielkiego poprzednika Macieja Wojewody, który stworzył muzeum ponad czterdzieści lat temu. Uważam i powtarzam to przy każdej okazji, że każde muzeum, żeby dobrze funkcjonować, musi być muzeum z kontynuacją. Czyli każdy dyrektor powinien drobiazgowo kontynuować pracę poprzednika. Muzea nie lubią wstrząsów i rewolucji. One są trochę jak banki, nie tylko zajmują się dniem dzisiejszym, ale też przechowują depozyty pamięci, jaką są przedmioty, świadectwa naszej historii.

Nie wierzę, że w tej zasadzie kontynuacji nie przemycił się Paweł Rozdżestwieński i jego choćby osobowościowa odrębność.

- Tak. Postanowiłem postawić muzeum na wyższym poziomie formalnego funkcjonowania, dostosować je do aktualnie obowiązujących przepisów i przygotować do bycia w pełni nowoczesną placówką. Chodzi między innymi o umożliwienie grantów, nie chcę się chwalić, ale w ciągu mojej kadencji udało się zdobyć tych grantów na kwotę ponad pół miliona złotych. Tego nie widać, nie widzą tego mieszkańcy, ale gros pracy muzealników to ogromny, żmudny wysiłek związany z formalnymi aspektami życia muzealnego. Dzięki Joannie Niewiadomskiej – Kocik udało się po latach skonwalidować statut muzeum, doprowadzić do tego, że wcześniej skonsultował go minister kultury i dziedzictwa narodowego. Wreszcie znaleźliśmy się na liście muzeów ministerstwa.

Czy to formalne unowocześnienie, skutkujące możliwością pozyskania grantów, to najważniejszy, jedyny sukces, tudzież osiągnięty cel w minionej kadencji, czy też są inne?

- Jestem trochę jak ten żółw z bajki, który biegnie równo, bo moim celem, do którego chciałbym dobiec, jest jednak znalezienie dla naszego muzeum finansowania zewnętrznego. Albo w postaci współfinansowania ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, albo współfinansowania ze środków Ministerstwa Obrony Narodowej, lub, o czym marzę, stania się oddziałem Muzeum II Wojny Światowej, ponieważ, to co zawsze podkreślam, Westerplatte jest symbolem wybuchu drugiej wojny światowej, natomiast Bitwa nad Bzurą 1939 roku była pierwszą wielką bitwą tej wojny, właściwie nieporównywalną aż do wielkich bitew okrążających roku 1941 w czasie wojny sowiecko – niemieckiej. Zależy mi na tym, by to Sochaczew stał się symbolem tego, jak Polska powiedziała światu, że jest i będzie walczyć przez całą II wojnę światową.

Ma pan na myśli całkowite formalne wypięcie muzeum ze struktury samorządu miejskiego?

- Ja bym chciał, żeby jak najwięcej elementów panowania nad muzeum pozostało w mieście, ale by szło stąd jak najmniej pieniędzy na jego prowadzenie. Zespół zabytków zebranych w naszym muzeum powinien być finansowany z innych pieniędzy niż miejskie, bo jest świadectwem znacznie szerszej tematyki historycznej niż tylko lokalnej. Mieszkańcy Sochaczewa i tak dokonali wielkiego wyczynu, jakim było przechowanie tych pamiątek przez prawie pół wieku, kiedy nikt tych pamiątek nie chciał szanować i zbierać. Teraz wypadałoby, aby ci, którzy posiadają większe środki finansowe, docenili tę pracę sochaczewian i pomogli nam w ocalaniu ich dla przyszłych pokoleń.

To cel na najbliższe trzy lata?

- Założyłem sobie, że właśnie rozpoczęta kadencja powinna skończyć się nawet wcześniej, ale właśnie tym, czyli formalnym rozwiązaniem finansowania zewnętrznego. Tak naprawdę, i mówię to przede wszystkim swoim pracownikom, że takie połączenie, do którego zmierzam, zwykle kończą się utratą pracy przez dyrektora, który jest na kontrakcie, natomiast negocjacje polegają na tym, że wszyscy pracownicy przechodzą do nowej pracy w całości, nie ma zagrożenia dla zatrudnienia. Inaczej mówiąc, chciałbym, aby Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i pola Bitwy nad bzurą zostało w naszym mieście, ale z napisem u dołu, że to oddział jakieś większego muzeum. To nie jest nic nowego w Sochaczewie, takim przykładem doskonałego finansowania zewnętrznego jest Muzeum Kolei Wąsktorowej czy muzeum w Żelazowej Woli. Lokalne , jeśli chodzi o możliwości korzystania przez nas, a ponadlokalne, jeśli chodzi o finansowanie.

rozm. Monika Figut

(MF)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

TrudyTrudy

0 0

You actually make it seem so easy together with your presentation but I to find this matter to be actually something which I believe I would never understand.

It kind of feels too complicated and extremely extensive for me.
I'm looking forward to your subsequent post, I will attempt to get the cling of it! <a href="https://xvj3gsdfghhfies.link/tags/dildok3/">dildok3</a> 05:29, 17.11.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%