Alona Zozulia o stylu mieszkańców Sochaczewa

Każde święta to moment kiedy chcemy pokazać się z najlepszej strony. Dobrze wypaść przed naszymi bliskimi, których często nie widzieliśmy nawet od wcześniejszych świąt. Sklepy z ubraniami przeżywają zatem oblężenie, bo przecież jak Cię widzą tak Cię piszą. Ale czy ubieramy się z gustem?

Wizerunkowi mieszkanek i mieszkańców Sochaczewa przyglądała się projektantka mody Alona Zozulia. Wnioski z jej obserwacji są optymistyczne.

Ludzie w Sochaczewie nie odbiegają od średniej krajowej. Czasami można spotkać osoby ubrane naprawdę fajnie. Do tego stopnia, że nawet osoby związane z modą pomyślą "wow". Ale trzeba też przyznać, że u większości osób widać obawę przed wyróżnianiem się ubiorem. Wolą ubrać się tak jak reszta osób, niż wyłamać czymś odbiegającym od standardów.

Sochaczew nie wypada też źle w porównaniu ze stolicą. Tam widzimy więcej młodych osób, które eksperymentów modowych się nie obawiają, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że w dużej mierze to osoby przyjeżdżające do Warszawy z pobliskich miejscowości, a młodzież raczej nie przynosi nam wstydu tym jak się ubiera.

A gdzie ubierają się mieszkańcy Sochaczewa? Sieciówek i butików w mieście nie brakuje, jednak dla wielu Sochaczew jest zagłębiem second handów. Tych w samym centrum jest kilka, a w dniu dostawy pod drzwiami ustawiają się kolejki. Jak przyznaje projektantka – to nic złego:

Sama ubieram się w podobnych miejscach. 80% moich ubrań pochodzi z tak zwanych szmateksów. Tam można znaleźć ubrania oryginalne, ciekawe, niepowtarzalne i mimo, iż już kiedyś używane, to dobrej jakości. Nie ma się czego wstydzić. W podobnych miejscach często ubierają się nawet osoby z pierwszych stron gazet.

Słowa projektantki napawają optymizmem. Może Sochaczew nigdy nie będzie Paryżem czy Mediolanem. Ale jeśli nie złapiemy plamy z barszczu to odwiedzając bliskich w innych miejscowościach nie mamy się czego wstydzić.