Zamknij

Park przy Traugutta: zapomniany pomnik grób, szukamy świadków

21:19, 18.07.2018 figa Aktualizacja: 21:49, 19.07.2018
Skomentuj

- Miejsce stracenia i spoczynku tow. Stanisława Skwarskiego, Władysława Romańskiego, Łabęckiego, członków SDKPiL, straconych wyrokiem sądu carskiego przez rozstrzelanie, w d. I XI 1906 r. Cześć ich pamięci – tak dokładnie brzmi napis na pamiątkowej płycie nagrobnej otulonej cieniem drzew w parku przy Traugutta. Tyle że to nie jest miejsce stracenia, a prawdopodobnie również nie miejsce spoczynku.

 

Z boku, w cieniu, w kącie mało dotychczas reprezentacyjnego parku, czy też może, parczku przy Traugutta. Miejscu pamiętającym historię, którą wielu chętnie zepchnęłoby w niebyt.

- Odświeżyłbym ten drzewostan, bo strasznie tu ciemno – mówi mi kierownik budowy, fizyczny szef prac remontowych prowadzonych właśnie w parku im. Fryderyka Chopina w Sochaczewie. Parku, który z biegiem lat niemal zupełnie wytracił rekreacyjną popularność wśród mieszkańców. Wierni pozostali mu jedynie miłośnicy tanich trunków i kloszardzi. I pamięć.

Właśnie, pamięć. Można ją pojmować przez pryzmat w danym momencie dziejów naszych dominującej ideologii lub szerzej, bez żadnych pryzmatów, jako zbiór faktów, które miały miejsce i za każdym razem wpływały na to, kim dzisiaj jesteśmy. O to szersze spojrzenie proszą zwłaszcza zmarli, wszak wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi.

Nie ja pamiętałam o nagrobku rozstrzelanych z parku przy Traugutta, tylko mój wrażliwy na pamięć znajomy. Ja nawet nie wiedziałam, że tam taki pomnik jest. – Warto sprawdzić, czy przy okazji remontu jakieś działania przy pomniku będą robione – powiedział znajomy.

- Po pani telefonie obejrzałem całą dokumentację, nie, nie będziemy nic robić przy pomniku. Oczywiście, ogarniemy, posprzątamy tu trochę, żeby ładnie wyglądało – mówi kierownik budowy. W dokumentacji jest natomiast renowacja pomnika Fryderyka Chopina.

Oglądam płytę trzech rozstrzelanych w 1906 roku socjalistów. Marmur trzyma się nieźle, ale betonowy cokół rozkrusza czas i wilgoć. A cóż to za historia was spotkała, pytam zmarłych? Po odpowiedź dzwonię tu i tam. Na pomoc przychodzi mi nasz sochaczewski historyk Bogusław Kwiatkowski. Na początek cytat z jego publikacji dotyczący rewolucji 1905-07 na naszych ziemiach:

- Już na początku 1905 roku fala strajków i demonstracji ogarnęła również teren powiatu sochaczewskiego. W wielu majątkach miały miejsce strajki robotników rolnych. Na zebraniach w wioskach coraz częściej ich mieszkańcy domagali się wprowadzenia języka polskiego do szkół, urzędów gminnych, sądów, żądali ponadto swobód ogólnodemokratycznych. […] Wobec narastającego oporu społeczeństwa polskiego 10 listopada 1905 roku car rozkazał wprowadzić we wszystkich guberniach Królestwa Polskiego stan wojenny. […] 1 listopada 1906 roku, na mocy wyroku carskiego sądu wojennego, u stóp wzgórza zamkowego w Sochaczewie rozstrzelano 3 działaczy SDKPiL: Stanisław Skwarski, Władysław Romanowski [Romański ? – przyp. red.]i Władysław Łabędzki. Byli oni robotnikami z Pruszkowa.

Po kilku telefonach do Bogusława Kwiatkowskiego wiem więcej. Wiem, że zabicie robotników miało związek z wydarzeniami w cukrowni w Hermanowie, gdzie dla zduszenia buntu sprowadzono tzw. łamistrajków, a tych z kolei poskromić czy też pozyskać dla idei mieli właśnie ci trzej członkowie SDKPiL z Pruszkowa. Ale wywiązała się szarpanina, wówczas policja carska złapała naszych trzech pruszkowian i przewiozła do Sochaczewa, jako siedziby powiatu i miejsca, gdzie był sąd. Tyle, że sądu w wydarzenia nie włączono i bez procesu czy wyroku Stanisława i dwóch Władysławów w naszym mieście dla przykładu rozstrzelano. Sprawa była tak głośna, że w całej okolicy rozwieszano manifesty – plakaty piętnujące stracenie (oryginał znajduje się dziś w Warszawie).

Wiem też, że 20 lipca 1957 roku, czyli pojutrze będziemy obchodzić 61 rocznicę tej daty, w miejscu stracenia, tu gdzie znajdowała się mogiła rozstrzelanych, odsłonięto uroczyście tablicę pamiątkową. Tę właśnie, którą widzimy na zdjęciu.

Tyle że mogiła nie była, a stracenie nie miało miejsca w parku przy Traugutta, lecz u podnóża wzgórza zamkowego od strony rzeki. Pomnik przeniesiono do parku później, ale nie wiemy dokładnie kiedy. Niepotwierdzone źródła wskazują, że powodem przeniesienia były notoryczne akty wandalizmu na pomniku, którym sprzyjała mało uczęszczana przez mieszkańców lokalizacja. Nie wiemy też, co stało się ze szczątkami zmarłych, czy zostały nad rzeką, czy też spoczywają pod pomnikiem, a może doczekały się pochówku na cmentarzu.

Potrzebni są świadkowie tych zdarzeń, mieszkańcy, którzy pamiętają cokolwiek, może mają jakieś zdjęcia, które pomogłoby odtworzyć historię pomnika, a przede wszystkim przywrócić należne miejsce minionym zdarzeniom i zamordowanym ludziom.

I tak się zastanawiam głośno. W parku praca wre. Na ulicy Podzamcze praca wre. Bulwary nad Bzurą się budują. Może warto w tym ogólnym poruszeniu rozważyć powrót płyty nagrobnej w miejsce – jak brzmi jej napis – stracenia i spoczynku, w miejsce właściwej mogiły, czyli do stóp wzgórza zamkowego (to miejsce z pewnością da się łatwo odtworzyć)? Przecież istnieje wielka szansa, że po przywróceniu nadbrzeża Bzury mieszkańcom już nie będzie to ciemny zakątek sprzyjający aktom wandalizmu. Ile lat zmarli i pamięć czekać będą na dogodniejszy moment? I ile mamy w mieście tak dosłownych, namacalnych śladów naszej historii? Skoro nareszcie w parku pojawi się teraz tablica przypominająca, że w tym miejscu stała niegdyś synagoga, może warto uporządkować naszą wiedzę bardziej, przywołując historię Sochaczewa bez pryzmatów i wpływów czegokolwiek. Tak po prostu. I bez odświeżania drzewostanu zrobiłoby się w parku jaśniej.

 

(figa)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

MonkMonk

2 0

Tutaj coś o wspomnianych osobach:
"Podczas wyjazdu pięciu członków SDKPiL do osady fabrycznej cukrowni „Hermanów” w Guberni Warszawskiej doszło do wymiany ognia z rosyjską strażą. Udali się tam, aby namówić robotników do wywołania strajku ale przeszkodziła im straż cukrowni. Dwóch aktywistów zbiegło, trzech zatrzymano. Szybko postawiono ich przed sądem wojennym polowym w Sochaczewie. Trybunał wydał wyrok śmierci wieczorem, a następnego dnia wykonano go przez rozstrzelanie o godzinie 7 rano. 1 listopada 1906 roku w Sochaczewie nad Bzurą, u stóp ruin zamczyska zginęli: Nędza z Brześcia Kujawskiego, Skwarski z Pruszkowa pod Warszawą i Romanowski z Hermanowa".

http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/72697/00078318_Miroslaw-Wawrzynski-_Zycie-publiczne-i-spolecz-ika-rozwoju-peryferyjnego_-.pdf

Jest też podana podstawa tej informacji. Niestety prawdopodobnie nieosiągalna już:

257 J. Matusiak, Grób rozstrzelanych w 1906 r., [w:] „Głos Pruszkowa”, nr 5 (141), kwiecień 1990. Cukrownię „Herman” założył Herman Epstein, brat Jana Epsteina. W latach 1838-1855 była największą cukrownią w Królestwie Polskim.
05:27, 19.05.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Jukle.555@wp.pl[email protected]

0 0

Dziękuję pięknie za informację. Jeden z poległych socjalistów (Władysław Romański) był bratem ojca mojej Śp. Babci - Jadwigi Czaplarskiej. W latach 60 tych ub. wieku Babcia opowiadała mi, że socjaliści zginęli w potyczce z żołnierzami sowieckimi. Kilka razy wyjeżdżałem na grób bohaterskich socjalistów, który znajdował się u podnóża ruin zamku nad Bzurą i posiadam zdjęcie. Nie rozumiałem jednak napisu na pomniku, że socjaliści zostali straceni w egzekucji. Dzięki temu komentarzowi udało mi się rozwikłać tak ważną dla mnie zagadkę śmierci mojego krewnego. Do dzisiaj jednak nie wiem, czy wraz z pomnikiem zostały przeniesione także do pobliskiego parku szczątki zamordowanych. Jerzy z Łodzi
18:24, 30.11.2022


reo

kolokolo

1 0

Nie dla tej władzy. 08:36, 19.05.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

GrześGrześ

0 0

Z tym wandalizmem się zgadza, było to ulubione miejsce wielu "spożywających". Pełno było potłuczonego szkła wokół. 17:52, 15.12.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%