Zamknij

Sochaczewski Łoskot Myślowy z gościnią Sylwią Chutnik. Od pomysłu, przez serce, do działania

21:20, 14.12.2019 MF Aktualizacja: 12:12, 16.12.2019
Skomentuj

Dobre dwie godziny pobudzenia intelektu i poruszenia uczuć ofiarowała Sylwia Chutnik przybyłym na spotkanie z nią sochaczewianom. Ceniona pisarka odwiedziła nasze miasto w ramach społecznego projektu Sochaczewski Łoskot Myślowy w sobotę 14 grudnia. To była rozmowa przede wszystkim o akcie twórczym i tym wszystkim, co potrzebne jest, by się stał. Ale nie tylko…

 

„By móc pisać wiersze albo powieści, musicie mieć 500 funtów rocznego dochodu oraz własny pokój zamykany na klucz” - tym cytatem z Virginii Woolf rozpoczęła pisarka Sylwia Chutnik swoje pierwsze (miejmy nadzieję nie ostatnie) spotkanie z mieszkańcami Sochaczewa. Cytatem, który podparty innymi cytatami z Ryszarda Kapuścińskiego, Agnieszki Osieckiej, Lucy Maud Montgomery, Antoine’a de Saint - Exupery, a także Michaela Della czy Marka Fishera, przemienił się w ludzką opowieść o tym, jak z pomysłu przejść do działania, jak myślenie o stworzeniu dzieła – każdego, nie tylko pisarskiego - w to dzieło przemienić.

„Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania” - te słowa samego Walta Disneya, jak przekonywała Sylwia Chutnik, są kluczem do osiągnięcia celu, a zarazem odpowiedzią na to, dlaczego świat pełen jest nienapisanych powieści (czytaj: zbyt wielu z nas poprzestaje na mówieniu o swoich pomysłach, roztrząsa to, co zrobi, nigdy nie robiąc).

- Ja stosuję wobec siebie metodę nagród i kar, bo jestem osobą prostą – mówiła bohaterka sobotniego Łoskotu z wielokrotnie okazanym tego dnia dowcipem, chcąc doradzić zebranym, jak się motywować, jak pomóc sobie w podjęciu działania w chwili, gdy robimy wszystko, by to działanie oddalić, najczęściej się przy tym usprawiedliwiając. - Nagrodą jest jedzenie, karą brak jedzenia. To bywa różnie, ustalam indywidualnie, kiedy mi się należy nagroda, po której stronie czy może dopiero po skończeniu całości, gdy mam do czynienia z krótszą formą wyrazu.

- To chyba jest za dużo kar – dało się słyszeć z sali w aluzji oczywiście do szczupłej sylwetki Sylwii Chutnik.

- W takim razie muszę się nad tym zastanowić – ze śmiechem odpowiedziała pisarka, po raz kolejny nawiązując bezpośredni kontakt z publicznością.

Sobotni wykład, który próbujemy podsumować, był w istocie piękną rozmową, może opowieścią podbudowaną dużym doświadczeniem, o tym, co człowieka od powstania wyróżnia spośród innych istot żywych, a mianowicie o przypisanej naszemu gatunkowi potrzebie tworzenia, która, by mogła się spełnić i przynieść nam poczucie spełnienia, a z nią szczęścia, musi przemienić się w tworzenie, zatem w akt twórczy, ba, w dzieło. I rozmową o tym, jak trudno w to działanie przejść, ale że trud – różnymi metodami – choćby metodą nagród i kar – warto podjąć, by dojść do celu.

I była to rozmowa niezwykle uniwersalna, bo choć głównie dotyczyła pisania, którym zajmuje się Sylwia Chutnik, przeniosła się na każdy akt twórczy, na każdy pomysł w każdej dziedzinie, który tylko wtedy ma wartość, gdy wcielony zostaje w życie. Pisarka, cytując słowa Agnieszki Osieckiej „U mnie jest blisko z serca do papieru” przyznała, że szczególną wartość mają te dzieła, które dyktowane są przeżyciem, wynikają z serca lub „flaków”, trzewi, są wykrzyczane osobistym doświadczeniem. Ta szczerość owocuje przeżyciem odbiorcy (jednym zdaniem sztuka dla sztuki, pisanie dla pisania zawsze się ulotni, prawdziwe przeżycie, choćby w formie kulawe, pozostanie w odbiorcy, a tylko taki jest sens sztuki).

To był ten rdzeń spotkania, ale za sprawą pytań mieszkańców wybrzmiały też inne tematy, jak chociażby obrona praw człowieka i obrona praw kobiet, na których rzecz działa Sylwia Chutnik, co w dla niej zupełnie naturalny sposób podkreśla stosując formy żeńskie obok męskich w tych sytuacjach, gdy większość z nas pozostaje przy formach męskich.

- To nie są neologizmy, to nie są nowe formy, one istniały i były stosowane chociażby w Dwudziestoleciu Międzywojennym, ja je tylko przypominam i myślę, że z czasem wejdą do powszechnego użytku – mówiła Sylwia Chutnik przedstawiona tego dnia jako gościni Sochaczewskiego Łoskotu Myślowego. Słowo może razić, ale przecież nie razi nas lekarka, nauczycielka czy urzędniczka, więc może i gościni nie powinna.

Jako świadkowie musimy wyraźnie podkreślić, że opowieść Sylwii Chutnik emanowała pozytywną energią, otwartością, bliskością, które sprawiały, że dość abstrakcyjny temat przewodni zaczynał dotyczyć każdego z nas, bo kto z nas o czymś nie marzył i nie miał pomysłu na siebie, a jednak rzeczy wyobrażonej i przemyślanej w czyn nie wprowadził, choć wiedział, że była dobra? Opowieść ta wreszcie była wielobarwna, ludzka, nie pozbawiona dowcipu, jak buty (które z precyzją sfotografowaliśmy), rajstopy i reszta stroju gościni, nie pomijając jej połyskujących ciemnym różem włosów. Wyrażanie siebie bez krzyku, bez przekraczania granicy epatowania, jest wartością samą w sobie, buduje jak szczerość w akcie twórczym.

Przypomnijmy, Sochaczewski Łoskot Myślowy to społeczny projekt powstały z inicjatywy Marleny Skrobosz, przy bardzo silnym wsparciu Mariusza Szczygła (laureat tegorocznej Literackiej Nagrody Nike w sobotę odwiedził Sochaczew po raz trzeci) i Fundacji Instytut Reportażu z Warszawy, w sochaczewskim Łoskot Cafe przy ulicy Traugutta. Kolejne spotkanie już w styczniu, o czym wkrótce...

 

 

(MF)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

z saliz sali

3 0

"gościni" - chyba siedziała we skrzyni - nawet wy kaleczycie język? 12:08, 15.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

dociekliwydociekliwy

3 0

W jakim słowniku można znaleźć gościni 21:20, 15.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MieczysławMieczysław

2 0

w Tęczowym słowniku można znaleźć takie wianki 08:59, 16.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

witowito

2 0

Taki był łoskot myślowy, że się redaktorzyna do tej pory nie pozbierał/ała :) 09:00, 16.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

P O LA KP O LA K

2 0

"gościnią" - wszystko zrobią by przypodobać się niemcom za kilkaset ojro - nawet język ojczysty sprzedadzą ! Taki syndrom sprzedajnego ..... 07:52, 17.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

myślącySAMODZIELNIEmyślącySAMODZIELNIE

1 0

gdzieś czytałem już jak jakaś ćwierćmózginia upominała się o słowo "gościnia"?!
Idąc tym tokiem "rozumowania" mam propozycję:
gość - gościnia
redaktor - redaktorkinia (dlaczego redaktorka - jakieś uzasadnienie?)
handlarz - handlarkinia
laborant - laborantkinia
bileter - blieterkinia
kierowca - kierowcinia
gej - gejowcinia (skoro idziemy w taką odmianę to dlaczego lesbijka?)
itp. itd.
Kreujmy i popierajmy dalej te *%#)!& odmiany wspierające obrazę naszego polskiego języka z czego cieszą (nie wspominając o śmiechu z Narodu który mając taką a nie inną historię niszczy nawet swój ojczysty język) się tylko wrogie Polsce i Polakom nacje ! 08:32, 17.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%