Zamknij

Katarzyna Bonda w Sannikach. COVID-19 próbował pokrzyżować szyki królowej kryminału VIDEO

22:22, 28.10.2020 K.Ż Aktualizacja: 10:13, 31.10.2020
Skomentuj

W kwiecistej sukience i z uśmiechem na ustach wkroczyła w środowe popołudnie Katarzyna Bonda do Pałacu w Sannikach. Jak sama mawia, tytuł polskiej królowej kryminału, oznacza, że ludzie czytają jej książki dla przyjemności i polecają je znajomym. - Jestem z niego dumna. Jestem gorącą orędowniczką literatury popularnej, która zapewnia rozrywkę na dobrym poziomie. Piszę takie książki, jakie sama chciałabym czytać. Spotkania z pisarką z reguły przyciągają mnóstwo czytelników i fanów kryminałów. Niestety epidemia koronawirusa troszkę pokrzyżowała ich plany, ale ich nie przekreśliła. Dzięki nowoczesnej technologii sympatycy mogli śledzić spotkanie online wprost ze swoich domów. Środową rozmowę dyskusyjnego Klubu Książki poprowadziła Jolanta Róg, specjalistka ds. upowszechniania i promocji kultury Europejskiego Centrum Artystycznego im. Fryderyka Chopina w Sannikach.

[FOTORELACJA]9720[/FOTORELACJA]

28 października w Sannickim Pałacu odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na które przyjechała Katarzyna Bonda, królowa polskiego kryminału, której każda książka bardzo szybko staje się bestsellerem. Do jej najbardziej znanych cykli kryminalnych zaliczamy powieści o Hubercie Meyerze oraz o Saszy Załuskiej. Tworzy ona również powieści sensacyjne, thrillery, a także spełnia się w literaturze faktu. Ze względu na epidemie koronawirusa i wprowadzone obostrzenia wydarzenie odbyło się bez udziału publiczności, ale było transmitowane online. Spotkania z pisarką z reguły przyciągają mnóstwo czytelników i fanów kryminałów. Niestety epidemia koronawirusa troszkę pokrzyżowała ich plany, ale ich nie przekreśliła. Warto przypomnieć, że pierwszy termin spotkania zaplanowany w marcu musiał zostać przełożony właśnie przez rozkręcającą się epidemie. 

- To moja pierwsza wizyta w Sannikach. Jestem zachwycona miejscem, piękny budynek i wystrój. Szkoda, że dziś nie ma ludzi na spotkani. Ja uwielbiam spotkania autorskie. Ale dzięki temu, że moi czytelnicy pozostali w domach będą zdrowi.

Dzięki nowoczesnej technologii sympatycy mogli śledzić spotkanie online wprost ze swoich domów. Środową rozmowę dyskusyjnego Klubu Książki poprowadziła Jolanta Róg, specjalistka ds. upowszechniania i promocji kultury Europejskiego Centrum Artystycznego im. Fryderyka Chopina w Sannikach.

- Miło jest nam gościć w Sannikach autorkę bestselerowych kryminałów. I choć nasze spotkanie dziś jest nieco inne niż wszystkie, bo bez udziału publiczności, dlatego postaramy się ten niedosyt zrekompensować poprzez transmisję online naszej rozmowy. Dziś jesteśmy w miejscu związanym z Chopinem. Doszukałam się informacji, że muzyka nie jest pani obca i od 5 roku życia, aż po koniec liceum uczyła się pani gry na fortepianie. Drugą z pani pasji było dziennikarstwo i to ono zdominowało życie i sprawiło, że Katarzyna Bonda stała się jedną z najbardziej lubianych i rozpoznanych polskich pisarek – dodaje Jolanta Róg.

 

Pisarka wspomina, że gra na fortepianie kojarzyła jej się z zapachem mandarynek i papierosów.

- Odkąd pamiętam to grałam i ćwiczyłam grę na fortepianie i choć na początku było to bardzo drogie przedsięwzięcie dla moich rodziców, bo nie mieliśmy instrumentu w domu. Potem gdy zobaczyli, że mam na tym punkcie obsesję, to podążyli są moją pasją, bo kochali mnie i liczyli, że może w przyszłości coś z tego będzie, pomimo zdziwienia znajomych i przyjaciół, którzy pukali się wtedy w głowę, że w tamtych czasach powinno się kupić pralkę niż pianino. Pamiętam, że grałam w kłębach dymu, moja pani profesor Halina Rowińska, obierała mandarynki, które wtedy były towarem deficytowym. Miała zasadę, którą też wprowadziłam w swoje życie i się jej trzymam. Mówiła: - Kasiu, pamiętaj, nigdy, przenigdy nie wolno ci palić, idąc. Jeżeli chcesz zapalić na ulicy, nie ma problemu, ale musisz się zatrzymać. Można palić, rozmawiając, stojąc, ale nie idąc, jak menel - powtarzała. Zawsze była też wyprostowana. Klęła jak szewc, jeździła na ryby w gumiakach, ale mówiła w czterech językach i nigdy nie wyszła na ulicę w nieuprasowanej bluzce. Była zawsze prawdziwą damą. Dziś nie lubię już grać, nie sprawi mi to przyjemności. Występów szczerze nienawidziłam i nie miałam talentu do komponowania. Dlatego pianino zamieniłam na pióro i podążyłam drogą najpierw dziennikarstw, a potem gdy i to przestało mi sprawiać przyjemność zaczęłam pisać – podsumowuje Katarzyna Bonda.

 

Jak podkreśla pisarka sama jest domatorką, a w trwającej epidemii dopatrzyła się pozytywnych aspektów, bo dzięki temu w szybkim tempie udało się dokończyć kolejny tom trylogii Wiara, Nadzieja, Miłość, a mianowicie „Miłość czyni dobrym”, która trafi do księgarń 25 listopada.

- Ja najchętniej bym nie wychodziła z domu. Choć powiem, że jestem jednym wielkim dysonansem i sprzeczności to moja druga natura. Z jednej strony lubię robić coś na maksa, czy to podczas zbierania materiału do książki, na urlopie, czy jak robię domówkę na 100 osób, choć w obecnej sytuacji było by to nielegalne. A z drugiej uwielbiam się zaszyć w swojej samotni. Z natury jestem domatorką i myślę, że im jestem starsza, to jest gorzej. Uwielbiam chodzić po domu w tę i z powrotem, doglądać swoje kwiatki i obrywać im żółte liście i robić tiramisu. Nie jestem osobą, która poszukuje przygód i nie nienawidzę niespodzianek, ale inna sprawa, że cały czas je mam.

Po 13 latach pracy jako dziennikarka w redakcjach między innymi Super Expressu, Newsweeka, Wprost, TVP, Miesięcznika Zdrowie, Naj, Expressu Wieczornego i Kuriera Podlaskiego zdecydowała, że czas na zmiany. Jak sama mawia pierwszą książkę pisała w tajemnicy.

- Decyzja nastąpiła, gdy pracowałam w Newsweeku i trzeci czy czwarty raz pisałam raport o obronie koniecznej, poczułam, że przestaje mnie to kręcić, że potrzebuje innych bodźców i wyzwań. Czułam nudę. Denerwowało mnie, że wydawcy mi mówią, jaka ma być teza tekstu, jaki ja piszę. Ale tak jest w dużych wydawnictwach, że pomimo dobrych zarobków człowiek jest sfrustrowany, że chodzi na pasku i jest niewolnikiem. Bo narzuca mu się, w jaki sposób ma pisać, i bardzo często słyszy się tekst, że niestety, ale tego tekstu nie wypuścimy, bo to akurat nasz reklamodawca itd. A ja jako jednostka niepodległa powiedziałam, że ja nie chcę tak żyć i tworzyć. I wtedy, aby nie zwariować, zaczęłam pisać książkę i wcale nie planowałam, że ją wydam. Pisałam w tajemnicy. Zauważyłam, że to sprawia mi to pewny rodzaj radości.

W głowie Katarzyny Bondy skrywają się projekty książkowe już na najbliższe parę lat. Jak podkreśla pisarka nawet takie małe miasta jak Sochaczew czy Sanniki mają szansę znaleźć się na kartach jej powieści. Wystarczy, że się w nich pojawi zrobi dobre rozpoznanie, a potem szybko zacznie pisać.

[WIDEO]530[/WIDEO]

 

 

 

(K.Ż)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

AdamAdam

0 0

nie znam tej kobity a kto to malarka czy artystka 2-go rzędu? 11:32, 29.10.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%